Mowiłeś Blade, myślałeś: wampiry, mrok, mordobicie, siekanie krwiopijców, aż miło, katana, okulary przeciwsłoneczne i Wesley Snipes. Od minionej niedzieli w tym zestawie skojarzeń akcenty nieco się przesunęły. Teraz dochodzi do niego MCU, Mahershala Ali, 5. faza, być może też kategoria R. Woźnica popkulturowego zaprzęgu, którym bez dwóch zdań jest szef Marvel Studios, Kevin Feige, w ramach swojego niekończącego się, niecnego planu zaskakiwania fanów niejako od niechcenia na koniec comic-conowego wystąpienia w San Diego postanowił ogłosić światu, że do Kinowego Uniwersum Marvela nadciąga Łowca Wampirów. Huk tej bomby był tak olbrzymi, że miłośnicy Domu Pomysłów przepadli w spazmach i ekstazie, a krwiopijcy z różnych zakątków globu zapewne zaczęli przyczajać się za miseczkami z czerwoną posoką. Nazwijmy rzeczy po imieniu: Blade to postać, której rzeczywistość MCU po Avengers: Endgame potrzebowała jak kania dżdżu. Wyborny wojownik, osamotniony samuraj, zagubiony gdzieś pomiędzy światem ludzi i wampirów wirtuoz krwawej sieczki - ot, świeży powiew. W dodatku facet, który dla kinowych produkcji Marvela stał się swoistym... Janem Chrzcicielem; to przecież sukces filmu Blade - Wieczny łowca z 1998 roku de facto zapowiadał erę triumfu ekranowych herosów. Czas poznać go lepiej. Komiksową historię ma bowiem przebogatą, ale nie może być inaczej, skoro typ zamiast spać woli przerabiać wampiry na kotlety.  Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w Marvelu eksperymentowano z koncepcjami - Dom Pomysłów starał się ze wszystkich sił, by trzymać rękę na pulsie przeobrażeń, które w amerykańskim społeczeństwie wywołała rewolucja kulturowa. Coś dla siebie w historiach obrazkowych mogły więc odnaleźć dzieci kwiaty, wychodzące spod patriarchalnego jarzma kobiety, fascynaci kung fu, ale i przedstawiciele mniejszości rasowych. Zupełnie niespodziewanie swój renesans przeżywały także dzieła poświęcone wampirom, a komiksowy Drakula na dobre przenikał do świadomości czytelników. Poświęcona mu seria, The Tomb of Dracula, rodziła się w kwietniu 1972 roku w artystycznych bólach - zmieniali się jej scenarzyści, natomiast kierunki rozwoju fabuły były na tyle niejasne, że swoje trzy grosze w ten aspekt raz po raz musiał wtrącać Stan Lee. Sytuacja ustabilizowała się od 7. zeszytu, gdy za historię zaczął odpowiadać wciąż nieopierzony, jednak sprawdzony już w świecie horroru Marv Wolfman. Przychodził on do pracy nad serią, w której Alfą i Omegą stał się 20 lat od niego starszy rysownik Gene Colan. Razem stworzyli zaskakująco sprawny kreatywny tandem, a ich wspólna burza mózgów doczekała się wielu legend i anegdot. Zaowocowała ona nie tylko jednym z najlepiej ocenianych horrorów Marvela w historii, ale także systematycznym przesuwaniem akcentów w fabule. Wolfman wychodził bowiem z założenia, że reprezentacja czarnoskórych w komiksie wciąż jest za mała. Po głowie chodziła mu fryzura afro, zaostrzone noże z tekowego drewna i skórzane kurtki. Problemem pozostawało to, w jaki sposób wpleść te elementy do świata Drakuli. Wspólna kawa z Colanem wystarczyła, by dla świata narodził się Blade.
Źródło: New Line Cinema
+9 więcej
Łowca Wampirów zadebiutował w The Tomb of Dracula #10 w lipcu 1973 roku jako postać drugoplanowa. Jak po latach wspomni Colan:
Czarni niekoniecznie byli wtedy pokazywani w komiksach. Chciałem być jednym z pierwszych, którzy to zrobią. Afroamerykanie chodzą po tym świecie, kupują komiksy - dlaczego nie sprawić, by poczuli się lepiej? (...) Marv powiedział mi, że on będzie czarny. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co powinien nosić i jak powinien wyglądać. Miało być heroicznie. Pas na ostrza był pomysłem Marva. To jednak ja go ubrałem, skórzana kurtka i tak dalej. 
Inspiracją dla wizerunku Blade'a stali się czarnoskórzy aktorzy, z byłą gwiazdą futbolu amerykańskiego, która potem zrobiła ekranową karierę, Jimem Brownem na czele. O ile aspekt wizualny został rozwiązany w ekspresowym tempie, o tyle nieco gorzej szło na polu samego scenariusza. Wolfman po dziś dzień uważa, że początkowo nie rozumiał nie tylko swojego nowego bohatera, ale całej serii:
Nie byłem zadowolony z wypowiadanych przez niego kwestii. To dlatego odstawiłem go na dłuższą chwilę, to był chyba jakiś rok, a później podszedłem do niego inaczej. Na początku on mówił tak, jakby był kliszą spod znaku "czarny w Marvelu". Dopiero potem napisałem go realistycznie. Musiałem po prostu dojrzeć jako twórca. 
Pomimo różnych trudności na niwie artystycznej nowo wprowadzony bohater zyskał całkiem sporą popularność. Na tyle dużą, że już w grudniu 1974 roku w zeszycie Vampire Tales #8 doczekał się samodzielnej historii, by przez następnych kilka lat pojawiać się znienacka w rozmaitych historiach, nie tylko tych włożonych w szufladkę horroru. Problem z Łowcą Wampirów jest jednak taki, że wielkość grona jego miłośników od samego początku zależała od tego, czy popkultura aktualnie serwowała swoim odbiorcom dzieła kinowe i książkowe, które zwiększały popularność krwiopijców. Nie ma więc przypadku w tym, że o Bladzie na długie lata zapomniano, względnie traktowano go jak herosa z trzeciej ligi Marvelowskiego panteonu. Sytuacja zaczęła zmieniać się w latach 90., gdy Łowca Wampirów łączył siły z Ghost Riderem tudzież na własną rękę wprowadzał czytelników w mroczne rejony uniwersum Domu Pomysłów. Warto dodać, że Colan często powracał do rysownia jego historii, natomiast Wolfman począwszy od 1997 roku sądził się z dawnym pracodawcą m.in. o prawa do postaci Blade'a. Rok później na ekrany kin wszedł poświęcony mu film. Tak rozpędzony pociąg, w którym mroczny samuraj robił za maszynistę, nie mógł się już zatrzymać.  Blade to jeden z tych chojraków, z którym dobrze się kumplować, ale nie chciałbyś go spotkać po 23:00 w zaciemnionej uliczce. Jeśli masz choć odrobinę przerośnięte siekacze, to skończysz krótszy o głowę, nie ma zmiłuj. Gdyby tylko wskoczył na kozetkę, najprawdopodobniej opowiadałby o tym, że wampiry to największe zło tego świata, które trzeba wyplenić - czasem dla zasady, w innym miejscu dla zabawy. Naprawdę mu się jednak dziwicie? Zgodnie z komiksową genezą Eric Brooks urodził się w 1929 roku w jednym z przybytków płatnej miłości w londyńskim Soho. Już w czasie wychodzenia z łona matki - a jakże, prostytutki - dostał od życia po raz pierwszy po gębie. Jego rodzicielka, Tara, przechodziła poród tak źle, że zamiast "przychodzi baba do lekarza", doktor-wampir przyszedł do niej. Wiecie, widać już główkę, a krwiopijca przyspawał się do szyi rodzącej, wypił, ile chciał, jego ofiara wyzionęła ducha. Oprawcą okazał się niezwykle ważny dla historii Blade'a nikczemnik Deacon Frost, który w tamtej chwili nie zrozumiał, że przez swój haniebny uczynek już zawsze będzie miał przewalone. Jego enzymy przeszły bowiem na niemowlaka, doprowadzając do osobliwej fuzji - rodzi się pół-człowiek, pół-wampir, który zyskuje nadnaturalne moce i spowolniony proces starzenia, ale jednocześnie nie ma typowych dla krwiopijców słabości, z koniecznością unikania światła dziennego na czele. Byłby pewnie Frost pożarł i berbecia, jednak pozostałe prostytutki zdążyły go odwieść od tego zamiaru. No cóż, jak to mówią - jest grubo, a przecież Blade w metryce ma dopiero kilka minut życia za sobą. 
Źródło: Marvel
+3 więcej
Dorastał więc Eric w domu publicznym Madame Vanity, chodził sobie do szkoły, miał dziurawe buty. W wieku 9 lat podczas ciemnego, grudniowego wieczoru wracał z lekcji i dostrzegł, jak trzech wampirów dobiera się do staruszka. Chłopak stanął w jego obronie, lecz sędziwy jegomość zdążył załatwić napastników za pomocą srebrnego kołka. Okazał się nim Jamal Afari, trębacz jazzowy i łowca wampirów, który z powodu braku lokum postanowił wprowadzić się do miejsca zamieszkania Brooksa. Od tej pory Blade już nie będzie taki sam. Nie dość, że szkoli się pilnie ze swoich czytanek, to jeszcze dokłada do tego nabywanie zdolności muzycznych i pranie wrogów na kwaśne jabłko. Ledwo podrósł, a już był gotowy do zarzynania młodych, słabszych wampirów. Z czasem oddał się treningowi tak bardzo, że został wybitnym atletą i mistrzem w walce jeden na jeden. Dodajmy jeszcze do tego fascynację bronią, przede wszystkim rozmaitymi ostrzami - my zdawaliśmy maturę, a on w tym samym wieku dorabiał się swojego przydomka. Później młodzianowi sodówka uderzyła nieco do głowy. Bratał się z gangami ulicznymi, odbił dziewczynę szefa jednego z nich. Ta nazywała się Glory Anah i była bodajże jego jedyną prawdziwą miłością. Sęk w tym, że niewiasta w czasie masakry swojego gangu została zamieniona w potężnego wampira. Polecono jej zabić Erica, lecz odmówiła - z jednym tylko zastrzeżeniem; jeśli Brooks kiedykolwiek będzie próbował ją odnaleźć, zapłaci za to życiem. Cała sytuacja emocjonalnie z pewnością wstrząsnęła bohaterem niniejszego tekstu. Zamiast jednak pisać Cierpienia młodego Blade'a, wolał on wyciągnąć wnioski i zabrać się za szeroko zakrojoną, wampirzą sieczkę. Był w niej tak zdeterminowany, że liczba ofiar na jego liczniku zaczęła rosnąć w tempie niesłychanym. 
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj