Dwa filmy krótkometrażowe z 2010 roku również zasługują na uwagę. Vigor Mortis Kristofa Mateusena opowiada historię Edgara, młodego mężczyzny, który pod wpływem swojego przyjaciela St. Johna zaczyna okradać groby. Podczas jednej z kolejnych nocnych eskapad bohaterowie znajdują amulet o egzotycznym wyglądzie. Po powrocie do posiadłości złodzieje szybko przekonują się, że nie są sami. Od tej pory ich życie wkracza na przerażający i nieunikniony kurs ku zgubie. Historia zaczerpnięta z Ogara wyróżnia się nie najgorszą realizacją, dosyć wiernie oddanym realiom opowiadania i dobrze budowanym klimatem, przypominającym praktyki starych horrorów, z całą masą sugestywnych dźwięków i tajemniczością. Nieźle też wypada The Picture In The House Milesa Finlaysona. Historię o młodym mężczyźnie, który skrywa się przed burzą w domu pewnego dziwnego starca, pomimo prostej realizacji ogląda się z niemałym zaciekawianiem. Podobnego szczęścia nie mają niestety inni. Twórcy The Silver Key chcieli ciekawie ukazać historię przenosin Randolpha Cartera w inny wymiar, umieszczając akcję we współczesnych czasach i opowiadając wyłącznie za pomocą obrazu i dźwięku, ale słabe efekty specjalne i generalna monotonia (!) trwającego 10 minut dzieła sprawiają, że widz nie pamięta wiele z seansu. Niemal półgodzinne Shadow Beyond Time opowiadające o losie Nathaniela Wingate Peaslee'ego, który w wieku 22 lat zapada w śpiączkę i budzi się jako ktoś inny, jest ambitną próbą połączenia dwóch dzieł autora, Cienia spoza czasu i Widma nad Innsmouth, ale od razu widać, że historia domaga się większego budżetu. Beznadziejną Nekromanię, luźno odwołującą się do wątków z Zeznania Randolpha Cartera najlepiej omijać z daleka. Cool Air Alberta Pyuna na podstawie Zimna przemówi raczej do nielicznego grona odbiorców.
kadr z filmu Zew Cthulhu/HPLHS
Niewiele dobrego można powiedzieć również o filmach, które krążą wokół idei Lovecraftowskiego horroru – czy będzie to srogi apokaliptyczny miszmasz Cthulhu/Resident Evil w Dark Shadows Davida Cholewy czy nieudolna animacja Howard Lovecraft and the Frozen Kingdom. Wyjątkiem będzie jedynie Spring autorstwa Justina Bensona i Aarona Moorheada, gdzie historia romansu pewnej pary otrzymuje intrygujący twist. A co w takim razie ciężko zobaczyć? Gdyby rozpatrywać reakcje osób, które widziały półgodzinny The Curse Of Yig w reżyserii Paula von Stoetzela, można przypuszczać, że jest to jedna z lepszych adaptacji Lovecrafta. Synopsis jest zachęcające – młoda wykładowczyni odwiedza szpital psychiatryczny w Oklahomie, by zbadać miejscową legendę o Yigu, bogu-wężu. Po konfrontacji z dziwaczną istotą i odkryciu tragicznego losu mieszkańców Oklahomy, bohaterce zaczyna grozić coraz większe niebezpieczeństwo. Z kolei Hunters of the Dark, które według słów reżysera Ansela Faraja mocno opiera swoją fabułę na Lovecraftowskim uniwersum, czerpiąc elementy z różnych utworów pisarza jak Cień spoza czasu, Horror w Dunwich czy Szepcący w ciemności, na papierze brzmi zachęcająco, ale garstka niskich ocen na stronie IMDb sugeruje, że może to być pobożne życzenie. Nieszczególnie więcej można napisać o Fyren czy Innsbay (który można odnaleźć na Vimeo, ale wymagana jest znajomość francuskiego), gdyż szczątkowe informacje na ich temat nie dają zapewnienia, czy są warte czasu. Na ratunek przyjdzie Hollywood? Przez chwilę miano nadzieje, że utwory Lovecrafta to nie tylko poletko amatorskich filmowców ze znikomymi budżetami. Na ratunek w 2011 roku planowało przyjść Hollywood z wielomilionowym budżetem, wizjonerskim reżyserem i znaną obsadą. Guillermo del Toro chciał zrealizować adaptację jednego z najsłynniejszych dzieł pisarza, W górach szaleństwa. Treścią tego utworu inspirowali się swego czasu wspomniani już John Carpenter i Dan O’Bannon (przy scenariuszu Alien), ale w obu przypadkach nie było mowy o pełnoprawnym przeniesieniu tekstu źródłowego na duży ekran.
kadr z filmu Dagon/materiały prasowe
W projekcie Del Tora główną rolę miał zagrać Tom Cruise, a Jamesa Camerona obrano na producenta wykonawczego i doradcę od technologii 3-D. Reżyser na starcie otrzymał zielone światło od Universalu na zaprojektowanie wyglądu stworów. Jak sam powiedział w wywiadzie udzielonym „New Yorkerowi”, W górach szaleństwa miało być połączeniem filmu studyjnego jak Ptaki Hitchcocka z brudną atmosferą Teksańskiej masakry piłą mechaniczną i pierwszej Piły. Spektakularny w założeniu, nakręcony w trójwymiarze, z kategorią wiekową R i blockbusterowym budżetem, film mógł przenieść psychiczny niepokój i przedwieczny terror Lovecrafta na kompletnie nowy obszar filmowego doświadczenia, wyrwać go z niszy i przedstawić masom. Niestety, projekt dość szybko upadł z powodu sporu reżysera z Universalem co do kategorii wiekowej filmu. Studio liczyło na film mniej brutalny, ale Del Toro trzymał się swego. Jego sprawie nie pomógł też budżet – oscylował w granicach stu pięćdziesięciu milionów dolarów, co zakładało, że musiałby przynieść na świecie blisko trzy razy tyle, by zwróciły się wszystkie koszta związane z produkcją i promocją filmu. Uznano, że to niemożliwe. Kłopoty Del Toro doskonale podkreślają problem Hollywood z Lovecraftem. Paradoksalnie tematy i idee twórczości pisarza nigdy nie stały się bezpośrednią kanwą dla kręconych w skali makro produkcji jak chociażby dzieła Stephena Kinga. KIedy Ridley Scott w 2012 roku wracał do kin za sprawą Prometeusza, prequela do Obcego, tylko nadgorliwi fani mogliby zwrócić uwagę na dalekie podobieństwo filmu do W górach szaleństwa. Spuścizna Lovecrafta, choć niełatwa w kwestii technicznej do przełożenia na duży ekran, jest bardzo dobrym materiałem, by na nim zaistnieć. Wówczas spowijająca widza kinowa ciemność tylko potęgowałaby uczucie grozy, jakie bije z jego literatury, pozwoliła zagłębić się w tajemnicę i poznawać świat, w którym rządzi chaos i w którego zakamarkach kryje się coś dziwacznego i nienazwanego, równie przerażającego, co najstraszniejsze koszmary. Wiadomo nie od dziś, że strach i szaleństwo prozy Lovecrafta od dawna penetrują obrzeża popkultury, czasem przebijając się do niezorientowanej, masowej publiczności. Pozostaje jedynie nadzieja, że w końcu ktoś z odpowiednimi środkami i wizją zabierze się za twórczość jednego z największych mistrzów grozy XX wieku, oddając mu należyty hołd.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj