Sztuczna inteligencja, która pisze książki. O przyszłości zawodu pisarza
Sztuczna inteligencja coraz lepiej radzi sobie z zadaniami wymagającymi kreatywności. Choć jej dzieła wciąż mają nieco dziwaczny charakter, w przyszłości może sprawdzić się w roli twórcy. Dziś porozmawiamy o tym, jak może wyręczyć autorów książek.
Angielski dom aukcyjny Christie’s poinformował opinię publiczną o dość nietypowym wydarzeniu. W ręce handlarzy sztuki trafił obraz stworzony przez sztuczną inteligencję, którego wartość oszacowano na ok. 10 tysięcy dolarów. Przebieg aukcji zaszokował przedstawicieli Christie’s – szczęśliwy zwycięzca licytacji zapłacił za obraz aż 432 500 dolarów. Czy to oznacza, że wkrótce maszyny odbiorą pracę artystom?
Daleki byłbym od takich stwierdzeń. Sztuka tworzona przez maszyny ma specyficzny, niepokojący charakter, który nie każdemu przypadnie do gustu. Warto jednak przyjrzeć się temu, jak komputery rozumieją i interpretują sztukę. Obraz z Christie’s nie jest bowiem dziełem wyjątkowym. Już dziś szkoli się sztuczną inteligencję do pisania książek, scenariuszy filmowych, muzyki czy malowania obrazów. Rozwój technologii uczenia maszynowego może doprowadzić do stworzenia SI idealnej, zdolnej do twórczego myślenia.
Napisz mi to, proszę
Podróż do świata sztucznej kreatywności rozpocznijmy od opowieści o Nagrodzie Literackiej im. Hoshiego Shinichi, japońskiego pisarza science fiction. W 2016 roku jury konkursowe zgodziło się na przyjmowanie zgłoszeń stworzonych przez komputer, nie tylko przez człowieka. I jak się okazało, sztuczna inteligencja w roli autora sprawdziła się nadzwyczaj dobrze.
Jury otrzymało 1 450 prac konkursowych, a 11 z nich przynajmniej częściowo stworzono przy współpracy z SI. Znakomita większość nie przeszła przez pierwsze sito recenzyjne, ale jeden tekst, został doceniony przez członków komisji. Dzień, w którym komputer napisał powieść, przeszedł do drugiego etapu konkursu, a jury nie zorientowało się, że ma do czynienia z tekstem napisanym przez maszynę.
Satoshi Hase, japoński pisarz SF, był zaskoczony jakością tekstu i docenił sposób, w jaki maszyna rozpisała wątek fabularny. Skrytykował jedynie opisy bohaterów, którzy wydawali się zbyt sztuczni, zbyt mało nacechowani emocjonalnie. Ale ciężko czynić z tego jakiś poważny zarzut, w końcu tak samo można napisać o wielu książkowych bohaterach wymyślonych przez człowieka.
Ta literacka SI jest dziełem zespołu Hitoshiego Matsubary, profesora z Future University Hakodate. Naukowcy wskazali sztucznej inteligencji, na czym ma zasadzić się fabuła, wskazali płeć postaci i wskazali sentencje pomocne przy pisaniu tekstu. Następnie pozwolili maszynie wykonać resztę pracy. Efekt zaskoczył prawdopodobnie samych twórców.
W zastępstwie autora
Sztuczna inteligencja wyspecjalizowana w pisaniu opowieści sprawdzi się na wielu płaszczyznach. Agencje reklamowe wykorzystają ją przy tworzeniu kampanii zawierających element storytellingu, a serwisy internetowe będą wspomagać się algorytmami przy pozycjonowaniu swoich witryn. Ale co najważniejsze – powstaną tysiące książek beletrystycznych. I co ciekawe, wiele z nich może imitować styl znanych twórców.
Pod koniec zeszłego roku sieć obiegła pozornie błaha informacja. Jeden z fanów A Games of Thrones tak bardzie nie mógł doczekać się, aż George R.R. Martin napisze Wichry zimy, że postanowił sam zakończyć serię Pieśni lodu i ognia .
Zack Thoutt nie był jednak jednym z typowych twórców fanfików. Aby jego dzieło jak najbardziej przypominało oryginalną sagę, zaprogramował sztuczną inteligencję wykorzystującą sieć neuronową wyspecjalizowaną w pisaniu powieści w stylu Martina. Sztuczna inteligencja przeanalizowała wszystkie książki z serii, 5376 stron tekstu, po czym przystąpiła do najcięższego zadania. Wymyślenia, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Opowieść nie była idealna, zarówno do fabuły, jak i gramatyki wdarło się sporo chaosu. Oprogramowanie miało problemy ze zrozumieniem słów wymyślonych przez Martina czy miejsc, w których rozgrywała się akcja. Czasami w toku wydarzeń pojawiały się także postaci, które już od dawna nie żyły.
Ale eksperyment Thoutt i tak zakończył się sporym sukcesem. Sztuczna inteligencja opanowała podstawowe zasady rządzące językiem angielskim i nauczyła się pisać w stylu Martina. Każdy rozdział zaczynał się od imienia bohatera, a opowieść powielała niektóre fanowskie teorie na temat losów bohaterów, które snuje się w internecie. Próbkę tej nietypowej powieści można podejrzeć w serwisie GitHub.
Podobny projekt zrealizowano za pośrednictwem platformy Botnik, narzędzia do automatycznego generowania stylizowanych tekstów. W tym przypadku na tapet wzięto twórczość J.K. Rowling – sztucznej inteligencji zaprezentowano wszystkie siedem książek z sagi o Harrym Potterze, aby stworzyć bazę językową autorki. Na tej podstawie powstał krótki, kilkustronicowy rozdział nazwany Harry Potter i portret czegoś, co wyglądało jak duża kupa popiołu.
Pod tym dość przewrotnym tytułem kryła się opowieść o pojedynku Harry’ego, Rona i Hermiony ze Śmierciożercami. Podobnie jak w przypadku martinowskiego fanfika, tu również udało się świetnie oddać język oryginału. Czego nie można powiedzieć o samej fabule, która – jak w przypadku większości książek pisanych przez SI – jest dość osobliwa. W tekście znajdziemy na przykład taki fragment:
Jeśli ciekawi cię, jak skończyła się ta historia, możesz przeczytać ja na łamach Botnika.
Książki w rękach SI
Powyższe przykłady mogą wydawać się śmieszne, ale nie warto deprecjonować sztucznej inteligencji. Bjorn Schuller, professor zajmujący się sztuczną inteligencją, w rozmowie z Business Insider przyznał, że prędzej czy później komputery będą zdolne do pisania powieści. Naukowcy potrzebują jedynie czasu, aby usprawnić algorytmy odpowiedzialne za myślenie abstrakcyjne i znaleźć sposób na nauczenie SI takich niuansów językowych jak sarkazm czy ironia. A to jest tylko i wyłącznie kwestią czasu.
Dziś może wydawać się, że tym pokracznym tekstom daleko do ideału, jednak komputery mogą korzystać z narzędzi, które dla autora-człowieka są niedostępne. Sztuczna inteligencja może korzystać z petabajtów danych zgromadzonych w internecie i przetwarzać je w ułamku sekundy. Oczywiście, człowiek również może posilać się Wikipedią czy bibliotekami, aby przygotować się do napisania powieści, ale zmarnuje mnóstwo czasu na badania. W tym czasie SI dogłębnie zbada temat i posiądzie wiedzę z dziedziny kryminologii, homeopatii czy astronomii. Komputer znacznie szybciej zgromadzi materiały do napisania książki. Jedynym jego ograniczeniem są niedoskonałe algorytmy, które nie potrafią przełożyć tej wiedzy na wartościowy i spójny tekst.
Według Bjorna Schullera naukowcy za około 10 lat stworzą sztuczną inteligencję zdolną do pisania powieści na przyzwoitym poziomie. Ale będzie to dopiero pierwszy krok do zastąpienia ludzkich pisarzy, bowiem od książki znośnej do poczytnej jest jeszcze daleka droga.
Stefan Hall na łamach World Economic Forum zasugerował, że branża technologiczna potrzebuje jeszcze ok. 30 lat, aby ich SI pokonała mistrzów pióra. Spekuluje, że pierwszy bestseller New York Timesa napisany przez sztuczną inteligencję pojawi się na rynku ok. 2049 roku. Ile w tym prawdy? Cóż, trudno przewidzieć.
Gdybyśmy sugerowali się wyłącznie jakością zaprezentowanych tu dzieł, moglibyśmy powiedzieć, że pisarze mogą spać spokojnie.
Z drugiej strony sztuką nie zawsze jest to, co dobre, a to co się sprzedaje, tak jak obraz opisany na początku tego artykułu. Ponadto warto pamiętać, że już dziś istnieją sztuczne inteligencje zdolne do pisania dobrej, autentycznej muzyki, powstają także komiksy i filmy tworzone przez maszyny.
Ale o nich porozmawiamy sobie przy kolejnej okazji.
Źródło: Zdjęcie: Pixabay