Nie ma nikogo lepszego o Zacka Snydera. Perfekcyjny reżyser, którego można wymienić obok Ingmara Bergmana, Martina Scorsese czy Stevena Spielberga. Popkultura jest jego! Łubu dubu, Łubudubu niech nam żyje prezes popkulturowego klubu! Brzmi kuriozalnie, ale tak wygląda obecnie podejście do Zacka Snydera w mediach społecznościowych i w dużej mierze winny jest temu ruch #releasethesnydercut. Kilkuletnia batalia – bo tak można nazwać to, co robili fani, aby przekonać Warner Bros. do realizacji oryginalnej wizji Zacka Snyder – doprowadziła do mitologizacji jego osoby i twórczości. Doszliśmy do momentu, w którym jeszcze przed obejrzeniem mitycznego Snyder Cut jest on uznawany za arcydzieło, a jeśli ktoś myśli inaczej, to lepiej niech zamilczy. Sytuacja, którą obecnie obserwujemy, popada w totalne skrajności, a zwiastun z DC FanDome jest tego kwintesencją: fani zachwyceni, inni niekoniecznie. Czemu nie ma jednak miejsca na wyrażenie niepochlebnego zdania o formie promocji czy samym Snyder Cut? Zawsze kibicuję fanom w walce o twórczość uwielbianych reżyserów czy w obronie ich dzieła, ale zawsze będę też przeciwnikiem niezdrowych skrajności.
fot. materiały prasowe
Sytuacja ze Snyderem powoli zaczyna przypominać mi negatywne cechy fandomu Star Wars czy fanatyków Christophera Nolana. Ten ostatni aspekt wydaje się wywoływać istne deja vu. W sieci panuje bowiem zasada: nie można mówić źle o Nolanie i jego filmach. Wiele razy widziałem negatywne komentarze dotyczące Incepcji, Interstellar czy Dunkierki - kończyło się to maksymalnym hejtem, groźbami śmierci i wyzwiskami. Atmosfera wokół Snydera idzie w podobnym kierunku i obawiam się, że im bliżej premiery, tym wszystko może pójść w jeszcze gorszą stroną. W końcu fani ju są pewni, że film będzie takim arcydziełem i takim hitem, że Snyder od razu dostanie od Warner Bros. zlecenie nakręcenia kontynuacji. Nie oszukujmy się, ale dla Zacka Snydera to jest pożegnanie z przygodą zwaną DC, przynajmniej na tę chwilę. Miał swoje pomysły i plan na uniwersum, ale ono już nie istnieje i wszystko poszło w zupełnie innym kierunku. Szczególnie, że w nadchodzącym czasie fundamentem ma być multiwersum, czyli światy równoległe, które poznamy w filmie Flash. W nim też Michael Keaton powróci do roli Batmana, a Ben Affleck ostatecznie pożegna się z rolą superbohatera. Hurraoptymizm i gloryfikowanie Snydera do miana boga popkultury może jedynie spotkać się z rozczarowaniem. Branża filmowa jest bezlitosna, a szanse na cokolwiek będą jeszcze mniejsze, jeśli... no, właśnie, co jeśli Snyder Cut okaże się słabym filmem? Staram się patrzeć na to z jakąś dozą rozsądku, nawet gdy fanowskie serce bije mocniej dla twórczości Zacka Snydera, niż dla MCU. W końcu nadal uważam, że Batman v Superman (zwłaszcza w wersji Ultimate) to kawał dobrego kina, a sam Snyder ma wspaniałe oko do kręcenia scen akcji, jak mało kto na tym poziomie w Hollywood. Jestem podekscytowany jego wersją Ligi Sprawiedliwości i nie sądzę, abym się rozczarował. Problem polega na tym, że przez tę całą atmosferę balonik jest pompowany do niebotycznych rozmiarów. Tak bardzo, że nawet członkowie ruchu wynoszący osobę Snydera ponad wszystko, mogą nie być w pełni zadowoleni. Jakkolwiek ktoś chciałby zaginać rzeczywistość, oczekiwania kształtują odbiór. Dlatego często bez nich jesteśmy pozytywnie zaskakiwani, gdy inni krytykują, lub na odwrót. Patrząc z dystansem na skrajności wokół Snyder Cut, cała ta atmosfera mitologizacji dzieła i reżysera może być jedynie szkodliwa dla przyszłości jego osoby i twórczości. Snyder naprawdę może mieć duży problem, jeśli po tym wszystkim jego Liga Sprawiedliwości nie będzie co najmniej dobra. Nie mam jednak wątpliwości, że będzie lepiej, niż w koszmarze Jossa Whedona.
Warner Bros.
Gdy mówię: ten trailer mi się nie podoba, to nie jest atak na ruch #releasethesnydercut, Zacka Snydera i jego film. Rozumiem i szanuję tworzenie czegoś dla fanów –  a jak wszyscy na każdym kroku tłumaczą zamierzania Zacka, tym ten zwiastun był – ale formy promocji mają swój cel. Tworzenie tylko dla fanów antagonizuje wszystkich innych, którzy nie rozumieją zamiaru, nie czują klimatu przez dobór muzyki i ich entuzjazm wobec projektu maleje. To nie jest sugestia polaryzacji podejścia do popkultury czy samego Snydera, a jedynie sugestia rozsądku. Na tym polega ta cała zabawa, mamy i powinniśmy akceptować i szanować inne spojrzenia, emocje i odbiór, bo tylko wtedy możemy dyskutować. Ostatecznie moje słowa nie mają znaczenia, bo w tym przypadku publiczność jest jedynym krytykiem, którego opinia jest cokolwiek warta. To kino rozrywkowe dla ludzi i to oni ocenią, czy Snyder Cut będzie hitem, czy kitem, nie dziennikarze ani fani.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj