Najlepsze strategie turowe wszech czasów. W co warto zagrać?

Panzer General

Rok 1994 to nadejście sławnego Generała, i walka na frontach II wojny światowej. Gra nadal ma swoich fanów, sequele (zresztą nie wszystkie już „historyczne”) a jednak to ta pierwsza odsłona zasługuje na miejsce w tym zestawieniu. Bezlitosne siły pancerne nadal w natarciu (jest nawet darmowa wersja online)!

Age of Wonders III

Sześć grywalnych ras, śliczna grafika i mnóstwo możliwości – to właśnie Age of Wonders w całej swej odsłonie – i choć pierwsza część jest świetna, to chyba właśnie trzecia odsłona gry jest najbardziej grywalną ze wszystkich. Dla fanów TBS, bez wątpienia tytuł obowiązkowych.

Disciples II: Dark Prophecy

Gra, do której osobiście ciężko mi było się z początku przekonać, a która potem wciągnęła mnie na wiele godzin. Tu też urzekła mnie grafika i poprawiony względem poprzedniej rozgrywki AI naszego przeciwnika. „Dwójka” jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej części gry, dzieje się 10 lat po pierwszej wojnie. W świecie Disciples nie ma jednak czegoś takiego, jak długi okres pokoju, więc stając na czele jednej z frakcji, musimy pokonać wszystkich swoich wrogów! Dodatkowym atutem są trzy dodatki, dzięki którym możemy rozpocząć grę nowymi frakcjami.

King’s Bounty

Choć to King's Bounty to mieszanka stylów, jest też miejsce na strategię turową w trakcie rozgrywanych bitew. Świetnie oceniony remake (doczekał się zresztą dodatku Nowe światy) klasycznej gry z 1990 roku będącej inspiracja dla serii HOMM, w Polsce zrobił prawdziwą furorę. Szkoda tylko, że brak multiplayera, ale kampania naprawdę wciąga!

Master of Orion II: Battle at Antares

Orion – galaktyka, raj. Ty, chcący zdobyć ją dla swego ludu i żył w dostatku i pokoju. Oni – przebiegli wrogowie, którzy chcą zniszczyć twoją wizję raju dla wszystkich. Zbuduj okręty, wzmocnij gospodarkę (uważaj na promieniowanie!) i podbij galaktykę! Choć „jedynka” była dobrze przyjęta to jej następczyni była wprost genialna. Rozbudowany system zarządzania, budowy jednostek, ot klasyka 4X. Szkoda, że później jakoś nie potrafiono ruszyć dalej z tytułem.