WRÓG PUBLICZNY NUMER JEDEN
Komiksy płonęły! Na miejskich placach, przykościelnych parkingach i szkolnych boiskach całej Ameryki rozbłysły spontaniczne ogniska. Dorośli sprzymierzyli się przeciwko komiksom i zrugali dzieci i młodych ludzi, domagając się, aby odrzucili uwielbiane czasopisma, na które nie żałowali pieniędzy. Puszczając z dymem sterty czasopism komiksowych, zarówno rodzice, jak i młodzież wysyłali jasny komunikat nowojorskim wydawcom, lokalnym przywódcom politycznym i innym osobom decyzyjnym: nie będziemy już dłużej tego tolerować! Stan Lee był w Polsce? Jest jedno zdjęcie... „Nienormalne motywy seksualne oraz tematyka kryminalna… Zwodnicze sztuczki, oszustwa i okrucieństwo” – z tymi tematami komiksy oswajały młodego czytelnika zdaniem Fredrica Werthama. Ten populistyczny psychiatra i autor polemicznej książki Uwodzenie niewinnych z 1954 roku już od końca lat 40. podjudzał swoich popleczników, nieustannie występując przeciwko komiksom i ich twórcom w każdej gazecie, programie radiowym czy innym medium skłonnym go wysłuchać. Udowadniał, że to prawdziwa zmora, istna plaga, którą należy wyplenić z kultury amerykańskiej. Komiksy wydawały mu się złem przyćmiewającym nieokiełznane okrucieństwo, mordy i destrukcję Adolfa Hitlera. Wertham dostrzegł bezpośrednią korelację pomiędzy młodzieńczymi wykroczeniami a krwawą przemocą i lubieżnością propagowaną przez wydawnictwa komiksowe. Według niego przyszłość dzieci Ameryki zależała od wyrzeczenia się komiksu i niemoralności nierozerwalnie z nimi powiązanej. Innymi słowy, moralnemu kompasowi całego kraju groziło rozregulowanie! Jeszcze w 1938 roku organizacje religijne, takie jak katolicka Narodowa Organizacja na Rzecz Przyzwoitej Literatury (National Organization for Decent Literature, NODL), manifestowała przeciwko tej „nieprzyzwoitej”. Niektórzy biskupi uznali komiksy i sprośne pisemka za „drukowane obsceniczności” i „zło na tyle potężne, że stanowi poważne zagrożenie dla moralnego i społecznego ładu w kraju”. Hierarchowie grzmieli, że podobne publikacje „osłabiają moralność i w efekcie niszczą religię i doprowadzają do wywrócenia społecznego ładu”. W 1939 roku Organizacja obliczyła, że wydawano około 15 milionów niemoralnych pism, które docierały do jakichś 60 milionów czytelników miesięcznie. Biskup John F. Noll, prezes NODL z Fort Wayne w stanie Indiana, wiódł prym w krucjacie przeciwko nowojorskim wydawcom, którzy żerowali na biednych dzieciach i porównywał ich starania z komunistyczną infiltracją amerykańskiego społeczeństwa. Opór przeciwko magazynom i komiksom nieco zelżał podczas wojny, ale gdy znowu zapanował pokój, postanowiono walczyć z dawnym wrogiem. Kiedy media podchwyciły publiczne oburzenie, burza, jaka się rozpętała, popchnęła lokalne samorządy. Podjęto próby zakazania sprzedaży komiksów, a obywateli angażowano do zaciętych protestów. Krytyka wymierzona w komiksy była podobna do tej, którą kierowano jeszcze niedawno pod adresem kina, muzyki i literatury. Reakcje na Ulissesa Jamesa Joyce’a czy Kodeks Haysa zmuszający filmowców do dostosowania się do ostrych standardów moralnych to świadectwa tamtych czasów. Kultura masowa stała się obiektem powszechnej krytyki. NODL od 1950 do 1954 roku na łamach swojej gazetki „Priest” kompilowało co miesiąc listę ich zdaniem oburzających publikacji komiksowych, na których znajdowało się od 40 do 140 tytułów. Były tam zarówno jawnie sprośne pisemka typu „Crime Detective” czy „Love Scandals”, jak i popularny satyryczny magazyn „Mad”.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj