Twórcy Into the Badlands pokazują tym odcinkiem, że wyciągają wnioski i rozwijają serial zgodnie z oczekiwaniami. Zmiana reżyserii jest bardzo odczuwalna w premierowym odcinku, bo nie ma niepotrzebnych fabularnych przestojów, wszystko jest jakby bardziej przemyślane, dopracowane i ciekawiej poprowadzone. Czasem skupianie się na romantycznych relacjach postaci było problematyczne w poprzedniej serii, bo pod względem budowania emocji, dramaturgii nie wyglądało to najlepiej. Ten odcinek odchodzi od tego, poświęcając więcej czasu temu, co jest po prostu mocną stroną serialu. Opowiadają historię prostą, z jasno nakreślonymi celami rozwoju w dalszych odcinkach, ale bez niepotrzebnego gmatwania trójkątami miłosnymi, czy innymi mdłymi motywami. Wielki plus, bo przez to czuć wzrost jakości tego serialu. Gdy skupiają się na polityce, walce o władze i rywalizacji baronów – wtedy jest najlepiej. Cieszy w tym wszystkim też rozwój Tildy, która nabiera na znaczeniu. Czytaj także: Adam Siennica w Into The Badlands. Relacja z wizyty na planie 2. sezonu serialu A do tego dochodzi odrębny wątek Sunny'ego w kompletnie nowym środowisku. Jest to jeden z elementów rozwijających świat serialu w kierunku, który zdecydowanie może się podobać. Widzieliście sceny w zwiastunach ukazujące ten wątek? I w samym odcinku można odnieść wrażenie, że jest w tym jakaś inspiracja Mad Maxem z domieszką kung-fu. Są to delikatne inspiracje wizualne, klimatyczne, które w tym wątku można dostrzec, a które pokazują coś z dużym potencjałem. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę postać Baji granego przez Nicka Frosta. Na razie jest go niewiele, ale już widać, że będzie wartościowym dodatkiem do serialu. Wprowadzi trochę potrzebnego rozluźnienia i humoru. Ciekawie zapowiada się też wątek M.K., który jeszcze bardziej rozwija mistyczny element serialu. Wiemy, że jest w tajemniczym miejscu, w którym trenuje panowanie nad swoją mocą. To jest jednak zaledwie czubek góry lodowej, bo już padają sugestie, że z M.K. jest związana większa intryga. W pewnym sensie ten wątek stoi całkowicie obok całej historii, oferując inny klimat, nowych bohaterów oraz rozwój świata serialu. Takie odseparowanie postacie od siebie i danie im własnych, odrębnych historii może okazać się dużym atutem serialu. Na razie jednak w premierze jest to zaledwie solidna rzecz na tle pozostałych wątków. Czuć potencjał na przyszłość, ale na razie nie porywa.
fot. Antony Platt/AMC
Wyciągnięto również wnioski w scenach walk, które są dłuższe, ciekawsze i mają ważną rolę w fabule. Nie ma mowy o tym, by wprowadzać sceny akcji tylko po to, by były. Są one ściśle związane z historią i dobrze się w nią wpasowują. Wszystko nadal utrzymane jest w tym samym efektownym, pomysłowym i dobrze nakręconym stylu. Jest brutalnie, ciekawie i emocjonująco. Odnoszę wrażenie, że pod względem przemocy nawet postawiono krok dalej w stosunku do poprzedniej serii. Jest w tym jednak mały zgrzyt, który nie wygląda najlepiej. Jedna ze scen walk związana z łańcuchem jest przekombinowana i wygląda dość chaotycznie. Poza tym dostajemy  starcia na poziomie, jaki pamiętamy. I liczę tutaj na dalszy rozwój. Into the Badlands rozpoczyna 2 sezon dobrym, ciekawym i ważnym odcinkiem, który pokazuje wiele sugestii poprawy jakości i rozwoju w atrakcyjną stronę. I do tego całość kończy się w taki sposób, że od razu chciałoby się włączyć kolejny odcinek. Jest tak dużo w tym frajdy, na jaką czekałem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj