Zarówno Hollywood, jak i samo medium komiksowe w swej historii spotkało się z wieloma ograniczeniami. Już w latach 20. powstało Motion Picture Producers and Distributors of America (MPPDA), które nadzorować miało treści zawarte w produkowanych filmach. Na początku lat 30. zredagowano tzw. kodeks Haysa, który określał, co można, a czego nie można w filmach pokazywać. Niedopuszczalne było przedstawianie przemocy bez poniesienia późniejszej kary, nie można było ośmieszać religii, zakazano prezentowania zboczeń (w tych czasach oznaczało to m.in. homoseksualizm), o przeklinaniu także nie było mowy. Kilka dekad później Fredric Wertham, amerykański psycholog, wydał książkę Seduction of the Innocent, w której sugeruje, że komiksy odpowiadają za demoralizację młodzieży. Pod naciskiem Senatu utworzono Comics Code Authority, zrzeszające komiksowych wydawców, którzy od tej pory mieli zważać na treści zawarte w swoich albumach. W skrócie można porównać zasady CCA do tych z MPPDA – komiksy zostały więc ugrzecznione, a efekty można było oglądać także w telewizji, choćby w serialach o Batmanie i Wonder Woman. Na szczęście dość szybko udało się zażegnać ten kryzys i wydawnictwa znów zaczęły wypuszczać komiksy przeznaczone także dla dorosłych, najczęściej przez imprinty, jak chociażby Vertigo, które należy do DC Comics. Kontynuacją hollywoodzkiego systemu kontroli treści jest MPAA, które nie daje filmom pieczęci potwierdzającej zgodność z kodeksem, lecz przyznaje dziełom odpowiednie kategorie wiekowe, oznaczając je konkretnymi symbolami – najczęściej jest to PG-13 lub R, które oznaczają kolejno filmy, w których mogą znajdować się treści nieodpowiednie dla dzieci poniżej 13 roku życia, oraz dzieła, które osoby poniżej 17 lat mogą oglądać tylko za zgodą rodziców. Jest to tak naprawdę być albo nie być danego filmu, szczególnie wysokobudżetowego. Stąd produkcje Marvela i DC, pomimo często brutalnego materiału źródłowego, muszą zostać wygładzone i ugrzecznione, by były odpowiednie dla większej rzeszy widzów. Przypomnijcie sobie kultową scenę przesłuchania z Mrocznego Rycerza Christophera Nolana. Joker kilkakrotnie okładany jest po twarzy przez potężnego Batmana, później jeszcze jego głowa rozbija szybę. Jego twarz? Nietknięta. Zdarzają się jednak produkcje, które w żaden sposób nie sprawdziłyby się jako filmy dla wszystkich – czy to ze względu na fabułę, czy specyficzny styl komiksu. Tutaj najważniejszymi twórcami są artyści o podobnie brzmiących nazwiskach - Mark Millar i Frank Miller - oraz kultowy Alan Moore, którego udział w ekranizacjach jest dość skomplikowany. Wśród wielu ekranizacji komiksów znaleźć można jednak o wiele więcej produkcji, które nie przestraszyły się wszechwładnej MPAA i realizują swój styl oraz ukazywane wątki w bezkompromisowy sposób. Przyjrzyjmy się kilku z nich.

Kick-Ass

Z pewnością jedna z najpopularniejszych komiksowych ekranizacji okraszonych literką R i zdecydowanie jedna z tych najciekawszych. Po pierwsze dlatego, że jest to komedia, po drugie dlatego, że jeden z bohaterów jest nastolatkiem, a towarzyszy mu jeszcze młodsza dziewczyna, która klnie jak szewc. Kick-Ass zaskakiwał świeżością podejścia do tematu superbohatera, a poprzez zestawienie młodego idealisty z bardzo brutalnym i brudnym półświatkiem film Matthew Vaughna mógł zaoferować coś nowego. Niestety druga część nie potrafiła już tak zaskoczyć i zamiast otrzymać coś równie ciekawego, widzowie zobaczyli odgrzewany kotlet, już nie taki smaczny. No url

Dredd

Jedyne, co pozostało z kultowego filmu Sędzia Dredd z Sylvestrem Stallone'em, to najntisowy urok – cała reszta bardzo trudna jest do przełknięcia. Kilka lat temu próbowano na nowo przenieść przygody słynnego bohatera na duży ekran, tym razem z większym (przynajmniej artystycznie) powodzeniem. Film Pete’a Travisa epatuje brutalnością, jest szczery i bezpardonowy, bez moralnych konfliktów i podważania świata, w którym bohaterowie funkcjonują. Dzięki temu Dredd fascynował zarówno krytyków, jak i fanów komiksowego pierwowzoru. Niestety film nie poradził sobie najlepiej w box office, przez co plany ewentualnego sequelu spełzły na niczym, choć cały czas pozostaje żywa wiara w to, że Dredd grany przez Karla Urbana w końcu wróci – czy to na mały, czy na duży ekran. No url

300

Jeden z najpopularniejszych komiksów Franka Millera, legendy światowego komiksu. Zack Snyder chciał odtworzyć kadr po kadrze rysunku autora, co w połączeniu ze specyficzną stylistyką dało niezwykły efekt. Opowiedziana na nowo historia 300 Spartiatów walczących pod wodzą Leonidasa w termopilskim wąwozie przeciwko armii perskiej to jedna z najciekawszych komiksowych adaptacji, szczególnie ze względu na specyficzny styl kręcenia – film powstał w całości w studiu, na blue screenie. Do tej pory 300 zachwyca stroną wizualną, co zawsze było zaletą filmów Snydera. Dzieło było punktem przełomowym w karierach wielu osób związanych z tym projektem. Zarówno Gerardowi Butlerowi, jak i Michaelowi Fassbenderowi 300 otworzyło szeroko drzwi do wielkiej kariery. Dla Zacka Snydera był to ogromny finansowy sukces i pozwolił mu na realizacje kolejnych projektów. Lata później powstał sequel na podstawie nieopublikowanego komiksu Millera, ten jednak nie był już tak wielkim sukcesem jak poprzednik. No url

Sin City

Jak już mówimy o ekranizacjach wytworów wyobraźni Millera, to trudno nie wspomnieć o Mieście grzechu Roberta Rodrigueza. Najwyraźniej obrazkowe historie Amerykanina są tak naprawdę gotowymi storyboardami, które służą reżyserom za podstawę zarówno scenariuszową, jak i wizualną filmu. Tutaj także stylistyka bardzo mocno nawiązuje do tej, którą widzieliśmy na kartach komiksu, czyli, jak to bywa u Millera, wszystko jest przerysowane, brutalne i mroczne. Co ciekawe, Miller był przeciwny kręceniu filmu na podstawie jego komiksu, gdyż jego wcześniejsze doświadczenia z Hollywood przy tworzeniu RoboCopa 2 skutecznie go zniechęciły. Rodriguez był jednak wielkim fanem twórczości Millera i postanowił stworzyć krótką scenkę, którą pokazałby autorowi, by przekonać go do stworzenia pełnometrażowego filmu. Twórca komiksu był zachwycony i zgodził się na produkcję. Testowa scena stała się ostatecznie prologiem i pomogła przekonać resztę gwiazdorskiej obsady do wystąpienia w Mieście grzechu. No url

La vie d'Adèle - Chapitres 1 et 2

Niewiele osób o tym wie, lecz zwycięzca festiwalu w Cannes sprzed dwóch lat także jest oparty na komiksie. Blue Is the Warmest Color, stworzony przez Julie Maroh, został wydany w 2010 roku i od razu zdobył zainteresowanie krytyków. Autorka rozpoczęła pracę nad albumem w wieku 19 lat, lecz ukończenie dzieła zajęło jest prawie 5 lat. Reżyser Abdellatif Kechiche miał w planach podobny film od wielu lat, lecz dopiero po trafieniu na komiks Maroh postanowił wreszcie swój projekt zrealizować – stąd inne imię głównej bohaterki oraz niektóre zdarzenia, choć szkielet fabularny został mniej więcej wierny oryginałowi. Jedną z kluczowych różnic między komiksowym pierwowzorem a ekranizacją jest znacznie bardziej gorzkie zakończenie obrazkowej opowieści. Film w Stanach otrzymał kategorię NC-17, która zazwyczaj jest wyrokiem śmierci, jeśli chodzi o kinową dystrybucję, za to we Francji był dozwolony od 12 lat. No url
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj