Kevin Feige słynie ze sposobu w jaki odpowiada dziennikarzom na zadawane przez nich pytania - zawsze lakonicznie, bez wielu konkretów i na spokojnie. Nie możemy zatem oczekiwać wielkich zapowiedzi i potwierdzenia lub zaprzeczenia kilku plotek, ale być może część z podanych przez niego informacji będzie godna uwagi. Jedna z tych kwestii dotyczy filmu Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu, który powstaje w dramatycznych okolicznościach ze względu na odejście Chadwicka Bosemana po długiej, trzymanej w tajemnicy walce z rakiem. Reżyser Ryan Coogler niedługo potem rozpoczął przepisywanie scenariusza, aby oddać hołd aktorowi i uwzględnić brak odtwórcy tytułowej roli. Kevin Feige komentuje kulisy powstawania tej produkcji oraz moment, w którym świat dowiedział się o śmierci Bosemana.
Śmierć Chadwicka uderzyła w nas wszystkich niezwykle mocno - a jednocześnie też w cały świat, ponieważ dowiedzieliśmy się o tym w tej samej chwili. Pojawiły się wtedy różne rodzaje pytań, ale przez wiele tygodni towarzyszyły nam myśli, które nie miały nic wspólnego z filmem, tylko z nim, jego rodziną, żoną i jego dziedzictwem.
Feige wyjaśnił dalej, że wskazówek na odpowiednie poprowadzenie tego projektu szukano u reżysera, Ryana Cooglera. Dyskusje miały sprowadzać się do kontynuowania spuścizny Wakandy i kontynuowania tej fabuły w pełen szacunku i znaczący sposób, ale jednak wciąż z nadzieją, zabawą i rozmachem. Przypomnijmy, że Feige zapowiedział wcześniej, że nie będzie recastu, a zatem prawdopodobnie postać T'Challi w tej wersji zostanie pożegnana, co nie przypadło do gustu wszystkim fanom. Chcieliby bowiem kontynuowania dziedzictwa Bosemana za pomocą także dalszych losów portretowanej przez niego postaci. Feige uspokaja jednak i chwali zespół odpowiedzialny za film:
Ryan Coogler i nasz producent Nate Moore, a także cała obsada i nasz współscenarzysta Joe Robert Cole, dokonali niezwykłych rzeczy w szkicu tej historii.
fot. Marvel Studios/Walt Disney Pictures
To jednak nie koniec wypowiedzi Feige na temat przyszłości MCU. Kilka słów poświęcił 4. fazie Kinowego Uniwersum Marvela, która różni się od pozostałych faz przynajmniej dwoma aspektami - ma trwać tylko dwa lata, a także rozszerzona została o seriale. Po przerwie spowodowanej pandemią, wreszcie na dużych ekranach zadebiutowała Czarna wdowa, zaś na Disney+ swoją premierę miały już trzy odcinkowe produkcje.
Wiesz, definicja faz często ewoluuje wraz z fazami i często pozostawiam decyzję scenarzystom i dziennikarzom, to historycy kina powinni nam powiedzieć, o czym były fazy. Prawdę mówiąc, faza czwarta zawsze polegała na kontynuowaniu historii na nowe sposoby i za pomocą nowych początków, nawet w filmach, które pozornie kończą fabułę, są w nich nowe otwarcia, co było dla nas najbardziej ekscytujące. 
Jednym z nowych projektów tej fazy będzie pierwszy film o superbohaterze z Azji. Okazuje się jednak, że plany na film Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni były już znacznie wcześniej, ale czekano na odpowiedniego twórcę, który będzie gotów przedstawić to na dużym ekranie.
To wspaniała historia młodego człowieka, który zdaje sobie sprawę z tego, że jego ojciec jest w zasadzie jednym z największych superzłoczyńców i przestępców na świecie. Jak sobie z tym radzi? Jak sobie z tym radzić jako dziecko? Jak się potem rozwijasz?
Feige dodaje, że reżyser Destin Daniel Cretton był idealnym wyborem do tego projektu, ze względu na jego doświadczenie z intensywnymi historiami skupiającymi się na postaciach. Odniósł się też do postaci Mandaryna, którego fejkową wersję widzimy w filmie Iron Man 3. Zauważa, że piękne na tym etapie w MCU jest wprowadzenie zupełnie nowej postaci, ale powiązanie jej z pierwszym filmem z uniwersum. Organizacja Ten Rings pojawia się w Iron Manie, a teraz dostaniemy odpowiedni film i czas na należyte sportretowanie postaci Mandaryna.
fot. Marvel Studios
Feige poruszył też temat Kathryn Hahn, która uwielbiana jest przez fanów za jej rolę Agathy Harnkess w serialu WandaVision. Zapowiada, że pewnego dnia powróci do MCU, ale nie może stać się to zbyt szybko. Warto przypomnieć, że razem obok Elizabeth Olsen i Paula Bettany'ego, otrzymała również nominację do nagród Emmy 2021 za swoją rolę Agathy. Ostatnie doniesienia dotyczą świata Spider-Mana i samego Pajączka, który po wypełnieniu umowy między Marvelem i Sony, pożegnał się z MCU. Dotyczyła ona pięciu produkcji (dwóch solowych i trzech udziałów w łączonych projektach), jednak w 2019 roku renegocjacje kontraktu doszły do martwego punktu. Ogłoszono wówczas, że Spider-Man grany przez Toma Hollanda nie powróci w następnych projektach Marvel Studios. Jednak we wrześniu tego roku ostatecznie ogłoszono, że trzeci solowy film oraz dwa gościnne występy odbędą się we współpracy Sony ze studiem należącym do Disneya. Tak wspomina to Kevin Feige:
To było kilka emocjonujących miesięcy, ale jak sądzę nie tylko dla nas. Zawsze staram się patrzeć na pozytywne strony, a taką była wtedy możliwość zrobienia dwóch wspaniałych filmów z Amy Pascal i Jonem Wattsem [reżyser filmów o Spider-Manie - przyp. red.], ale także z Tomem Hollandem, z którego byłem bardzo dumny. Oczywiście chciałem, żeby to trwało nadal, ale wolałem skupiać się na tym, co mamy, a nie na tym, czego nie posiadamy.
Ostatecznie wszystko dobrze się potoczyło. Feige przypomina tutaj działania prezesów Disneya oraz samego Toma Hollanda, którzy słusznie zauważyli, że to coś więcej niż biznes i polityka.
Nasza umowa zawsze zaczynała się od tego, że Amy Pascal i ja nie mamy nic wspólnego z liczbami, wykresami i kontraktami. Miało to związek jedynie z historią do opowiedzenia i miłością do Spider-Mana, Petera Parkera i uniwersum Marvela.
fot. Sony
Na koniec zapytany został o pojawienie się w MCU Venoma granego przez Toma Hardy'ego. Oczywiście niczego nie potwierdził, ani nie zaprzeczył.
Nie chcę mówić o plotkach lub spekulacjach na temat tego, co może się zdarzyć lub nie może się zdarzyć, ponieważ dotyczy to postaci, których Marvel Studios jeszcze nie wprowadził na ekran, ale powiem to, co zawsze mówiłem, będąc w tej pracy od tylu lat: niczego bym nie odrzucał. Niczego bym nie wykluczał. Kiedy, jak i gdzie jeszcze się okaże. Każda plotka, którą przeczytasz w internecie, może wydarzyć się w dowolnym momencie. Gdzieś między jutrem a nigdy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj