W najnowszej edycji "Serialowego przeciążenia": „Czarna lista”, „Żona idealna”, „Zawód: Amerykanin”, „Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem”, „Saturday Night Live”, "Chirurdzy” i „The Odd Couple”.
Masa seriali w jednym tekście – to główne założenie „Serialowego przeciążenia”, w którym co tydzień znajdziecie luźne spostrzeżenia o popularnych komediach, dramatach czy proceduralach, ich najnowszych odcinkach, ogólnym poziomie i przyszłości. Gdy natomiast nadarzy się okazja polecić jakiś serial niszowy, nie omieszkamy tego zrobić. Zaczynamy!
Ostatnio o serialu „
Czarna lista” pisaliśmy po 2-częściowej historii zaprezentowanej po Super Bowl. Od tamtego czasu NBC wyemitowało 5 epizodów i były one – o dziwo – całkiem niezłe. Podstawowym zarzutem, jaki mieliśmy zawsze do tej produkcji, było to, że jest często po prostu niesamowicie głupia. To się nieco poprawiło, ale FBI nadal zachowuje się tu jak zgraja amatorów i przynajmniej jeden
facepalm na odcinek to standard. Co więc sprawia, że da się to jeszcze oglądać?
Scenarzyści zaczęli częściej przeplatać
sprawy tygodnia z wątkami głównymi i to pomogło w ogólnym odbiorze „Czarnej listy”. Same zagadki, choć nie jakoś nadzwyczajnie emocjonujące, naprawdę starały się być oryginalne (np. dziecięca armia chłopców wyrzuconych z dziwacznej sekty czy rodzina ekscentrycznych miliarderów przeprowadzająca aukcje, których przedmiotem może być wszystko, nawet ludzie). Najbardziej cieszy to, że twórcy już nie przeciągają nieuniknionego i rozwijają kwestie tajemniczego Fulcrum oraz genezę operacji Reda. Już nie jest bowiem tajemnicą, dlaczego wybrał Elizabeth na powierniczkę swoich sekretów.
Najnowsza, 15. odsłona - „The Major” - jest być może najlepszą w tym sezonie. Skupia się wyłącznie na najważniejszych liniach fabularnych i odpowiada na ważne pytania. Ciekawie rozwija się historia śledztwa przeciwko Keen, które zagraża tajnej jednostce oraz misji Reda w zdobyciu Fulcrum. Bardzo dobrym pomysłem było też wprowadzenie tajemniczego Majora, który z inteligentnych i zbuntowanych nastolatków potrafi stworzyć agentów-kameleonów. Takim był Tom, którego właśnie Raymond wynajął, aby związał się z Liz.
Mimo wielu wad „Czarną listę” ogląda się ostatnio przyzwoicie. Ale oczywiście w jednym aspekcie wciąż bez zmian - najlepszym punktem programu pozostaje James Spader.
[video-browser playlist="672376" suggest=""]
„
Żona idealna” jak serwuje zapychacz, to przynajmniej jedyny w swoim rodzaju. Najnowszy odcinek wzbudził skrajne opinie, a mnie się jednak bardziej podobał, niż nie. Fakt, zbytnio do przodu to akcja się nie posunęła. Można nawet rzec, że ani o centymetr. Całość rozgrywa się na przestrzeni zaledwie kilku godzin i więcej dzieje się tu w życiu Luisa Canninga niż wszystkich innych bohaterów razem wziętych. No ale właśnie – trudno mi narzekać, gdy gościnny występ w serialu CBS zalicza Michael J. Fox. To jest zawsze na plus dla kogoś, kto uwielbia
„Powrót do przyszłości”.
To, czego brakowało tu na poziomie zawartości, zostało nadrobione formułą i oryginalnym konceptem. Prawie całe „Mind’s Eye” rozgrywa się w głowie Alicii, która rozważa różnorakie scenariusze tego, jak może wypaść w ważnym wywiadzie, na który oczekuje. Szybko jednak jej umysł zaczyna przypominać jej o masie innych rzeczy, a my możemy się przekonać, jak wyczerpujący może być dla tej kobiety każdy dzień. Stwierdzenie „Mam dużo na głowie” nabiera tu zupełnie nowego znaczenia.
Był to nieźle zakręcony i bardzo wciągający epizod, który co chwilę oferował coś nowego. Świetnie ukazał to, co często doświadcza każdy z nas – milion skojarzeń i myśli na minutę. Ta idea pochłonęła twórców bez reszty i przez to nie mieli czasu na rozwój historii, ale będzie ku temu okazja w pozostałych 8 odcinkach serii, więc można im tym razem wybaczyć. Wystarczającą karą jest dla nich to, że „Mind’s Eye” uzyskało najgorszą oglądalność w historii serialu.
[video-browser playlist="672377" suggest=""]
„
Chirurdzy” przeżywają drugą młodość. Forma serialu w ostatnich tygodniach jest wyśmienita, a mnie podczas seansów produkcji ABC przypominają się najlepsze momenty legendarnego
„Ostrego dyżuru”. Historia dr Herman i jej imponującego guza mózgu zakończyła się w poruszający i bardzo emocjonujący sposób. Bez wahania mógłbym 14. odcinkowi („The Distance”) przyznać maksymalną notę. Wszystko tu zagrało, a niesamowity suspens utrzymywał na krawędzi fotela przez calutkie 40 minut. No i aktorsko wielu wzniosło się tu na wyżyny, szczególnie Caterina Scorsone oraz Geena Davis w tym i epizodach poprzedzających wielką operację jej bohaterki.
Kolejna odsłona miała więc naprawdę trudne zadanie, aby dorównać poprzednikowi. Musiałoby się w nim zdarzyć prawdziwe trzęsienie ziemi. No i co zrobiła Shonda Rhimes? Zaczęła „I Feel the Earth Move” od… trzęsienia ziemi. Była to świetna historia. Ciarki przechodziły po ciele, gdy dr Hunt próbował instruować małą dziewczynkę przez telefon, jak ma uratować życie matki. To byli „Chirurdzy” jak za starych, dobrych czasów, wyśmienicie mieszający dramat z komedią. Bo śmiechu też tu nie brakowało. Na wątki romantyczne również narzekać nie można, gdyż Owen i Amelia są dla siebie wprost stworzeni - nie wyobrażam sobie, aby ktoś im nie kibicował. Super sezon, oby tak dalej.
[video-browser playlist="672378" suggest=""]
Na półmetku 3. sezonu znajduje się
"Zawód: Amerykanin", a poszczególne wątki zaczynają nabierać kształtów. Bardzo podoba mi się to, co na przestrzeni tych kilku serii scenarzyści zrobili z postacią Paige. Zaczynała jako irytująca serialowa nastolatka, ale ewoluowała w całkiem interesującą bohaterkę. Widać, że twórcy mają z nią związane poważne plany i można przypuszczać, że już niedługo pozna ona prawdziwą tożsamość rodziców. Dąży ku temu Elizabeth, a Philip tak jakby odpuścił walkę o całkowitą niezależność córki. Nam jest za to wyjątkowo trudno stwierdzić, jak dziewczyna zareaguje po tak szokującym odkryciu.
Na razie ta historia nadal stanowi tło wydarzeń, a na pierwszym planie mamy misje naszych rosyjskich szpiegów. W toku są operacje związane z wojną w Afganistanie i technologią Stealth, a teraz doszła jeszcze jedna - związana z Apartheidem w RPA. Niejedna telewizyjna produkcja powinna pozazdrościć serialowi FX scenarzystów, którzy potrafią znakomicie przeplatać ze sobą multum świetnych wątków i realizować przy tym intrygujący, kompleksowy thriller obyczajowy.
Tajne akcje to jedno, a przecież dzieje się tu wiele innych interesujących rzeczy. Sytuacja Niny znacznie się poprawiła, a Rosjanie wiedzą już, jak efektywną potrafi być podwójną agentką. Jej kolejne zadanie może mieć miejsce poza murami więzienia. W niespodziewanym kierunku potoczyła się też linia fabularna FBI, w której agent Gaad odkrył pluskwę w swoim długopisie, podłożoną tam przez Marthę w 1. sezonie. To na pewno jeszcze bardziej rozrusza serial, który powoli wkracza w finałową fazę 3. serii.
[video-browser playlist="672379" suggest=""]
W „
Saturday Night Live” nie było w tym tygodniu zbyt wielu naprawdę dobrych skeczy. Scenarzyści poszli na łatwiznę i zbytnio opierali się w nim na tym, jaki Chris Hemsworth jest superpiękny. Najlepsze było chyba
cold open (do zobaczenia wyżej) , w którym Kate McKinnon gra Hillary Clinton w segmencie nawiązującym do e-mailowego skandalu byłej Sekretarz Stanu. Zabawna była też
fikcyjna reklama American Express. Obowiązkowy numer z Avengerami wyszedł zaś średnio, tak samo jak pomysł ze sparodiowaniem
„Imperium” i sprawdzeniem, co byłoby, gdyby do głównej obsady serialu FOX wrzucić białą postać. Teraz dłuższa przerwa, a 28 marca gospodarzem będzie Dwayne Johnson. I coś mi mówi, że przyszły Czarny Adam poradzi sobie lepiej od Thora.
John Oliver w swoim „
Przeglądzie tygodnia” nabijał się w najnowszym odcinku między innymi z nowej kampanii reklamowej Fanty, która w gruncie rzeczy zdradza, że napój został po raz pierwszy wyprodukowany w nazistowskich Niemczech. To na pewno pomoże w sprzedaży. Główny segment epizodu tyczył się natomiast terytoriów zależnych Stanów Zjednoczonych, takich jak Portoryko czy Guam, których mieszkańcy traktowani są jak obywatele drugiej kategorii i nie mogą brać udziału w wyborach – także swojego – prezydenta USA. Ja wiem, że te sprawy nie dotyczą nas bezpośrednio, ale to, jak Oliver wyśmiewa te niedorzeczne polityczne absurdy, to absolutny majstersztyk. Poniżej możecie zaś zobaczyć prześmieszny filmik, który zadaje pytanie, jakim cudem istnieje jeszcze czas letni. To akurat na czasie, bo nas również będzie niedługo wkurzać fakt, że pośpimy godzinę krócej.
[video-browser playlist="672380" suggest=""]
Na koniec -
"The Odd Couple", nowy sitcom CBS, na którym krytycy nie zostawiają suchej nitki, ale oglądalność dopisuje. Powiem szczerze, że gdyby nie moja słabość do Matthew Perry’ego, raczej bym już tej komedii nie oglądał, ale dopóki nie zrobi się żenująco źle, to na perypetie Oscara i Felixa popatrzę. Prawda jest taka, że te gagi i dowcipy na papierze wcale nie wyglądają tak źle – gorzej jest z wykonaniem. Nie ma chemii w tej obsadzie i wszystko wypada dość sztucznie. Perry zaś nie może się odnaleźć i nadać swojej postaci tożsamości. Kończy się to na nieudolnym kopiowaniu Chandlera z
„Przyjaciół” i to nie działa. Kilka razy na odcinek można się uśmiechnąć, ale to na razie wszystko, na co ten serial stać. Dam Wam znać za kilka tygodni, czy coś się w tej kwestii zmieniło.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h