I to dosłownie się nie spodziewaliśmy. Wszak przed galą publikowaliśmy tu, kto według naszej redakcji wygra – spośród seriali i spośród aktorów. Była również sonda dla Was – naszych czytelników. Okazało się, że gusta mamy bardzo podobne. Okazało się też, że nie trafiliśmy ani razu – ani my, ani Wy. Cóż więc wygrało?

Czytaj więcej: Emmy 2015 – lista zwycięzców

1. Wygrała „Game of Thrones”, bijąc wszelkie rekordy liczby nagród - i to za sezon 5, który dla większości widzów nie dorównał rewelacyjnemu zeszłorocznemu. Ale wygrała. Okazało się, że to najlepszy serial dramatyczny, najlepszy scenariusz, reżyseria i jeszcze Peter Dinklage powtórzył sukces sprzed czterech lat. To znaczy nominowany jest za każdym razem, ale wygrał statuetki za sezon 1 i 5. Jak to się stało, że w tym roku obsypano ten serial nagrodami? To chyba siła bezwładu. Akademicy musieli przetrawić myśl, że coś fantasy może być dobre, i jak już w końcu to zrozumieli, to zagłosowali. Dla nich nieważny numer sezonu. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – dla nas na dłuższą metę też. Kto za 2-3 lata będzie pamiętał, za który sezon „Gra o tron” zdobyła Emmy? Ważne będzie, że wygrała - i to tak naprawdę cieszy. 2. Sukces ekranizacji Martina to tak naprawdę tylko część znacznie większego sukcesu HBO. Wszak produkcje tego kanału nie tylko, jak zwykle, zdobyły najwięcej statuetek, ale przede wszystkim wygrały we wszystkich najważniejszych kategoriach – najlepszy serial dramatyczny, komediowy, miniserial i film telewizyjny. Cóż można dodać? HBO rządzi. 3. Wśród seriali komediowych wygrała „Veep”, czyli satyra polityczna z Julią Louis-Dreyfus (ona też dostała statuetkę – czwarty raz z rzędu i 20 lat po swojej pierwszej, jeszcze za „Seinfeld”). Pamiętacie, jak wygląda ramówka HBO? To i „Gra o tron” lecą co roku razem, w tym samym zestawieniu, rozdziela je od dwóch sezonów „Silicon Valley” - na której sukces liczyliśmy i my redakcja, i Wy, nasi czytelnicy. Oby była to dobra wróżba dla naszego ulubionego serialu komediowego – może za rok zastąpi „Figurantkę” na podium. 4. Dobrych seriali jest coraz więcej, dlatego Akademia zdecydowała się rozszerzyć w tym roku maksymalną liczbę nominacji w dwóch głównych kategoriach (najlepszy serial dramatyczny i komediowy) z sześciu do siedmiu. Ciekawe, czy tu się zatrzymają, czy będą rozszerzać dalej... 5. HBO nie ma sobie równych przede wszystkim w miniserialach i filmach telewizyjnych. Tegoroczny sukces „Olive Kitteridge” był w zasadzie przesądzony (choć my byśmy woleli nagrodzić „American Crime”, które musiało się zadowolić statuetką za najlepszą rolę drugoplanową w filmie lub miniserialu  za występ Reginy King). Tymczasem świetna opowieść o starzeniu się oschłej pani zgarnęła co się dało łącznie z wszelkimi kategoriami aktorskimi (Frances McDormand, Richard Jenkins, Bill Murray). To naprawdę świetne kino. Pewnie za rok będzie podobnie z „Show Me A Hero”. [video-browser playlist="749326" suggest=""] 6. Serial „Transparent”, któremu wróżono nagrody ze względu na odważny temat, przegrał z „Figurantką”, ale odbił sobie w kategoriach aktorskich. Już od tygodnia wiedzieliśmy o statuetce dla Bradleya Whitforda, ale okazało się, że otrzymał ją również Jeffrey Tambor. Obaj panowie, jak widać, świetnie się sprawdzili w sukienkach, a sam serial w sumie zgarnął 5 Emmy. Mimo braku tej najważniejszej to i tak świetny wynik. 7. Wśród najlepszych aktorów w serialach dramatycznych triumfowali Jon Hamm (to jakby nagroda pocieszenia dla „Mad Men”, które liczyło na pewno na więcej, skoro to ostatni sezon) i Viola Davis - to z kolei pierwsza w historii statuetka w tej kategorii dla czarnoskórej aktorki. Davis, wcześniej dwukrotnie nominowana do Oscara, to z pewnością świetna aktorka, ale jakoś ani jej kreacja profesor Keating, ani w ogóle serial „How to Get Away with Murder” nie jest dla mnie wydarzeniem na poziomie jakichkolwiek nagród. 8. Największym przegranym okazał się nasz naekranowy faworyt - „House of Cards”. Nic w głównych kategoriach. Na pocieszenie nagroda za muzykę (do odcinka 32) i za gościnny występ Reg. E. Catheya. Trzeci sezon i trzecie rozczarowanie podczas ceremonii Emmy. Może za rok Akademia zrozumie, że to serial zasługujący na coś więcej... 9. Na pożegnanie „The Daily Show” wygrał w nowej kategorii, którą luźno przetłumaczmy jako rozrywkowy program, w którym głównie chodzi o gadanie. Jon Stewart pokonał swoich wychowanków, Johna Olivera i Stephena Colberta, a także dwóch Jimmych : Kimmela i Fallona. I jeszcze Davida Lettermana. Ostra konkurencja. Już jestem ciekawy, jak będzie za rok, gdy zabraknie Stewarta. 10. Kategoria powyżej wzięła się stąd, że znaną z poprzednich lat kategorię program rozrywkowy podzielono na te mówione i złożone ze skeczów. W tej drugiej wygrała nowa, coraz większa gwiazda, Amy Schumer, swym show „Inside Amy Schumer”. Była lepsza nawet od „Saturday Night Live”. Naprawdę czekam na ten program po polsku. Na "SNL" również.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj