Gwiezdne Wojny to nie tylko filmy i seriale. Wszystkie historie opowiadane w książkach, komiksach oraz grach rozgrywają się w tym samym ogromnym świecie i często są ze sobą powiązane.
Gwiezdne Wojny są zbudowane z tzw. kanonu, czyli innymi słowy na niego składają się wszystkie historie opowiadane w filmach, serialach, grach, książkach oraz komiksach. Są one osadzone w jednym świecie, często ze sobą jakoś powiązane (na przykład przez postacie) lub nawiązujące do jakichś wydarzeń, o których czytaliśmy wcześniej. Na przykład w filmie
Han Solo: Gwiezdne wojny – historie pojawiają się przedstawiciele syndykatu Pyke'ów, których wcześniej poznaliśmy w serialu
Wojny Klonów, oraz postać Dartha Maula, powracającego w serialach animowanych.W
Przebudzeniu Mocy pojawia się postać Snapa (
Greg Grunberg), pilota Ruchu Oporu, którego młodość śledziliśmy w trylogii Chucha Wendinga (zaczyna się od
Star Wars: Koniec i początek). Tego typu powiązania to tylko dość ogólny przykład rozwijającego się żyjącego uniwersum, gdzie najdrobniejszy detal lub postać w tle może mieć ciekawą historię wartą poznania.
Książki w dużej mierze jednak stanowią bardziej autonomiczną część, bo tylko niektóre skupiają się na bohaterach znanych z filmów. Cel powieści dobrze wyjaśniała nazwa starego kanonu, tzw. Expanded Universe, czyli wszechświat rozszerzony. To właśnie jest zadanie, by rozwijać to, co widzowie znają z filmów o rzeczy z kompletnie innych rejonów galaktyki. Mamy przecież opowieść zwykłych piechurów na pierwszej linii frontu walki z Imperium (
Star Wars Battlefront: Kompania Zmierzch), która pokazuje bardziej drastyczny obraz uniwersum, ale mamy również opowieści o komandosach (
Star Wars: Inferno Squad powiązany z fabułą gry
Star Wars: Battlefront II) czy o zwykłych ludziach wciągniętych w konflikt przerastający ich postrzeganie. Na pierwszym planie zawsze widzieliśmy bohaterów - postacie wyraziste, charyzmatyczne, mistrzów Jedi, generałów, a książki pozwalają cofnąć się o krok, zobaczyć, że oni sami przecież w tym nie są. Dowiadujemy się, że walka Rebelii z Imperium to nie była baśń, a przerażający bój o wolność. Dzięki takim zabiegom można wciągnąć się w ten świat jeszcze bardziej, bo jeśli ktoś lubi Gwiezdne Wojny, będzie mógł poznać je lepiej i - przede wszystkim - z zupełnie innej strony. Książki bowiem nie są bajkowo-przygodowe jak filmy, mają poważniejszy ton, a niektóre sceny przemocy są obrazowe i zdecydowanie nie dla młodych odbiorców. Twórcy wiedzą, kim są ich czytelnicy i chcą im dawać to, czego w kinie nigdy nie uświadczymy. A to jest zaleta, bo pozwala dostrzec coś więcej w Gwiezdnych Wojnach.
Świetnie sprawdzają się książki, które wypełniają pewne luki. Nie mówię bynajmniej o powieściach będących wstępem do filmów (jak na przykład
Katalizator rozgrywający się przed
Łotrem 1), ale o tych, które rozwijają różne aspekty w kinie zaledwie wspomniane. Takie, które mówią więcej o tym, co się działo z bohaterami pomiędzy filmami i dlaczego stało się to, co się stało. Pokazują ludzkie oblicze wielu postaci na czele z Leią, Hanem i Lukiem, dając do zrozumienia, jakie targały nimi motywacje i emocje. Na przykład
Więzy krwi doskonale wyjaśniają, dlaczego po krótkim treningu Jedi Leia zdecydowała się porzucić to na rzecz polityki, w której była świetna, ale też jednocześnie pokazuje świat polityki Nowej Republiki w sposób niezwykle ciekawy, bo... jak zareaguje galaktyka na wieść, że Leia to córka Dartha Vadera? W tym aspekcie jednak ważniejszą rolę pełnią komiksy, bo tam dostaliśmy mnóstwo fabularnych bomb, mających kluczowe znaczenie dla uniwersum - wyjaśnienie życia po śmierci w Mocy, eksperyment Dartha Vadera z... wskrzeszeniem Padme oraz prawda o ojcu Anakina Skywalkera, którym jest sam Sheev Palpatine, czyli Imperator. To zaledwie niektóre mocne aspekty historii, które wstrząsnęły Gwiezdnymi Wojnami, pokazując, że Lucasfilm Story Group, czyli grupa zajmującą się spójnością opowieści w różnych mediach, dobrze wykonuje swoją robotę. Nie zdziwcie się, jeśli niektóre te informacje pojawią się w
Skywalker. Odrodzenie, bo w końcu Palpatine tam powraca, a jego rola w powstaniu Skywalkerów jest kluczowa.
Powieści ze Star Wars nie są może arcydziełami literatury, ale trudno nazwać je kiepskimi czytadłami. W uniwersum pracuje wielu znanych i utalentowanych pisarzy na czele z
Timothym Zahnem,
Claudią Grey czy
Jamesem Luceno, którzy wiedzą, jak poruszać się w tym świecie i jak trzymać odbiorcę w napięciu do ostatniej chwili, prowadząc historię tak, że kartki same się przewracają i trudno się oderwać. Ten pierwszy wrócił wraz z powieścią
Thrawn o przeszłości Wielkiego Admirała Imperium, który jest uważany za jedną z najpopularniejszych postaci dzięki książkom wydanym w latach 90. Dostajemy popis pisarza w prowadzeniu postaci intelektualisty i stratega, który stawia swoje pierwsze kroki w Imperium mającego ambiwalentny stosunek do nieludzi. A kolejny tom świetnie komponuje się nie tylko z serialem
Star Wars Rebelianci, ale jeszcze buduje relacje Thrawna z Anakinem oraz później z Vaderem. Claudia Grey dała natomiast przez wielu uważaną za najlepszą książkę uniwersum -
Star Wars: Utracone gwiazdy. Po raz pierwszy dostajemy historię w pełni opowiedzianą z perspektywy Imperium, a ściślej młodych kadetów marynarki, którzy wkrótce ruszają na front walk z terrorystami (dobry przykład propagandy układającej inną perspektywę na zniszczenie Gwiazdy Śmierci. Czy Luke to ludobójca?). A Luceno kapitalnie opowiada o tym, dlaczego Vader w części IV słucha się Tarkina. Budowa ich specyficznej relacji w książce
Star Wars. Tarkin to nie tylko dużo wiedzy o uniwersum, ale przede wszystkim świetna i wciągająca historia. Prawdopodobnie te trzy tytuły zaliczyłbym do najlepszych obecnie dostępnych.
Warto czytać Gwiezdne Wojny, bo pozwalają nie tylko lepiej poznać ten świat, ale głębiej w niego wejść. Śledzenie historii skierowanej bardziej dla dorosłych to często emocjonujące, ciekawe i fascynujące przygody, które nie raz zaskakują pozytywnie pomysłami, które chciałoby się zobaczyć na ekranie. Książki oraz komiksy ubogacają też same filmy, pozwalając spojrzeć na nie i niektóre wydarzenia z nowej perspektywy. Co najważniejsze - to nie jest skierowane tylko do dorosłych fanów, ponieważ są też serie pisane dla młodzieży - trochę lżejsze językowo i fabularnie. Jak dla mnie niekoniecznie to jest poziom, który oczekiwałbym po Star Wars, ale dobrze wprowadzają młodego czytelnika w świat.
Jeśli ktoś oglądał jedynie filmy lub seriale, a chce zacząć czytać, nic nie stoi na przeszkodzie. Łatwo w to wejść, zaczynając od wspomnianych samodzielnych historii i powoli przechodzić w te większe trylogie (jak chociażby
Thrawn). One są powiązane z uniwersum, występują w nich nawiązania dostrzegalne dla osób znających inne opowieści, ale niczego one nie przytłaczają. Są smaczkiem dla fanów, który dla czytelnika wchodzącego w ten świat nie będzie mieć znaczenia. A myślę, że warto poznać takich bohaterów jak Thrawn czy zobaczyć, jak upadało Imperium, począwszy od bitwy o Jakku...
Premiera
Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie to dobry czas na to, by sprawdzić, czy te historie są dla Was i dacie się porwać klimatowi. Jeśli narzekacie na prostotę i bajkowość filmów, książki i komiksy mogą Was pozytywnie zaskoczyć pomysłami, klimatem i dojrzałością. Jeśli chcecie, przygotuję przegląd najciekawszych książek i komiksów aktualnie budowanego kanonu, które na pewno warto przeczytać. Jest w tym Moc godna Gwiezdnych Wojen.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h