Komandor Sorclift doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji na świecie, chociaż nie otrzymywał raportów wywiadowczych o sytuacji politycznej ani strategicznej. Nawet specjalnie go to nie interesowało. Wystarczały mu zwyczajne wiadomości i ra­porty wywiadu NOIC. Żył w dwóch zamkniętych i oddzielonych od siebie światach. Żona Maria, trójka dzieci, architektura renesansu, twórczość Steinbecka i Dickensa, ogród za domem, wypielęgnowane volvo amazon i aktywny udział w radzie parafialnej szkockiego kościo­ła episkopalnego w Edvarton. To był jego świat lądowy. Ale jego prawdziwym domem był HMS Trenchant. Gdy wchodził na pokład, potężny stwór dostawał duszę. Okręt ożywał, widział, mówił i słuchał jego myśli, a on stawał się jego ojcem, wodzem, dyktatorem, introwertykiem, anality­kiem bez emocji, intelektualistą i artystą. Po raz piąty rozpoczynał partię szachów z kapitanem pierw­szej rangi Władimirem Michajłowiczem Golicynem, ale po raz pierwszy mieli spotkać się na Atlantyku. Wywiad NOIC i CIA co pewien czas uaktualniały informa­cję o komandorze Golicynie, ale Sorclift miał wrażenie, że nie dowiaduje się z nich niczego wartościowego. Żaden szpieg nie zrozumie kogoś takiego jak dowódca atomowego okrętu pod­wodnego, który może zniszczyć kontynent – uważał Sorclift, ale wiedział też, że jeden dobry szpieg może zatopić jego okręt. Rozpoczynała się partia szachów, w których Rosjanie byli mistrzami. Sorclift wiedział, że Golicyn też jest informowany przez rosyjski wywiad, z kim przyjdzie mu zagrać, i pewnie wiedział, że jego syn ma kłopoty z narkotykami, tak jak on wiedział, że żona Golicyna zdradza go w Leningradzie z ży­dowskim krawcem. Minęła dwudziesta druga. Komandor Sorclift stał na stano­wisku dowodzenia. Przez peryskop wachtowy obserwował zorzę polarną i robił zdjęcia do swojej kolekcji. – Dowódco! – odezwał się spokojnym głosem operator. – Mamy sygnał. Czternaście mil na południowy wschód, kierunek 33,896 i 45,967, zanurzenie sto pięć. – Dymitr? – zapytał Sorclift i podszedł do mapy. – Bez wątpienia. – Czyli zmierza w stronę łańcucha SOSUS – dodał pierw­szy oficer. – Dokładnie. Zdążymy się do niego zbliżyć. Zanurzenie sto dwadzieścia! – wydał spokojnie rozkaz komandor.
Strony:
  • 1
  • 2
  • 3 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj