Małymi kroczkami w stronę prawdziwej SI
Branża sztucznej inteligencji rozwija się niezwykle dynamicznie. Regularnie piszę na łamach naEKRANIE o algorytmach, które wykazują zdolność do analitycznego myślenia. W terminologii naukowej sztuczna inteligencja jest tworem znacznie węższym niż ten stworzony przez popkulturę. Inżynierowie nazywają sztuczną inteligencją niemal wszystkie algorytmy, które korzystają z technologii uczenia maszynowego do przetwarzania i analizy danych oraz potrafią wykorzystać te informacje do wykonywania zadań o charakterze kreatywnym. Choć brzmi to dość zawile, wystarczy podać kilka przykładów z ostatnich miesięcy. Z okazji urodzin Jana Sebastiana Bacha firma Google opublikowała Doodle wykorzystujący sztuczną inteligencję do imitowania stylu muzyka. Algorytm przeanalizował harmonię w 306 utworach artysty, a następnie wykorzystuje tę wiedzę, aby stworzyć harmonię do prostych utworów napisanych przez użytkowników Google’a. O tym, że mamy tu do czynienia z myślącą maszyną, a nie prostym algorytmem matematycznym świadczy fakt, że za każdym razem ten sam utwór zostanie opracowany nieco inaczej. Maszyna na bieżąco tworzy harmonię, bazując na wyuczonych zasadach rządzących muzyką oraz stylem Bacha. Na podobnej zasadzie działają sztuczne inteligencje piszące książki, przetwarzające tekst na obraz czy szkice na pejzaże. Algorytm uczony jest postępowania z danym zagadnienie, przetwarza duże zasoby danych i uczy się, jak funkcjonuje dana forma sztuki. Dzięki uczeniu maszynowemu powstali też inteligentni asystenci czy systemy SI w telefonach Huawei dobierający najlepsze parametry do fotografowania danej sceny. Problem tkwi w tym, że żaden z tych programów nie potrafi wyjść poza obręb dziedziny, w której się specjalizuje.Wszystko rozbija się o nazewnictwo
Badanie Sztuczna inteligencja w życiu Polaków doskonale ujawniło dysonans poznawczy pomiędzy nauką a odbiorcami kultury. Jeśli termin sztuczna inteligencja rozumiemy tak, jak widzą go naukowcy, to okaże się, że na co dzień Polacy korzystają z co najmniej trzech narzędzi wykorzystujących sztuczną inteligencję, w tym m.in. przeglądarek internetowych, nawigacji satelitarnej systemów rozpoznawania twarzy, filtrów antyspamowych czy platform VoD dobierających treści pod nasze preferencje. Każda z tych technologii wykorzystuje narzędzia uczenia maszynowego, które w sposób dynamiczny analizują i przetwarzają dane wejściowe. Ale żadna z nich nie jest sztuczną inteligencją w popkulturowym tego słowa znaczeniu. Żadna z nich nie jest zdolna do wyjścia poza ramy swojej specjalizacji i nauczenia się nowych umiejętności od zera. To wciąż tylko maszyny, którym powinniśmy raczej przypisać angielskie słowo „smart” niż „intelligent". To technologie, które w sprytny sposób rozwiązują pewne zadania, ale brakuje im typowo ludzkiej inteligencji. I na sam koniec powróćmy na chwilę do testu Turinga i zastanówmy się, czy rzeczywiście jest to dobry sposób na sprawdzenie, czy dany robot potrafi myśleć. Czy jeśli maszynie uda się przekonać wszystkich sędziów, że rozmawiają z człowiekiem, to będziemy mieli do czynienia ze sztuczną inteligencją znaną z filmów? Czy może po prostu bardzo dobrym asystentem, który potrafi dynamicznie przetwarzać duże zasoby danych i znajdować odpowiedź na dowolne pytanie w internecie?
Strony:
- 1
- 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj