Wszyscy doskonale wiemy, że odpowiedzialni za efekty specjalne w MCU niejednokrotnie korzystali z techniki cyfrowego odmładzania lub postarzania aktorów na ekranie. Do takich sytuacji doszło choćby w filmach Captain America: The Winter Soldier (starsza wersja Peggy Carter), Ant-Man (młody Hank Pym), Captain America: Civil War (młody Tony Stark) czy Guardians of the Galaxy Vol. 2 (młody Ego). Prawdziwym wyzwaniem okazało się jednak ukazanie Tony'ego Starka w niektórych scenach produkcji Iron Man 3 - wcielający się w jego rolę Robert Downey Jr. nabawił się urazu na planie, dlatego twórcy byli zmuszeni do nakręcenia kilku sekwencji z dublerem, a następnie cyfrowego nakładania twarzy aktora na swojego zastępcę. Cała sytuacja była o tyle trudna, że skręcona kostka Downeya Jr. miała początkowo opóźnić realizację filmu o 6 tygodni. Włodarze Marvela mieli dwie opcje: albo przesunąć datę premiery, albo skorzystać z pomocy speców od efektów specjalnych. Zdecydowano się na to drugie rozwiązanie; nadzorujący wówczas prace nad CGI Chris Towsend przyznaje teraz, że jego zdaniem mamy tu do czynienia z nie tylko najtrudniejszym, ale i najlepszym efektem specjalnym, jaki pojawił się we wszystkich odsłonach MCU - widzowie nie zorientowali się bowiem, czy na ekranie widzimy odtwórcę roli czy jego dublera.
Zdołaliśmy właściwie od podstaw odtworzyć Roberta jako Tony'ego Starka na planie. Pomogła nam w tym praca dublera i technika cyfrowej obróbki twarzy.
Co ciekawe, podobną technikę zastosowano w trakcie prac nad filmem Avengers: Infinity War - Benedict Cumberbatch z powodu innych zobowiązań nie mógł wziąć udziału w powstawaniu niektórych ujęć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj