Michael Caine

A może dość już mamy wygładzonych buzi i kolejnej świeżej krwi w serii co kilka lat? Oto recepta – żyjący klasyk! W dodatku w o wiele lepszej formie niż Sean Connery, a tym bardziej niż Roger Moore. Caine udowodnił już w „Harrym Brownie”, że nawet w tym wieku potrafi być śmiertelnie niebezpieczny. Kto wie, czy w tym roku nie otrzyma Oscara za „Youth”, co może być pięknym ukoronowaniem i tak wybornej kariery – nie tylko w ostatnich latach, ale patrząc na całokształt twórczości. To byłby Bond jedyny w swoim rodzaju – doświadczony, zmęczony, zagrany w zupełnie innym niż dotychczas kluczu. Nawet jeśli powstałaby tylko jedna część z jego udziałem, to byłby to wspaniały klejnot.
Źródło: mat. prasowe

Richard Armitage

Thorin Dębowa Tarcza i Czerwony Smok – teoretycznie rola Jamesa Bonda odbiega od emploi brytyjskiego aktora. Jest w nim jednak coś – charyzma, szaleństwo w oczach, spora postura – co sprawia, że wydaje się idealnym kandydatem na nowego Agenta 007. Ta rola byłaby powrotem Richarda w chwale do brytyjskiego kina, choć z pewnością trudno będzie się przyzwyczaić do tej kreacji – w końcu dlaczego ktoś, kto paradował w łachmanach z jakimiś krasnoludami, miałby być Agentem Jej Królewskiej Mości? Jednak jego głęboki głos i uroda bliższa ostrym rysom pracownika XIX-wiecznej fabryki niż brytyjskiego lorda jest na tyle intrygująca, że taka też byłaby jego wersja Bonda.
Źródło: fanpop.com

Rob James-Collier

Mało znany na świecie, choć w swoim kraju zdążył wyrobić sobie już sławę, głównie dzięki roli w “Downton Abbey”. Co ciekawe, James-Collier nie ma żadnego wykształcenia aktorskiego, a jego kariera zaczęła się zaledwie 10 lat temu. Zresztą Craig sławę zyskał właśnie dzięki roli Jamesa Bonda, może więc po raz kolejny potrzebujemy nowej twarzy? W tym wypadku to bardzo mocny brytyjski akcent, a jego charakter postaci w słynnym serialu prędzej pasowałby złoczyńcy niż Bondowi, ale ciekawie byłoby oglądać go na ekranie jako Agenta 007 – byłby kompletnie nieprzewidywalny.
Źródło: mat. prasowe

Sebastian Stan

Najmłodszy mężczyzna w zestawieniu, w dodatku nie Brytyjczyk, nie Amerykanin, a... Rumun. Widać to w jego urodzie, choć akcent nie zdradza europejskich naleciałości. Jego kariera po filmie „Captain America: The Winter Soldier” dopiero nabiera rozpędu, więc to może być odpowiedni czas na objęcie roli Jamesa Bonda, szczególnie że już od czasów Rogera Moore’a rolę Agenta 007 obejmowali aktorzy po czterdziestce, więc ciekawe byłoby oglądanie młodszej wersji tej postaci.
Źródło: comicbookresources.com

Christopher Eccleston

Uroda, która zdecydowanie nie pasuje do postaci Jamesa Bonda – szczupły, z dużym nosem i odstającymi uszami. Jednak każda jego rola elektryzuje, a z jego twarzy bije ogromna empatia, nawet jeśli gra mafiosa jak w „The Shadow Line”. Właśnie ta nietuzinkowa uroda i akcent, które zdradzają, że Eccleston nie jest dzieckiem wyższych sfer, może okazać się wyjątkowa przy kreacji nowego Bonda jako everymana, który swoją zwyczajność i niepozorność może przekształcić w niebezpieczną broń.
Źródło: mat. prasowe
 
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj