W 2022 roku pandemia trochę odpuściła, dlatego chętniej wybierałam się do kina. Jak zwykle najczęściej oglądałam zagraniczne filmy, które dostarczyły mi wiele rozrywki. Obejrzałam nawet trzy pełnometrażowe filmy anime na dużym ekranie – w ten sposób dystrybutorzy urozmaicili swoją ofertę w obliczu mniejszej liczby premier. Doceniam to! Kilka wysokobudżetowych produkcji zrobiło na mnie duże wrażenie i te wyróżniam w poniższym zestawieniu.  Nie zabrakło oczywiście też paru rozczarowań.  W 2022 roku dużo czasu poświęciłam serialom. Wiele z nich mnie pozytywnie zaskoczyło. Tradycyjnie nie udało mi się obejrzeć wszystkiego, co chciałam (nowe sezony The Crown, Rdzenni i wściekli, Wednesday, Barry), ale to, co widziałam, jest wystarczające, aby stwierdzić, że to był świetny rok dla platform streamingowych. Na każdej znalazły się takie tytuły, które wciągnęły mnie na długie godziny. Kilka produkcji mnie rozczarowało, ale głównie te komiksowe.  Listę produkcji, które zrobiły na mnie największe wrażenie, a także te, które mnie rozczarowały w 2022 roku, możecie zobaczyć poniżej.

Zachwyty 2022 roku:

fot. materiały prasowe
+18 więcej

Top Gun: Maverick

Top Gun: Maverick to mój ulubiony film 2022 roku. Nigdy nie byłam fanką Top Guna – pierwszą część obejrzałam dopiero wtedy, gdy musiałam stworzyć quiz, ale ta druga po prostu mnie zachwyciła. I nie chodzi o fabułę, która jest dość wtórna, bo bazuje na nostalgii, a o całą realizację. Na uwagę zasługuje fakt, że aktorzy rzeczywiście latali odrzutowcami – dzięki temu ten film tak się przeżywa. W IMAX sceny wciskają w fotel. W końcu można usłyszeć ryk silnika odrzutowego. Jest to wzorowy blockbuster, który zapewnia doskonałą rozrywkę. Tom Cruise wykonał kawał świetnej roboty!

Wszystko wszędzie naraz

Niezwykle szalony i intensywny film, który zaskakuje na każdym kroku. Ponad dwie godziny akcji napakowanej nawiązaniami do innych produkcji i easter eggami. Bawi, emocjonuje i nawet dogłębnie porusza – a wszystko dzięki wspaniałej obsadzie. To jeden z tych filmów, w których trudno przewidzieć, gdzie historia nas doprowadzi. Dawno nie widziałam czegoś tak oryginalnego, pokręconego i pomysłowego, a do tego z mądrym przekazem!

Rozdzielenie

Serial Rozdzielenie mogę postawić obok Wszystko wszędzie naraz. To też bardzo oryginalna, psychologiczna produkcja, w której trudno jest przewidzieć, co się wydarzy i o co w tym wszystkim chodzi. Tempo akcji jest powolne, ale to zupełnie nie przeszkadza, ponieważ historia przez cały czas intryguje. Wraz z tymi interesującymi postaciami odkrywamy tajemnice korporacji, a to wciąga. Podczas finału aż wstrzymywałam oddech z emocji. Czekam niecierpliwie na 2. sezon!

Gwiezdne Wojny: Andor

Andor to dla mnie jeden z dwóch największych zaskoczeń tego roku. Nie czekałam na ten serial i nie miałam wobec niego żadnych oczekiwań. A okazało się, że prequel Łotra 1... zaproponował zupełnie inny rodzaj historii w świecie Gwiezdnych Wojen – bez Mocy, mieczy świetlnych, kosmitów, wielkich bitew kosmicznych czy fanserwisu. Jak widać, jest to zupełnie niepotrzebne, gdy ma się dobry pomysł na fabułę, dopracowany scenariusz oraz wspaniałą obsadę (Stellan Skarsgård, Genevieve O'Reilly). I te olśniewające efekty wizualne, które podnoszą jakość produkcji! Wielki i emocjonujący serial, który pokazuje fascynującą, ciemniejszą stronę Rebelii oraz Imperium.

Gra o tron: Ród smoka

Podobnie jak w przypadku Andora, ten serial niesamowicie mnie zaskoczył. Skupił się na rodzie Targaryenów na około 200 lat przed wydarzeniami z Gry o tron. I okazało się, że różne zależności i relacje między postaciami potrafią fascynować, gdy do scenariusza zatrudnia się właściwych ludzi, a do stworzenia muzyki zaprasza się Ramina Djawadiego. Najbardziej imponują kostiumy oraz zmieniająca się obsada, która włożyła mnóstwo serca w wykreowanie swoich postaci. A najwięcej pochwał należy się Paddy’emu Considine’owi, który tak wspaniale wcielił się w króla Viserysa. Byłam sceptycznie nastawiona do tego serialu, bo uważałam to za skok na kasę. Cieszę się, że wyciągnięto jednak wnioski po 8. sezonie i zadbano o wysoką jakość nowej produkcji. Ród smoka powstał, abyśmy mogli co tydzień emocjonować się intrygami wokół Żelaznego Tronu.

Elvis

Niemal co roku dostajemy biograficzne filmy muzyczne, w których możemy oglądać wspaniałe kreacje aktorów. Był Rami Malek jako Freddie Mercury w Bohemian Rhapsody, była piękna rola Renée Zellweger w Judy, potem pojawił się wspaniały Taron Egerton jako Elton John w Rocketmanie, a teraz w roli Elvisa Presleya błyszczy niesamowity Austin Butler. Trzymam mocno kciuki, żeby zdobył Oscara, a sam film to też bardzo dobre kino wypełnione muzyką – z ciekawą i poruszającą historią.

Zadzwoń do Saula

Prequel Breaking Bad, który opowiadał o Saulu Goodmanie i Mike’u dobiegł końca za sprawą wspaniałego 6. sezonu i doskonale spiął oba seriale. To znakomita produkcja, która bawiła, wzruszała i szokowała, a do tego utrzymała wysoką jakość historii. Zadzwoń do Saula to jeden z najlepszych, a zarazem najbardziej niedocenianych seriali ostatnich lat, który pod pewnymi względami przewyższał Breaking Bad. Recenzowanie tej wspaniałej produkcji było dla mnie przywilejem. Będzie mi jej brakować...

The Sandman

Z dużą nerwowością wyczekiwałam tego serialu na Netfliksie, ponieważ uwielbiam komiks. Na szczęście Neil Gaiman czuwał nad scenariuszem i produkcją, dzięki czemu mogliśmy obejrzeć w miarę wierną adaptację. Na pochwałę zasługuje: dobrze dobrana obsada, niezłe efekty specjalne i skupienie się na wydźwięku każdej historii, których było kilka. Efekt jest zadowalający, dlatego kamień spadł mi z serca. Netflix zamówił 2. sezon, którego nie mogę się doczekać!

Peacemaker

Jeden z moich ulubionych seriali 2022 roku. James Gunn stworzył przezabawną, interesującą, emocjonalną i szaloną historię, wykorzystując postać z Legionu samobójców graną przez kapitalnego Johna Cenę. Świetny serial ze znakomitą ścieżką dźwiękową, która zdominowała moje tegoroczne podsumowanie na Spotify.

Cobra Kai

Niezmiennie fascynuje mnie to, że w każdym sezonie scenarzyści są w stanie wymyślać tak angażujące historie przy tak wielu postaciach. Nigdy nie brakuje w nich humoru, emocji oraz powracających postaci z serii filmów Karate Kid. I ma to wszystko sens! Cobra Kai jak zwykle mnie zachwycił, a 4. i 5. sezon sprostały moim oczekiwaniom.

The Boys

The Boys nieodmiennie mnie fascynuje, a 3. sezon był świetny pod każdym względem – przede wszystkim aktorskim i fabularnym. Jedynie finał nie do końca mi się podobał, ponieważ nie mógł się równać ze wcześniejszym odcinkiem (pt. Bohaterogazm), który bawił, emocjonował oraz wciskał w fotel. Nie zmienia to faktu, że jest to znakomity serial, którym nie przestaję się zachwycać.

Wielka woda

Choć nie uważam, że Wielka woda to porywający serial, to serce rośnie, że w Polsce mogą powstawać tego rodzaju jakościowe produkcje ze sporym rozmachem. Co prawda więcej emocji wzbudził we mnie podobny do niego Pięć dni w szpitalu Memorial, ale ogromnie doceniam to, że polskie kino czy telewizja powoli otwiera się na nowe gatunki dzięki większym budżetom. Wielka woda zasłużyła na moje wyróżnienie w tym zestawieniu!

Rozczarowania 2022 roku:

fot. materiały prasowe
+3 więcej

Obi-Wan Kenobi

Największe rozczarowanie 2022 roku. Uważam, że sam pomysł był w porządku, ale pod względem realizacyjnym i scenariuszowym ten serial to dno. Z całą moją miłością do postaci Obi-Wana granej przez Ewana McGregora nie jestem w stanie go wybronić. Skupiono się tylko na fanserwisie, aby doprowadzić do rewanżowego pojedynku między Kenobim a Anakinem/Darthem Vaderem, który ostatecznie też wyszedł słabo. Chcę zapomnieć o istnieniu tej produkcji – tak jak o najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen...

Władca pierścieni: Pierścienie Władzy

Pierścienie Władzy to jedno z większych rozczarowań tego roku. To jest dobry serial, który pozwala poczuć klimat Śródziemia, dzięki przepięknym efektom wizualnym. Ale nie mogę zrozumieć, dlaczego w produkcji o tak gigantycznym budżecie nie poświęcono więcej czasu scenariuszowi czy castingowi. Fabuła ma mnóstwo logicznych dziur i nie za bardzo angażowała emocjonalnie, dlatego często nudziła. Z aktorów można pochwalić tylko Roberta Aramayo (Elrond), Owaina Arthura (książę Durin), Sophię Nomvete (Disa), Markellę Kavenagh (Nori) i Lloyda Owena (Elendil). Reszta irytowała, co nie pozwalało czerpać przyjemności z cotygodniowego seansu. To spora wpadka Amazona, dla której nie ma usprawiedliwienia.

Kino komiksowe

Jeśli chodzi o kino komiksowe, to poza bardzo dobrym Batmanem i niezłym Doktorem Strangem w multiwersum obłędu w 2022 roku naprawdę trudno wskazać produkcję, która by mnie w pełni usatysfakcjonowała. Skrócony Thor: miłość i grom utonął w słabych żartach, a przydługa Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu bez Chadwicka Bosemana niestety nudziła. Z kolei jedynym plusem Black Adama był mocarny Dwayne Johnson, choć gdy się wyłączyło myślenie, to pełne akcji widowisko dostarczało niezłej rozrywki. A co do Morbiusa… zdążyłam zapomnieć, że w ogóle byłam w kinie na tym tandetnym filmie. Ten rok nie należał do Marvela, który serwował widzom same przeciętniaki. Z kolei DC uratowało twarz Batmanem z przyzwoitym w tej roli Robertem PattinsonemPaulem Dano w roli nawiedzonego Riddlera.

Seriale komiksowe Marvela

Mecenas She-Hulk to niewątpliwie najgorszy serial komiksowy, który obejrzałam na Disney+. Nie zaprzeczę, że od czasu do czasu traktowałam go jako guilty pleasure (głównie ze względu na aktorów), ale ostatecznie okazał się katastrofą z beznadziejną historią. Z kolei Ms. Marvel w pierwszych odcinkach wydawała się bardzo obiecująca i sympatyczna, ale pod koniec też nie sprostała wyzwaniu. Podobnie jest z Moon Knightem, choć z całej tej trójki to właśnie produkcja z Oscarem Isaaciem wypada najlepiej. Jednak nie na tyle, aby ją polecać znajomym.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj