"Labyrinth" (1986)
Mroczna opowieść fantasy w reżyserii twórcy „The Muppet Show”, Jima Hensona. Historia nastolatki (w tej roli faktycznie wówczas nastoletnia Jennifer Connelly), która narozrabiała, opiekując się małym braciszkiem, i teraz musi przejść przez magiczny labirynt. A co tu muzycznego? No, w głównej roli króla Goblinów Jaretha pojawia się tu sam David Bowie, a głupotą by było mieć Davida Bowiego i nie namówić go na kilka piosenek: [video-browser playlist="724313" suggest=""]"Krwiożercza roślina" (1986)
W czasie, gdy Jim Henson kręcił „Labirynt”, jeden z jego najbliższych współpracowników z „Muppet Show” również reżyserował film. Myślę o Franku Ozie (głosie świnki Piggy), który zekranizował sceniczny musical (acz wystawiany poza Broadwayem), który z kolei był sceniczną wersją komediohorroru Rogera Cormana z roku 1960. To wszystko trochę skomplikowane, ale efekt końcowy tej kombinacji wyszedł naprawdę zabawny. [video-browser playlist="724314" suggest=""]"Dirty Dancing" (1987)
Chyba najsłynniejszy film taneczny lat 80. Co ciekawe, akcja rozgrywa się o ćwierć wieku wcześniej. Wzruszająca opowieść o młodej dziewczynie, która na wczasach z rodziną przeżywa pierwszą wielką miłość, i to do instruktora tańca, wzruszała miliony widzów i wzrusza do dziś. A piosenki z tego filmu to jazda obowiązkowa każdej prywatki. [video-browser playlist="724315" suggest=""]"Lakier do włosów" (1988)
Pewnie kojarzycie Hairspray z 2007 roku, ale to znacznie złagodzona i ładniejsza wersja tej opowieści. Ta oryginalna wyszła spod ręki króla filmowego kiczu, Johna Watersa. I taki właśnie jest ten musical – przerażająco wręcz kiczowaty, przerysowany do bólu, rozśpiewany i roztańczony, acz w jakiś taki lekko pokraczny sposób. Zresztą spójrzcie na trailer: [video-browser playlist="724316" suggest=""]"Moonwalker" (1988)
Michael Jackson. Po prostu. Ot, kilka jego teledysków, prosta, acz nakręcona z wielkim rozmachem fantastyczna opowiastka o walce ze złym gangsterem. Nawet niezła, ale przecież nikt nie szedł wówczas do kina dla fabuły, a po to, by posłuchać i popatrzeć na króla muzyki pop u szczytu sławy. Dziś widać, że to równie kiczowate jak filmy Watersa, ale wtedy... To było coś! [video-browser playlist="724317" suggest=""]"Bird" (1988)
Wiecie, że wielkim fanem jazzu jest także Clint Eastwood? W jego filmografii najbardziej to można było stwierdzić w 1988 roku, gdy nakręcił biografię jednego z najsłynniejszych muzyków jazzowych w historii – Charliego Parkera, zwanego Birdem. Ten saksofonista to zarazem genialny muzyk i tragiczna postać, a Eastwood pięknie to uchwycił. [video-browser playlist="724318" suggest=""]To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj