Jakie Kinowe Uniwersum Marvela jest, każdy widzi. To dzięki niemu filmy superbohaterskie na dobre weszły w popkulturowy krwiobieg, a samo MCU uznaje się dziś za jeden z najważniejszych projektów X Muzy w XXI wieku. Wydaje się, że zachwytom nad produkcjami Domu Pomysłów nie ma końca, co bodajże najlepiej wyraża się we wpływach finansowych. Najwyższa pora powiedzieć już jednak: sprawdzam! Problem polega bowiem na tym, że w Kinowym Uniwersum Marvela mnóstwo jest niezrozumiałych decyzji castingowych, dziur logicznych czy głupstw fabularnych, które z biegiem czasu odchodzą w niepamięć. Wybraliśmy dla Was te najbardziej emblematyczne. Nie traktujcie poniższego zestawienia jako jakiejkolwiek próby zamachu na filmy superbohaterskie Domu Pomysłów. Jeśli nie zgadzacie się z naszymi wyborami – gorąco zachęcamy do zabrania głosu w komentarzach. Finał tej dyskusji jest już znany: wszyscy wybierzemy się na Spider-Man: Homecoming...

Edward Norton jako Hulk

Nie zrozumcie mnie źle – Edward Norton to doskonały aktor, a w wolnych chwilach uwielbiam słuchać jego pamiętnego monologu z filmu 25th Hour. Sęk w tym, że z perspektywy czasu The Incredible Hulk wydaje się nie tylko zapomnianą, ale również niekoniecznie przystającą do ogólnej wizji produkcją Kinowego Uniwersum Marvela. Norton musiał odejść; nie miał tu znaczenia poziom jego gry aktorskiej, ale zupełnie odmienne od twórców spojrzenie na to, w jaki sposób podchodzi on do portretowania na ekranie postaci Zielonej Bestii (inna sprawa, że postanowił on na dobre odciąć się od kampanii promocyjnej). Dziś mało kto wyobraża sobie innego ekranowego Hulka niż Mark Ruffalo – jego występy sprawiły, że popisy Nortona z perspektywy czasu wydają się mocno wyblakłe, niekiedy nawet dziwaczne.

Źródło: Marvel

Brak samodzielnego filmu o Czarnej Wdowie

Kinowe Uniwersum Marvela liczy już sobie 9 lat, jednak nadal nie doczekaliśmy się osobnego filmu o komiksowej bohaterce. Naturalnym wyborem wydaje się tutaj Czarna Wdowa; choć w rozmaitych produkcjach podkreślano jej siłę i psychologiczną głębię, to jednak z tych czy innych przyczyn, wśród których wielkie znaczenie ma ewentualna sprzedaż zabawek z danym bohaterem, heroina Domu Pomysłów wciąż nie zasłużyła sobie na samodzielny obraz. W kolejnych filmach nadal widzimy ją na drugim planie zasadniczych wydarzeń. I tak Czarna Wdowa stanie się obiektem westchnień rozmaitych członków Avengers, czasem będzie współczuć, gdzie indziej zdradzi swą tragiczną historię, ale tego typu zabiegi z punktu widzenia rozwoju postaci przypominają nieco dreptanie w miejscu.

Źródło: Marvel

Kapitan Ameryka i jego wytłoczone w CGI ciało

W filmie Captain America: The First Avenger twórcy zdecydowali się pokazać genezę tytułowego bohatera, który przecież, jak doskonale wiemy, dzięki specjalnemu serum w ekspresowym tempie zwiększył swoją masę mięśniową. Zanim jednak do tego doszło, należało widzów zapoznać z taką perspektywą, w której Steve Rogers to chuchro, podrostek, któremu manto spuściłby gimnazjalista. I tak Chris Evans na ekranie w niektórych scenach co prawda ma swoją głowę, ale do niej za pomocą efektów komputerowych dołączone zostało ciało innego aktora. Z biegiem czasu zabieg ten budzi w nas coraz większy uśmiech politowania – teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu, ale w niektórych momentach zapewne drżymy o to, by tej główki Evansa nie oderwał przypadkiem podmuch wiatru.

Źródło: Marvel

Romans Czarnej Wdowy i Bruce'a Bannera

Captain America: The Winter Soldier sugerował nam, że Steve Rogers mógł nawiązać intymną relację z Czarną Wdową. Z zupełnie niejasnych jednak przyczyn już sam początek filmu Avengers: Age of Ultron pokazuje, że bohaterka smali cholewki do Bruce'a Bannera – nawet wtedy, gdy ten sakramencko się wkurzy, aż do zieloności. Jest to o tyle dziwne, że więcej chemii Natasha Romanoff wykazywała nie tylko w kontaktach z Capem, ale także z Hawkeye'em, z którym to przez lata próbowali połączyć ją fani. Wydaje się jednak, że to tylko część większego problemu. Weźmy pod uwagę, że w Kinowym Uniwersum Marvela potencjał aktorski Liv Tyler, Rachel McAdams czy Natalie Portman został znacznie zredukowany, a ich bohaterki pełniły jedynie rolę obiektu westchnień herosów, którzy więcej czasu spędzali na ratowaniu Ziemi przed rozmaitymi najeźdźcami.

Źródło: Marvel

Ile wiązek światła potrzeba, by załatwić całą cywilizację?

Gigantyczna wiązka światła, najlepiej ulokowana gdzieś w centrum miasta, to prawdziwa plaga w filmach superbohaterskich. Różne wariacje na jej temat widzieliśmy w takich filmach jak: Man of Steel, Suicide Squad czy The Fantastic Four. Nic na tym polu nie przebije jednak Kinowego Uniwersum Marvela. Zaczęło się od małego promienia w Iron Man, a potem poszło już z górki: Thor, Captain America: The First Avenger, The Avengers, Doctor Strange, choć w tym ostatnim przyszła kolej na wiązkę psychodeliczną. Nie do końca wiadomo, dlaczego twórcy produkcji Domu Pomysłów tak skupiają się na tego typu rozbłyskach, które w zamierzeniu mają niszczyć całe miasta lub planety. Wydaje się, że może chodzić o ukazanie potęgi CGI, jednak wielu widzów odetchnęło z ulgą gdy okazało się, że Captain America: Civil War do zobrazowania potężnej jatki potrzebował jedynie lotniska, a nie jaśniejącego gdzieś na horyzoncie promienia.

Źródło: Marvel

Brak charyzmy złoczyńców

Jeśli chodzi o łotrów w Kinowym Uniersum Marvela, to sytuacja przedstawia się następująco: Loki i długo, długo nic. A przecież na ekranie pojawiały się takie rzezimieszki jak Malekith, Whiplash, Ultron czy Yellowjacket. Sęk w tym, że ich występy ledwo zapadały w pamięć. Na tym tle nieco lepiej wyglądają przypadki Red Skulla i Kaeciliusa (ten ostatni zdołał nawet pokazać swoją filozofię życia), jednak to wciąż za mało, by w tej kwestii nie bić na alarm. Jest coś symptomatycznego w tym, że najbardziej charyzmatycznym obok Lokiego złoczyńcą w całym uniwersum okazał się zapijaczony nie-Mandaryn, Trevor Slattery. Miejmy nadzieję, że sytuację uratuje przyczajony do tej pory na kosmicznym krześle Thanos.

źródło: materiały prasowe

Rozdział filmów i seriali Marvela

Gdy Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. debiutowali w telewizji, fani zacierali ręce. Na horyzoncie pojawiały się już plany na produkcje Netfliksa, więc kwestią czasu wydawało się ekranowe spotkanie członków drużyn Defenders i Avengers. Do niczego takiego jednak nie doszło. Jeśli więc Luke Cage przechadza się ulicą, słyszy tylko o "Incydencie", który rozegrał się na ulicach Nowego Jorku, a Method Man da jeszcze znać o Iron Manie, który "nie przybędzie na ratunek". Wielu z nas liczyło, że bohaterowie seriali Netfliksa pojawią się w Avengers: Infinity War, jednak i te plany spaliły na panewce. Sytuacja może się jeszcze zmienić, lecz nie da się ukryć, że walczący ramię w ramię Daredevil i Hulk to jedno z największych marzeń fanów filmów Marvela.

Źródło: digitalspy.com
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj