Kinematografia jest bogata, długa i szeroka: skrywa w sobie wiele historii, światów i postaci – również tych nietuzinkowych. Przedstawiamy listę dziesięciu naprawdę najdziwniejszych ról w filmach. (Kolejność losowa!).
Niepoprawny romantyk
Ryan Gosling, który ostatnio skończył 37 lat, ma na koncie wiele znakomitych ról – nie tylko małomównych sztywniaków o beznamiętnym spojrzeniu, ale także szaleńczo zakochanych facetów. Postać Noaha z filmu The Notebook albo Jacoba w Crazy, Stupid, Love. jest niczym jednak w porównaniu z kreacją w Lars and the Real Girl. Tytułowy Lars to nieśmiały chłopak, wręcz odludek, który nie radzi sobie w relacjach międzyludzkich, a zwłaszcza damsko-męskich. Aparycja bohatera – gimnazjalny wąs, źle ułożone włosy i babciny sweter – jeszcze bardziej podkreśla stereotypowy wizerunek dorosłego faceta nieradzącego sobie w życiu. Ten, za namową najbliższej rodziny, postanawia w końcu znaleźć sobie dziewczynę. By jednak przełamać pierwsze lody, decyduje się… na zakup plastikowej lalki. Manekin, początkowo traktowany jako pomoc w walce z nieśmiałością, z czasem staje się obiektem gorącego uczucia ze strony Larsa. Miłość między chłopakiem a Biancą (czyli lalką) staje się kłopotliwa – nie tylko wśród lokalnej społeczności, ale przede wszystkim u brata i bratowej oraz koleżanki z pracy Larsa, która podkochuje się w tytułowym dziwaku.
Niema rola w dźwiękowym filmie
Małomówni lub milczący bohaterowie? Nic nadzwyczajnego w filmach. Sporo jest ról, które polegają na wypowiedzeniu kilku pojedynczych zdań, bełkocie naśladującym mowę lub grobowej ciszy. Zazwyczaj jednak ma to jakieś uzasadnienie fabularne – taki R2-D2 nie posiada syntezy ludzkiej mowy, bo spełnia inne funkcje niż droid protokolarny, a postać Felipe z Zorro jest po prostu niema. A co z bohaterem, który potrafi mówić, ale nie jest skory do rozmowy? Na to pytanie próbował odpowiedzieć Kevin Smith.
Cichy Bob jest dla kinematografii tym, kim Gordon Freeman dla gier wideo. Postać ta, grana przez Kevina Smitha, jest nieodłącznym towarzyszem Jaya. Jednak to wyższy i szczuplejszy kumpel ze skejterskiego duetu jest dominującą postacią, skrywając przyjaciela w cieniu. Bobowi jednak to nie przeszkadza – jest chodzącą (i jarającą zioło) oazą spokoju. Stoickiego spokoju.
Ksywa tego bohatera mówi sama za siebie: liczbę jego kwestii w takich filmach jak Clerks, Mallrats czy Clerks II można policzyć na palcach jednej ręki. Więcej do powiedzenia ma dopiero w filmie poświęconym jemu i jego kumplowi, o tytule Jay and Silent Bob Strike Back – jednak nawet wtedy daleko mu do oratora, rzucając głównie cytatami z Gwiezdnych Wojen.
Spersonifikowana sztuczna inteligencja
Samoświadome maszyny – jeden z ulubionych tematów dzieł science-fiction. Blade Runner, The Terminator czy A.I. Artificial Intelligence to klasyki gatunku, które snuły dekadencką wizję przyszłości. Roboty w nich przedstawione były jednak tylko "kupami złomu", ucieleśnieniem i wykonawcą rozkazów sztucznej inteligencji. Samemu AI, zamkniętego w komputerze, już było poświęconych mniej dzieł. Owszem, powstawały i takie, jak choćby kultowe 2001: A Space Odyssey. HAL 9000, choć przerażający, nie był jeszcze jednak dziwny. Dziwaczna dopiero była próba wizualizacji programu komputerowego w grafice trójwymiarowej. Jedną z pierwszych takich prób było wykreowanie postaci o imieniu Max Headroom – fikcyjnego gospodarza amerykańsko-brytyjskiego talk-show o tej samej nazwie. Symulacja tytułowego bohatera – jak przystało na rasowy przedpotopowy komputer – zacinała się co jakiś czas, a fragmenty programu telewizyjnego były nieraz tak komiczne i kiczowate, że stylistyką przypominały późniejszy – tj. obecny – nurt vaporwave.
Z postacią błyskotliwego Maksa wiąże się nie tylko komediowa seria, bo doczekała się ona występów w kolejnych dziełach oraz różnych adaptacji również u muzyków (Gigi D’Agostino, Eminem). Zainspirowała także innych filmowców do podobnego zabiegu, jakim było spersonifikowanie programu komputerowego. Warto wspomnieć o takich tytułach, jak S1m0ne oraz Weird Science – ten drugi film poszedł o krok dalej, bowiem nastolatkom udaje się ożywić i przenieść do świata rzeczywistego symulację kobiety.
Aktorzy w roli statystów
Bohaterowie, którzy przemawiają do widzów, łamiąc czwartą ścianę? Nic nowego… A aktorzy, którzy grają… aktorów? Było multum takich produkcji, jak choćby Tak Się Robi Telewizję z Davidem Duchovnym. A gdyby połączyć te dwie rzeczy? W takich zabawach z widzem specjalizował się Mel Brooks. W filmach Blazing Saddles, Nieme kino czy Spaceballs nie mogło zabraknąć fragmentów, w których oba światy – fikcyjny z filmu i rzeczywisty poza ekranem – przenikały się wzajemnie. Zresztą, co tu dużo pisać – zobaczcie sami:
Niechciane dziecko Motyw młodej osoby, która została opuszczona i jest niechciana, w kinie nie jest rzadki – zaczynając od postaci bękartów, przez osoby adoptowane, kończąc na wybrykach natury. Wiele osób, chcąc podać przykład takiego bohatera we współczesnym kinie, pewnie przywoła postać Benjamina Buttona. I jest to dobry przykład, ale moim zdaniem lepszym reprezentantem dziwacznego dziecka, które ma trudności ze znalezieniem akceptacji wśród innych osób, jest Edward Scissorhands.
Generalnie Johnny Depp słynie z dziwacznych kreacji (podobnie zresztą jak Tim Burton, z którym często współpracuje), ale to pokraczność tytułowego Edwarda zasługuje na specjalne wyróżnienie. Spójrzcie zresztą sami – nożyce zamiast palców? Trupio blada cera, twarz oszpecona bliznami oraz fryzura, której by się nie powstydził stereotypowy fan ciężkich brzmień wydają się naprawdę normalne przy jego dłoniach. Swoją drogą, duże brawa dla Burtona oraz Johnny Deppa za to, że pomimo cudaczności Edwarda, potrafili go ukazać jako delikatną istotę zdolną do uczuć.
Cyrk pełen goryczy
Dziwolągi to jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów sprzed czasów zimnej wojny – i to naprawdę kontrowersyjnych, bo do dziś budzi wiele wątpliwości. Głównymi bohaterami są członkowie trupy cyrkowej. Większość z nich wygląda niecodziennie – w skład zespołu wchodzą m.in. karły, bliźniaczki syjamskie, ludzie pozbawieni kończyn czy kobieta z brodą – co ma stanowić atrakcję widowiska. Reżyser Tod Browning przy produkcji nie posłużył się jednak żadnymi trikami, a zatrudnił do filmu autentyczne osoby urodzone z wyżej wymieniony defektami. Realizm ten nie tylko wzmaga immersję u widza, ale przede wszystkim jeszcze bardziej wpływa na kontrowersyjność oraz dziwne uczucia związane z odbiorem filmu.
Eksperyment – bardziej chory od stwórcy
Wydawałoby się, że do grupy najdziwaczniejszych ról nadawałyby się postaci socjopatyczne bądź sadystyczne. W filmach grozy ten drugi rodzaj osobowości często jest ukazywany u pseudonaukowców, przeprowadzających chore eksperymenty, łamiące wszelkie zasady etyki. Można do tego tematu podejść albo od strony fantasy, jak np. u Victora Frankensteina i jego Stwora, albo przedstawić to w całkiem realistyczny sposób. Prym wiedzie tutaj seria Saw, a także filmy opowiadające o Jednostce 731 oraz tytuły z gatunku snuff movie. Najbardziej znany reprezentant tego ostatniego rodzaju – Guinea Pig – jest tak do bólu realistyczny, że nawet młody Charlie Sheen, który przypadkiem obejrzał kopię sequelu na kasecie, podobno uwierzył w autentyczność obrazu i miał zawiadomić FBI o popełnionym przestępstwie.
Wszystkie te filmy skupiają się jednak na okrucieństwie prześladowców, spychając ofiary na plan dalszy, które dodatkowo są zwykłymi postaciami i nie kryje się za nimi głębsza historia. A co gdyby odwrócić role i uczynić ludzkie króliki doświadczalne bardziej odrażającymi od pseudonaukowca? Taki obraz przedstawił niejaki Tom Six w filmie The Human Centipede (First Sequence). Ciekawski chirurg postanowił porwać trzy osoby i złączyć je tak, by miały jeden wspólny układ pokarmowy... Chore, co nie? Jeśli to was nie przekonuje, to twórca postanowił nakręcić dwie kolejne części, zwiększając liczbę ludzi składających się na "stonogę".
Perwersyjni zboczeńcy
"To co nas podnieca, to czasem też jest seks”, jak śpiewała Maryla Rodowicz, nie mogło więc zabraknąć filmów erotycznych – oczywiście tych szokujących, z dziwnymi postaciami. A takich produkcji również dużo powstało. Tylko który najbardziej zasługuje na uwagę? Ultimo tango a Parigi? L'amant double? Vase de Noces? Nekromantik? A może głośny kilka lat temu Srpski film? Moim zdaniem, tytuł najbardziej zwyrodniałego filmu erotycznego powinien powędrować do produkcji pt. Salò o le 120 giornate di Sodoma.
Ten ostatni film Pier Paolo Pasoliniego jest luźną adaptacją słynnej książki Markiza de Sade. W filmie, w przeciwieństwie do powieści, akcja ma miejsce w północnych Włoszech podczas II wojny światowej. Kilku faszystowskich dygnitarzy postanawia zorganizować łapankę miejscowej ludności, by wykorzystać ją do spełnienia swoich chorych fantazji seksualnych. I trudno wybrać tutaj najbardziej dziwaczną rolę – każdy, kto uczestniczy w kilkudniowej orgii, ma do odegrania w tej odrażającej grze rolę, gdzie nie brakuje gwałtów i morderstw, włącznie z okaleczaniem ciała, urofilią i koprofilią. Myśleliście, że Fifty Shades of Grey to mocny erotyk traktujący o sado-maso? No właśnie.
Surrealizm pełną gębą
Grzechem byłoby nie wymienić reżyserskiego debiutu filmowca Luisa Buñuela i młodziutkiego ekscentrycznego artysty Salvadora Dalí. Un Chien andalou to zlepek kilkunastu niepowiązanych ze sobą scen, w których absurd goni absurd. Przeniesienie – zgodnie z duchem tego kierunku artystycznego – marzeń sennych i halucynacji twórców do zimnego medium masowego, włącznie z drastycznymi i seksualnymi obrazami, i dziś potrafi zadziwiać. Żeby zrozumieć, o czym piszę, najlepiej trzeba obejrzeć ten film (a nie jest długi, bo trwa nieco ponad kwadrans).
Niezależnie od tego, czy film ten ma jakąś symbolikę i niesie przesłanie, jedno jest pewne: główny cel autorów, jakim było zaszokowanie widza, został spełniony perfekcyjnie.
Gadająca czołówka
Na sam koniec mój faworyt najbardziej dziwnej – ale w tym pozytywnym znaczeniu, bo oryginalnej – roli w historii kina. I to dodatkowo z polskiego podwórka. Hydrozagadka Andrzeja Kondriatuka to nie tylko pierwsza próba stworzenia polskiego superbohatera na wzór amerykański, ale także kopalnia niedorzecznych zabiegów, dialogów i bohaterów. Ale to nie postać Asa czy jego arcywrogów jest tutaj karykaturalna, a kobieta na samym początku filmu. Reżyser postanowił bowiem całkowicie zrezygnować z napisów przedstawiających listę nazwisk odpowiedzialnych za produkcję. Zdecydowano się za to na… finezyjne recytowanie tytułu oraz imion ekipy wraz z obsadą aktorską – a to wszystko w wykonaniu aktorki Igi Cembrzyńskiej. (Przy okazji informacja dla młodszych osób, że jeszcze do lat 70. w większości filmów pełna "lista płac" dominowała nie w tyłówce, a czołówce wyreżyserowanego obrazu). Ten swoisty performance wpisuje się w kuriozalny charakter całego filmu.