Marvel wraca do korzeni w postaci bogactwa komiksowego świata

Intrygującą perspektywę w kwestii analizy problemu przedstawia Przemek Pawełek, dziennikarz Polskiego Radia i jeden z najwybitniejszych w naszym kraju znawców tematyki komiksowej. Jego zdaniem to, co bierzemy za wielki skok w obrębie ewolucji MCU, jest w rzeczywistości powrotem do zawartych w historiach obrazkowych korzeni. Przemek zwraca uwagę, że motorem napędowym Domu Pomysłów przez długie lata były: sieć zależności pomiędzy poszczególnymi postaciami i pobudzanie wrażenia, że czytelnik obcuje z rozbudowanym i spójnym światem trykociarzy. Przejęcie Foxa przez Disneya jest więc w tej perspektywie krokiem niemalże naturalnym, w dodatku naprawiającym dawne błędy Marvela w postaci sprzedawania licencji do ekranowych bohaterów różnym firmom. MCU w nowej formie może stać się zdecydowanie bliższe komiksom; zauważmy, że adaptacja serii Civil War ostatecznie pokazała nam na ekranie kilku, a nie całe dziesiątki postaci z komiksowego pierwowzoru – Przemek mówi wprost o „superbohaterskim ekwiwalencie solo po lekcjach”. Nasz rozmówca wychodzi z założenia, że Marvel nabywa właśnie narzędzie do uczynienia swoich kinowych opowieści jeszcze bardziej spektakularnymi, a sięgnięcie po komiksową serię Avengers kontra X-Men czy wprowadzenie Wolverine’a w szeregi Mścicieli może być nie lada gratką dla fanów. W dodatku niedawna transakcja otwiera pole do popisu, jeśli chodzi o rozłożenie akcentów w samym MCU: Avengers. Szukając ekspertów od spraw naukowych, nie będą musieli udawać się już do Wakandy, skoro w Nowym Jorku ich sąsiadem stanie się członek Fantastycznej Czwórki, Reed Richards, natomiast w ukróceniu zapędów Doktora Dooma w Latverii mogą pomóc nie tylko moce Mścicieli, ale i niewybredne żarty Deadpoola. Przemek przekonuje również, że warto zwracać szczególną uwagę na to, w jaki sposób Marvel zdecyduje się podejść do Fantastycznej Czwórki – choć to herosi poniekąd „archaiczni”, to „przez swoją historyczność ważni”. W końcu pojawia się okazja na to, by drużyna doczekała się filmu z prawdziwego zdarzenia, a wprowadzenie w nim postaci Galactusa może wywołać skutki również w świecie Avengers i X-Men. „Im więcej bohaterów zasila MCU, tym lepiej” – uważa Przemek, postulując jeszcze, że iluzja bogactwa ekranowego świata stanie się marketingową platformą do rozwijania coraz to nowszych projektów – tak, by „i fani się ubawili, i księgowi byli usatysfakcjonowani”.

Jak wprowadzić X-Men do MCU? Te komiksy podsuwają przekonujący sposób

Redaktor naczelny miesięcznika „Nowa Fantastyka”, Jerzy Rzymowski, w swoich rozważaniach idzie nawet krok dalej i spekuluje na temat tego, jak przekonująco doprowadzić do ekranowego spotkania Avengers i X-Men. Zdaniem Jerzego kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest sposób, w jaki w MCU przedstawiono już postacie mutantów, Scarlet Witch i Quicksilvera. Nasz rozmówca zwraca uwagę, że moce pierwszej z nich nie zostały jak do tej pory w pełni wyeksponowane na ekranie, dlatego scenarzyści właśnie zyskali prawdziwe pole do popisu. Inspiracją dla nich, jak przekonuje Jerzy, mogą stać się choćby wątki z wydanego także w Polsce komiksu House of M. Przypomnijmy, że Wanda tworzy w nim alternatywną rzeczywistość, w której tragiczne wydarzenia, jakie spotkały jej rodzinę, nigdy się nie wydarzyły, a herosi w tej fikcji zostali uwięzieni. Niejednoznaczne podwaliny pod taki obrót spraw zostały już w MCU położone: Wanda straciła brata i Visiona, a niektóre teorie łączą jej potęgę z Kamieniem Rzeczywistości, pozwalającym na manipulowanie otaczającym nas światem. W dodatku w finale House of M protagonistka pozbawia mocy większość mutantów – tutaj można by odwrócić role i Wanda ściągnęłaby mutantów z innej wersji rzeczywistości.

Jerzy zauważa też, że najbliższym filmem o X-Men będzie X-Men: Dark Phoenix – to jednak niejedyne spotkanie Jean Grey z potężnym kosmicznym bytem, jakie ma swoje źródło w komiksach. Preludium do głośnego crossoveru Avengers kontra X-Men stało się przecież ponowne przybycie istoty na Ziemię, gdy w trakcie starcia z Mścicielami została ona roztrzaskana na pięć części, które opanowały później Cyclopsa, Emmę Frost, Colossusa, jego siostrę, Magik, i Namora – taki obrót spraw na ekranie również pozwoliłby na przekonujące wprowadzenie mutantów do MCU. Zdaniem Jerzego są także inne postacie, których potencjał może stanowić obiekt pożądania odpowiedzialnych za Kinowe Uniwersum Marvela: Moon Knight (przy czym nasz rozmówca widzi go raczej jako bohatera serialu Netflixa) i Robert Reynolds aka Sentry. O drugim z nich Jerzy pisze tak:
Co powiecie na jednego z najpotężniejszych superbohaterów, którego… nikt nie zna i nie pamięta, ponieważ jego istnienie zostało niemal całkowicie wymazane z linii czasowej? Nie bez przyczyny, ponieważ ten heros o mocy „miliona eksplodujących słońc” jest równocześnie całkiem obłąkany, a jego obecność sprowadza na uniwersum zagrożenie w postaci potwornej istoty o nazwie Void, stanowiącej manifestację ciemnej strony Reynoldsa. W komiksach w opanowaniu sytuacji uczestniczyli m.in. Doktor Strange oraz Reed Richards z Fantastycznej Czwórki. Sentry jest niezwykle ciekawą, tragiczną postacią, a jego losy aż się proszą o epickie, ale też mroczne kinowe widowisko.
Źródło: Marvel

Czy w MCU można jeszcze coś poprawić?

Julian Jeliński, który na portalu YouTube prowadzi popularny kanał Brody z Kosmosu, przekonuje, że Disney po przejęciu Foxa w żaden sposób nie powinien się śpieszyć. Samo MCU określa on mianem „dobrze naoliwionej maszyny do zarabiania pieniędzy i uszczęśliwiania fanów”, akcentując jednocześnie, że doprawdy trudno wskazać na jakąś większą wpadkę filmowego Domu Pomysłów na przestrzeni ostatnich 10 lat i ponad 20 odsłon projektu. W ocenie Juliana minie kilka dobrych lat, zanim mutanci na trwałe wejdą do świata Mścicieli, tak, aby przesadnie nie zaskakiwać odbiorców i by obecni aktorzy nie kojarzyli się zbyt jednoznacznie z konkretnymi postaciami. Co więcej, nasz rozmówca bardzo wątpi w ekranowy crossover Avengers kontra X-Men, przypominając, że podwaliny pod produkcje Avengers: Infinity War i Untitled Avengers Movie były kładzione przez całą dekadę. Zdaniem Juliana Disney i Marvel nie są aż tak naiwni, by wypuszczać na rynek 4-5 filmów rocznie z nadzieją, że każdy z nich w samym tylko USA zarobi ponad 300 mln dolarów. Prędzej powinniśmy spodziewać się kolejnych seriali superbohaterskich, zwłaszcza tych, które mogą trafić na nowo powstałą platformę streamingową Disneya (pojawienie się X-Men w którymś z nich nie jest wykluczone). Co w takim wypadku z samymi filmami? Julian szuka odpowiedzi w planach, które już poznaliśmy: poszerzaniu uniwersum, korzystaniu z jego kosmicznego potencjału i sięganiu po młode postacie, takie jak Ms. Marvel, Miles Morales, Patriot czy Młodzi Avengers; „dzieciaki to przyszłość MCU” – konkluduje nasz rozmówca.

Pozycja DCEU osłabnie? Niekoniecznie

W rozważaniach na temat MCU nie mogło zabraknąć dywagacji na temat tego, w jaki sposób przejęcie Disneya przez Foxa wpłynie na konkurencję. Do tej kwestii odniósł się doskonale Wam znany z Wydania Weekendowego redaktor Bartosz Czartoryski, prowadzący fanpage Kill All Movies. Jego zdaniem na tym etapie nie można jeszcze mówić o osłabieniu innych komiksowych projektów, ponieważ rynek – co może zaskakiwać – wciąż nie jest nasycony, a papierkiem lakmusowym takiego obrotu spraw są relatywnie dobre wyniki finansowe słabiej ocenianych produkcji superbohaterskich studia Warner Bros. W ocenie Bartka w kategorii wpływów z biletów filmy komiksowe rywalizują ze sobą w takim samym stopniu, jak z innymi blockbusterami. Niezależnie więc od umocnienia pozycji Marvel Studios odpowiedzialni za DCEU i choćby planowane przez Foxa kinowe uniwersum Spider-Mana w dalszym ciągu będą robić wszystko, aby wyrwać coś dla siebie.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj