Quentin Tarantino to nie tylko kultowy reżyser świetnych i docenianych filmów, ale przede wszystkim wielki fan popkultury. W rozmowie z podcastem 3 Girls, 1 Keith u Amy Schumer, zdradził ciekawostki o sytuacji z lat 90., kiedy chciał bardzo zekranizować komiks Luke Cage, który w XXI wieku doczekał się serialu Netflixa. Wspomina, że planował po filmie Wściekłe psy, ale przed Pulp Fiction. Okazuje się, że Tarantino jest wielkim fanem tego superbohatera od czasów dzieciństwa, bo w tamtym okresie był zapalonym kolekcjonerem komiksów. Dwa jego ulubione to: Luke Cage: Hero for Hire oraz Luke Cage: Power Man. Lubi też Shang Chi: Master of Kung Fu. Czemu ostatecznie tego nie zrobił? Jego przyjaciele, geekowie komiksowi w rozmowach na temat projektu skutecznie go do tego zniechęcili. Poszło o casting do roli Luke'a Cage'a. Tarantino chciał Laurence'a Fishburne'a, bo dla niego jest to aktor na poziomie Marlona Brando, a jego przyjaciele sugerowali mu Wesleya Snipesa z uwagi na formę fizyczną i umiejętności w sztukach walki. Ten spór tak go poirytował, że ostatecznie zdecydował się zrezygnować z pomysłu. Przypomnijmy, że swego czasu wypowiadając się o serialu Netflixa Luke Cage reżyser żałował, że fabułę przeniesiono do współczesności. W komiksach podobało mu się osadzenie historii w latach 70. bo była to próba Marvela w zrobieniu fabuły w stylu blaxploitation. Dla niego to był strzał w dziesiątkę i dlatego przy ekranizacji chciałby, aby taka historia była osadzona w latach 70. Może Kevin Feige z Marvel Studios powinien z nim o tym porozmawiać i coś zaproponować? Dajcie znać w komentarzach co sądzicie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj