"Jui kuen"
Ta klasyka gatunku z 1978 roku jest czymś, do czego mam niezwykły sentyment. Film Yuen Woo Pinga zawiera w sobie wszystko to, co czyniło stare chińskie kung-fu filmami na swój sposób wyjątkowymi. Jest prosta, schematyczna fabuła, ale także pokaz nauki kung fu. Kiedy oglądacie coś takiego jako dziecko, sami chcecie uczyć się jak młody Jackie Chan pod okiem pijanego mistrza. Same walki emocjonują, ale nie są już takie efektowne. Są powolne, bardziej przypominają taniec i brak w nich dynamizmu. Bardziej oparte są na technice i zabawnych motywach. Może i w dzisiejszych czasach ten film nie robi takiego wrażenia, ale ja go nadal lubię i myślę, że to po prostu trzeba znać. Luźna kontynuacja, "Legend of the Drunken Master", ma w sobie wiele zalet oryginału i cieszy dynamicznymi walkami. [video-browser playlist="754298,754299" suggest=""]"Kondory Wschodu"
Film w reżyserii Sammo Hunga Kam-Bo, czyli legendy kina akcji z Hongkongu, który często pracował z Jackiem Chanem. Obraz utrzymany jest w stylu "Parszywej dwunastki", ale śmiało można powiedzieć, że ma w sobie też coś z "Niezniszczalnych". Co prawda nie ma tutaj wszystkich gwiazd kina kopanego z Hongkongu, ale jest wiele osób, których umiejętności możemy podziwiać. Przede wszystkim, poza Sammo Hungiem, występują Yuen Biao, Yuen Wah, Lam Ching-Ying oraz Billy Chow. Ciekawostką są role Yuen Woo Pinga i Coreya Yuena, którzy obecnie są legendarnymi choreografami walk pracującymi także w Hollywood. Tutaj możemy podziwiać ich w akcji. A walki? Po prostu wow! Pojedynki wykreowane przez mistrzów gatunku budzą podziw po dzień dzisiejszy! [video-browser playlist="754300" suggest=""]"Yes Madam"
A oto przykład kina kopanego, które zachwyca przedstawicielkami płci pięknej, tutaj bowiem brylują młode Michlle Yeoh i legenda gatunku Cynthia Rothrock w porywającej i dynamicznej choreografii Coreya Yuena, który jest tutaj także reżyserem. W innych rolach możemy zobaczyć m.in. Sammo Hunga i Tsuia Harka, słynnego chińskiego reżysera kina akcji. Dużo humoru, prosta fabuła i nieprawdopodobnie świetnie nakręcone sceny walk. Zawsze jest miło popatrzeć, jak Rothrock i Yeoh kopią tyłki, zwłaszcza że we współczesnym kinie próżno szukać takich aktorek. Jest to początek serii, która doczekała się wielu luźnych kontynuacji. Niektóre także trzymają dobry poziom. [video-browser playlist="628219" suggest=""]"Tom yum goong"
Czas na coś nowszego. Oto tajlandzki film z 2005 roku z gwiazdą gatunku, Tonym Jaa, który niedawno zadebiutował w Hollywood w filmie "Fast and Furious 7". Fabuła tego filmu jest totalnie absurdalna - facetowi porywają słonia, więc idzie go odszukać, a po drodze bije ludzi. Tyle. Wyjątkowy jest sposób kręcenia walk, bo tajlandzka szkoła stawia na połączenie widowiskowości z brutalnym realizmem (kurz z butów leci srogo, gdy kopią się w slow-motion). Czasem niektóre popisy kaskaderskie wyglądają nadzwyczajnie, jak choćby zrzucaniu faceta z wysokości kilku metrów na jednym ujęciu. Mamy tutaj niesamowite sekwencje, takie jak: 5-minutowa akcja kręcona na jednym ujęciu (operator biega za walczącym), pojedynek na wodzie (świetni przeciwnicy w osobach Jona Foo i Lateefa Crowdera, mistrza capoeiry), spektakularne łamanie kości (bo jak najlepiej powstrzymać ludzi od wstawania?) czy walka z olbrzymami (trzech dużych, dwumetrowych panów do bicia). Wszystko prezentuje się szalenie efektownie, a fabuła przestaje mieć znaczenie. Zawsze lubię popatrzeć na taką ładną bijatykę. Kategorycznie trzeba unikać kontynuacji, która jest beznadziejna pod każdym względem. [video-browser playlist="754301" suggest=""]"Undisputed 2" i "Undisputed III: Redemption"
Pewnie niektórzy z Was zastanawiają się, dlaczego wymieniam 2. i 3. część serii. Otóż pierwsza, z Wesleyem Snipesem oraz Vingiem Rhamesem, jest zaledwie przeciętna. Sequel to kompletna zmiana klimatu z bokserskiej historii na mieszane sztuki walki. W roli głównego bohatera w "dwójce" występuje Michael Jai White, a jego przeciwnikiem jest Scott Adkins. I to właśnie dzięki temu drugiemu te dwa filmy są w pewnych kręgach traktowane jako kultowe. Jego postać najlepszego fightera na świecie, Yuriego Boyki, jest prosta, ale cholernie charyzmatyczna. Aż chce się go oglądać. I tak też w 3. części to on staje się głównym bohaterem. Za choreografię "dwójki" odpowiada J.J. Perry, a "trójką" zajął się Larnell Stovall. Walki, oparte na niezwykłych umiejętnościach i różnych akrobacjach, są nadzwyczajne, widowiskowe i cieszą oko. Wielkim plusem jest też sposób kręcenia - kamera zawsze pozwala podziwiać umiejętności i unika szybkiego montażu znanego z hollywoodzkich filmów akcji. Fabuła jest sztampą i zaledwie pretekstem do ukazania walk, głupot nie brakuje, ale to nie przeszkadza, jeśli ktoś ogląda tego typu filmy dla efektownych pojedynków. Niedawno zakończyły się zdjęcia do 4. części z Adkinsem. [video-browser playlist="754302,754303" suggest=""]
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj