Idris Elba
To jeden z tych oczywistych wyborów, który pojawia się w każdym zestawieniu. Tak, wszyscy chcą, by Idris Elba był Bondem. Nic w tym zresztą dziwnego – grał już dwie kultowe postacie dla historii telewizji. Pierwszą z nich jest rola gangstera, Stringer Bella, w arcygenialnym „The Wire”. Stringer był biznesmenem, ale wyraźne są jego korzenie związane z ulicą i winklami. Gdy okazało się przy okazji premiery „Luther”, że Elba to z krwi i kości Brytyjczyk, wiele się zmieniło. To tchnięcie ducha czasu, wyzwolenie serii z konserwatywnych okowów – kto by pomyślał, że Bondem może być ktoś czarnoskóry. A no może! Problemem mógłby być brak okrzesania, a tą cechę Idris Elba przemyca w swoich postaciach. Z drugiej strony rola Heimdalla to oaza spokoju i opoka dla całego świata. Z połączenia dwóch ukrytych żywiołów mogłaby powstać nietuzinkowa postać, która zredefiniowałaby (po raz kolejny) postać Agenta 007.Damian Lewis
Drugi z faworytów do roli Bonda, jednak nie tak bardzo oczywisty. Lewisa znamy przede wszystkim z „Band of Brothers” oraz „Homeland”, jednak czy wyobrażamy go sobie jako łamacza serc, zimnokrwistego szpiega, który w jednej ręce z Martini, w drugiej ze spluwą rozprawiałby się ze swoimi przeciwnikami? Zresztą kto powiedział, że taki James Bond powinien być? To jednak także kwestia charakterystycznej urody – zdecydowanie wyróżniającej się na tle innych Bondów. Nie jest to zwyczajna twarz Craiga, szalenie przystojna Brosnana czy dżentelmeńska Rogera Moore’a. To bardzo ostre rysy twarzy i rude włosy – agent byłby łatwy do rozpoznania. Ale z drugiej strony… i tak wszyscy wiedzą, kim jest James Bond.Emily Blunt
A co, jeśli Agentem 007 byłaby kobieta? Słychać już dźwięk pękającego internetu reagującego na te rewelacje. Ale zastanówmy się przez chwilę nad tym. Brakuje nam heroin w kinie. Brakuje charakterystycznych postaci kobiecych. A jaki jest najsłynniejszy męski bohater w kinie? Prawdopodobnie właśnie James Bond. Zmieńmy więc płeć, pobawmy się formą, sprowokujmy do wymyślenia ciekawszych rozwiązań w tak betonowym formacie, jakim jest seria o Bondzie. Blunt pokazała ostatnio, że potrafi być twardzielką, a przy tym piekielnie kobieca. Zobaczmy więc mężczyzn, którzy cierpią i umierają przez czyny i wybory Agentki 007. Niech pije Martini z wódką, Heinekena czy co tam będzie wtedy w modzie. Niech stawia się męskiemu M, niech walczy z największymi wrogami nie tylko z użyciem gadżetów i broni, ale także kobiecości… która niejeden raz sprowadziła na męskiego Jamesa Bonda kłopoty. Zresztą piękniejszego/przystojniejszego Bonda nie dostaniemy.Henry Cavill
O, wreszcie Brytyjczyk z prawdziwą klasą! Takiego Bonda nie powstydziłby się nikt – potężny, przystojny, z wyjątkowym akcentem, zawsze nienagannie ubrany (nawet jeśli jest w trykotach i pelerynie). Nie dość, że Cavill aparycją idealnie wpasowałby się w rolę Agenta Jej Królewskiej Mości, to ma także doskonałe doświadczenie w roli agenta. Zagrał przecież w filmie Guya Ritchiego „The Man from U.N.C.L.E.”, w którym wcielił się co prawda w amerykańskiego szpiega, jednak postać Napoleona Solo została wykreowana przez samego Iana Fleminga na potrzeby serialu z lat 60.Matt Damon
Kolejne przeniesienie tajnego agenta w mury MI6 – tym razem problemów jest kilka. Matt Damon jest Amerykaninem. Po drugie, kompletnie nie wygląda jak szarmancki, superprzystojny Agent 007. Ponadto seria filmów zapoczątkowanych „The Bourne Identity”, w których Damon gra główną rolę, ma być niejako wyznaczeniem nowych ścieżek w kinie szpiegowskim – bez zbędnego efekciarstwa, za to z realistycznymi pościgami i pojedynkami. Z czasem jednak bondowska seria zaczęła naśladować swojego młodszego kuzyna coraz bardziej, stała się poważniejsza i bardziej realistyczna. Może więc właśnie w tym świecie idealnie odnajdzie się Matt Damon?
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj