Wydawnictwo Insignis udostępniło fragment powieści Marvel: Spider-Man. Wiecznie młody autorstwa .Stefana Petruchy. Przeczytajcie pierwszy rozdział w tłumaczeniu Tomasza Maciosa:

Rozdział 1

PETER PARKER błyskawicznie rozwarł dłoń i chwycił koniec grubej pajęczej nici, która wystrzeliła z sieciowodu przytwierdzonego do nadgarstka. Lina naprężyła się i wyrzuciła go w powietrze, a Nowy Jork w dole stał się niewyraźną plamą.
Peter zaczął walczyć z przestępczością jako Spider-Man z powodu śmierci wuja, ale także dlatego, że po prostu to lubił. Czuł się jak ryba w wodzie, huśtając się na pajęczej nici, dając nura, chwytając się gzymsów, skacząc z iglicy jednego budynku na drugi i przemykając wzdłuż ścian. Jednak kiedy na co dzień musiał udawać, że jest zwykłym Kowalskim, czuł się jak biegacz w ołowianych butach. Nie chodziło o to, że był bardziej sobą jako Spidey… pozwalało mu to jednak bardziej czuć się sobą.
Dziś wieczorem kłopoty finansowe tak bardzo zepsuły mu nastrój, że nie mógł wyluzować się nawet na tyle, by szalony rollercoaster sprawił mu choć odrobinę radości. Chociaż jego błyskotliwy umysł stworzył pajęczynę w płynie i sieciowody, a dzięki ukąszeniu radioaktywnego pająka w szkole średniej Spider-Man uzyskał odpowiednią siłę, szybkość i zwinność – wciąż myślał o tych wszystkich kwestiach, z którymi sobie nie radził.
Nie mogę uwierzyć, że sprzedałem swój skuter i wciąż mnie nie stać na wyjście do kina, nawet na seans za pół ceny! Ani na książki. Ani na jedzenie. Nie wspominając o czynszu.
Na szczycie łuku wahadła puścił linę, przez moment cieszył się lotem, po czym wylądował płasko na białej ceglanej powierzchni przedwojennego budynku.
Gdybym nie miał bieżącej wody w mieszkaniu, umarłbym z odwodnienia.
Usiadł na gzymsie i poprawił fałd na masce, która uwierała go w kark.
Przestań marudzić, Parker! Wielu ludzi nie ma nawet czystej wody.
Źródło: Insignis
Omiótł wzrokiem ciche budynki, ulice i chodniki rozjaśnione światłem latarni, ale nic się tam nie działo. Zwykle mógł liczyć na to, że usłyszy „Zniszczę cię” z ust jakiegoś nadętego bandziora lub „O rany, to Spider-Man” wypowiadane przez chuligana, któremu na jego widok zaparło dech, i będzie miał na czym skupić swój gadatliwy umysł. Ale w tej ciszy nie było nikogo, kto by mu odpowiedział.
I co teraz? Mam nadzieję, że trafi się jakieś przestępstwo, żebym chociaż mógł strzelić kilka fotek do „Bugle”. Cóż… może… coś w tym stylu.
Wsłuchiwał się uważnie, na wypadek gdyby miejski gwar zagłuszył wołanie o pomoc, ale nawet ruch samochodowy przebiegał płynnie i bez problemów.
Po rozpoznaniu przeprowadzonym w okolicy nie znalazł nic poza kilkoma samochodami zaparkowanymi w niewłaściwych miejscach. Jeśli nie brać ich pod uwagę, zgodnie z jego wiedzą w Nowym Jorku po raz pierwszy w historii nikt nie popełniał przestępstwa.
Poczekał jeszcze, aż skończyły się nocne seanse i chodniki zapełniły się grupkami przyjaciół oraz zakochanymi parami.
Pora ruszać do domu, zanim Harry wróci z randki z Mary Jane. Nie chcę, by mój współlokator i jego dziewczyna zobaczyli, jak wchodzę do naszego mieszkania przez okno.
Wybrał najkrótszą drogę, skacząc obok wielkich ma- gazynów Garment District. Gdy mijał jeden, szczególnie stary, lekkie mrowienie przebiegło od opuszek jego palców u rąk i nóg przez kończyny, spotykając się w krzyżu. Pajęczy zmysł, który ostrzegał przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, był zazwyczaj czymś więcej niż budzikiem i czasami zmuszał Spider-Mana do skoku, jeszcze zanim zdał sobie sprawę, czego unika. Tym razem przypominał raczej gęsią skórkę wywołaną chłodnym powiewem, cień niepewności.
Jestem taki nadgorliwy, podskakuję z byle powodu. Parker, kiedy wreszcie dorośniesz?
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj