Rękopis Hopkinsa - opis i okładka
Tysiąc lat po upadku cywilizacji zachodniej pionierska ekspedycja Królewskiego Towarzystwa Abisynii bada Wyspę Brytyjską. Znajduje tam rękopis, którego autorem jest Edgar Hopkins. Ten były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, astronom amator i członek Brytyjskiego Towarzystwa Księżycowego, spisał swoją relację w ruinach Londynu. Nadchodzący kataklizm śledzimy z perspektywy mieszkańców angielskiego miasteczka, którzy egzystencjalne zagrożenie traktują z obojętnością, apatią, ignorancją i lekceważeniem. Mistrzowsko ukazany Hopkins to nadęty nudziarz, próżny, trochę żałosny i niezamierzenie komiczny, ale wszystkie te przywary sprawiają, że jego opowieść o upadku cywilizacji jest głęboko ludzka i poruszająca, choć również pełna doskonałego angielskiego humoru. Opublikowana w 1939 roku powieść nabiera przerażająco aktualnego znaczenia, przedstawiając wypieranie niewygodnej prawdy niczym we współczesnym filmie "Nie patrz w górę".Rękopis Hopkinsa - fragment
Przedmowa
(Centralne Wydawnictwo Naukowe w Addis Abebie)
Gdy Królewskie Towarzystwo Abisynii przed dwoma laty znalazło Rękopis Hopkinsa w ruinach Notting Hill, liczono, że w końcu rzuci on trochę światła na ostatnie, tragiczne dni Londynu. Jednak dogłębna analiza tego rękopisu dowiodła, że były to próżne nadzieje. Jego autor, Edgar Hopkins, był człowiekiem tak egocentrycznym i ograniczonym, że jego relacja jest niemal bezwartościowa dla naukowców i historyków, tak więc zaledwie wspomniano o niej w obszernych i wyczerpujących Badaniach nad upadłymi cywilizacjami Europy Zachodniej. Pomimo wszystkich mankamentów Rękopis Hopkinsa ma jedną wyjątkową cechę. Jest jedynym odkrytym dotychczas osobistym dziennikiem, który przekazuje nam codzienne osobiste odczucia Anglika podczas Kataklizmu. Brak informacji o historii Anglii wywołał wiele krytycznych uwag podczas ostatnich dyskusji, ale należy pamiętać, że przez sto lat po upadku tak zwanej „zachodniej cywilizacji” odrodzone narody Wschodu pławiły się w orgii bezmyślnego niszczenia wszystkiego, co w ich krajach przypominało im o czasach podległości „białemu człowiekowi”. Każda wydana książka, każde ocalałe dzieło sztuki z Europy Zachodniej było systematycznie tropione i niszczone. Przez następne siedemset lat wilgotny klimat Anglii dopełnił dzieła zniszczenia i tragedią naszego ponownego zainteresowania dawnymi narodami Europy jest to, że obudziło się za późno. Nasza wiedza o Anglii być może już zawsze będzie oparta na takich skąpych i fragmentarycznych przekazach jak Rękopis Hopkinsa, który ocalał cudownym zrządzeniem losu. Należy wspomnieć o okolicznościach tego odkrycia. Europa Zachodnia, niegdyś zamieszkana przez Francuzów, Niemców, Włochów i Hiszpanów, już dawno została zasiedlona i wszelkie ślady dawnej cywilizacji znikły. Tylko na Wyspie Brytyjskiej można liczyć na odkrycie jakiegoś świadectwa pozwalającego zrekonstruować minioną chwałę „białego człowieka”. Wilgotny brytyjski klimat nie przyciągał ludów Wschodu i przez prawie tysiąc lat, od kiedy jego ostatni nieszczęśni mieszkańcy pomarli z głodu w ruinach swych niegdyś wspaniałych miast, Wyspa pozostała jałowym, upiornym pustkowiem, a jej miasta i wioski stopniowo tonęły w gąszczu lasów i bagnach. Trudności, przed jakimi stanęli członkowie pionierskiej ekspedycji Królewskiego Towarzystwa Abisynii, mogły zniechęcić nawet najdzielniejszych eksploratorów, więc trudno się dziwić, że wrócili z niemal pustymi rękami. Anglicy zapisywali swoje życiorysy i osiągnięcia na papierze tak cienkim, że każdy jego skrawek rozłożył się w zawsze wilgotnym klimacie Wyspy, a inskrypcje na metalu czy kamieniu są bardzo kiepsko zachowane. Dwanaście mil na południowy zachód od Londynu znaleziono bardzo mocno zardzewiałą tabliczkę. Widniejący na niej napis został odczytany przez doktora Shangula z Uniwersytetu Aduańskiego jako „NIE DEPTAĆ TRAWNIKA” i obecnie znajduje się w zbiorach Królewskiego Muzeum w Addis Abebie. Prostokątną kamienną kolumnę z napisem „PECKHAM 3 MILE” można oglądać w Cesarskim Muzeum Afganistanu. Znalezienie w Anglii trzeciego i dotychczas ostatniego artefaktu z napisami początkowo budziło wielkie nadzieje. Choć widniało na nim wiele nazwisk, okazał się największym rozczarowaniem. Tablica upamiętniająca otwarcie basenu w północnym Londynie wymienia wszystkich członków rady gminy, architekta i wykonawcy, ale pomija nazwiska monarchy i premiera — co jest przykładem mieszczańskiej pychy budzącej zgrozę współczesnego człowieka. Rękopis Hopkinsa odkryto zupełnie przypadkowo. Ścinając krzaki na ognisko, które ekspedycja rozpalała każdej nocy, by chronić się przed stadami dzikich psów włóczących się po Wyspie, młody naukowiec odkrył mocno zmurszały mur z czerwonej cegły, który rozpadł się pod dotknięciem i odsłonił wnękę z ukrytą szczelnie zamkniętą butlą. Znajdujący się w niej rękopis przetrwał, podczas gdy miliony książek wystawionych na kaprysy klimatu uległy zniszczeniu. I tak otrzymaliśmy Rękopis Hopkinsa — słaby, samotny krzyk udręki z gęstniejącego mroku umierającej Anglii — bezgranicznie żałosny dokument ukazujący ciasne horyzonty i egocentryzm jego autora. Ukazuje tylko nikłe cienie świetności niegdyś potężnego narodu, jak konary uschniętego drzewa ledwie widoczne w blasku zapałki niemogącej rozproszyć pustynnych ciemności Sahary, lecz to wszystko, co mamy — i być może wszystko, co kiedykolwiek będzie nam przypominało o chwale wymarłego ludu. Wiemy, że Juliusz Cezar najechał Brytanię, ponieważ upamiętniono to na niezniszczalnym kamieniu we Włoszech, ale to, co się zdarzyło po tym najeździe, pozostaje tajemnicą, której nasi uczeni zapewne nigdy nie rozwiążą. To popularne wydanie Rękopisu Hopkinsa ukazuje się bez żadnych poprawek, natomiast wydanie opatrzone wyczerpującymi przypisami doskonałego znawcy języka angielskiego, doktora Shangula z Uniwersytetu Aduańskiego, który poprawił wszystkie błędy gramatyczne autora, zostało opublikowane przez Królewskie Towarzystwo Abisynii.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj