Najlepsze filmy muzyczne lat 80.
Przedostatnia dekada XX wieku była świetna dla muzyki. Działo się dużo i ciekawie. Bardzo często przekładało się to na równie dobre filmy. Oto te najlepsze.
Przedostatnia dekada XX wieku była świetna dla muzyki. Działo się dużo i ciekawie. Bardzo często przekładało się to na równie dobre filmy. Oto te najlepsze.
Kontynuujemy nasz przegląd gatunków filmowych z lat 80. Było już m.in. o fantastyce, komediach, kinie akcji czy animacjach, a dziś bierzemy się za filmy muzyczne. Rozmaite – na liście znajdziecie zarówno klasyczne musicale, jak i pełne piosenek filmy o tańcu czy kinowe impresje współtworzone przez popularnych wówczas muzyków. Oto więc muzyczne lata 80.
"Annie" (1982)
Zacznijmy od klasycznego musicalu. Acz (jak sporo filmów, którym ostatnio poświęcamy dużo miejsca w naszym serwisie) to ekranizacja komiksu. Świetnego klasycznego komiksu prasowego o małej sierotce, którą zaopiekował się sympatyczny bogacz (bez żadnych złych podtekstów). Na podstawie komiksu powstał sceniczny musical, a to jego ekranizacja. W zeszłym roku mogliście oglądać Annie (w której główną parę bohaterów zagrali aktorzy czarnoskórzy), ale to właśnie pierwsza filmowa „Annie”:
[video-browser playlist="724299" suggest=""]
"Pink Floyd The Wall" (1982)
Kultowy film muzyczny, który był wizualną wariacją na słynną płytę Pink Floyd. Po części fabularną, po części animowaną, w dużej mierze oniryczną opowieść wyreżyserował Alan Parker, a (co ciekawe) główną rolę zagrał muzyk niezwiązany w ogóle z Pink Floyd – wokalista zespołu Boomtown Rats, Bob Geldof:
[video-browser playlist="724301" suggest=""]
"Monty Python's The Meaning of Life" (1983)
Żadna z piosenek z tego filmu nie zdobyła takiej popularności jak „Always Look on the Bright Side of Life” z „Life of Brian”, ale nie zmienia to faktu, że w trzecim i ostatnim pełnometrażowym filmie grupy Monty Python muzyki jest sporo, a piosenki są naprawdę mocne. Moja ulubiona to oczywiście „Every Sperm Is Sacred”, ale dla każdego coś się tu znajdzie:
[video-browser playlist="724302" suggest=""]
"Yentl" (1983)
Piękna opowieść na podstawie prozy Isaaka Bashevisa Singera - historia młodej żydowskiej dziewczyny, która chce studiować religię, więc musi udawać mężczyznę. A że w tę postać wcieliła się sama Barbra Streisand, nic dziwnego, że ostateczny efekt to film naprawdę mocno muzyczny.
[video-browser playlist="724303" suggest=""]
"Flashdance" (1983)
Jeden z najsłynniejszych filmów tanecznych w historii. Historia, którą później powielano mnóstwo razy – dziewczyna tańcząca raczej popowe rzeczy (tak to nazwijmy dla uproszczenia) chce się dostać do „poważnej” szkoły tańca. Świetne zdjęcia, świetna muzyka – absolutny klasyk. No i ta mokra Jennifer Beals...
[video-browser playlist="724304" suggest=""]
"Staying Alive" (1983)
I jeszcze jeden film taneczny. Dziś trochę zapomniany, ale to przecież oficjalny sequel „Saturday Night Fever”. W roli głównej ponownie John Travolta, a reżyseruje sam... Sylvester Stallone. Tak, tak, ten Stallone – to nie żart. Zaciekawiłem Was? To zobaczcie sobie kiedyś, jak Tony Manero tańczył pięć lat później. Muzycznie znowu sporo The Bee Gees, acz niestety równie dużo (a nawet chyba więcej) brata Sylvestra, Franka Stallone. I może właśnie dlatego nie słyszeliście o tym filmie tak często jak o „Gorączce sobotniej nocy”. Ale Travolta jest Travolta.
[video-browser playlist="724305" suggest=""]
"The Cotton Club" (1984)
Przepiękna wycieczka w przeszłość do Nowego Jorku sprzed dekad, najlepszych lat jazzu i legendarnego klubu, w którym muzyka była równie ważna co gangsterskie porachunki. Świetny film Francisa Forda Coppoli, który nie bał się w wielu sekwencjach wybrzmieć muzyce aż do samego końca. Warto!
[video-browser playlist="724306" suggest=""]
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat