Maciej Pieprzyca w 1998 roku stworzył film dokumentalny pod tym samym tytułem, który przedstawiał historię seryjnego mordercy o pseudonimie Wampir (grasował on w Polsce w latach 70. ubiegłego wieku), a teraz przyszedł czas na fabułę opartą na tych faktach. Niektóre elementy, wątki oraz nazwiska zostały zmienione na potrzeby filmu, ale większość wydarzeń rozgrywa się zgodnie z prawdą. Świadomość tego, że to, co oglądamy, jest tak mocno związane z faktami, działa dodatkowo na odbiór. Kluczem jednak jest to, jak reżyser opowiada tę historię - a robi to w sposób wręcz rewelacyjny. Dzięki odpowiednim zabiegom cały czas jesteśmy trzymani w napięciu i niepewności, bo jeśli nie znamy faktów, nie wiemy, w jaki sposób to wszystko się zakończy. Twórca skutecznie zbija widza z tropu i pozostawia cały wydźwięk opowieści do interpretacji. Czy ten człowiek naprawdę był winny, czy to tylko manipulacja milicji? To działa wyśmienicie, bo powoduje, że chce się rozmawiać o Jestem mordercą i analizować wszelkie niuanse, które opierają się na naszych wyobrażeniach. Odtworzenie rzeczywistości lat 70. jest wręcz perfekcyjnie. Rzadko kiedy w polskim kinie pojawia się film, który w takich szczegółach byłby w stanie utrzymać iluzję fabuły osadzonej w tym okresie. Wszystko wygląda znakomicie, ma swoje miejsce i jest perfekcyjnie dopracowane. Nie mówię tutaj tylko o scenografii, pojazdach czy otoczeniu, ale też o bohaterach, ich wyglądzie oraz przede wszystkim zachowaniu pasującym do tamtych czasów. Jestem mordercą nieźle zrywa też z trendem "ciągle ci sami aktorzy" w polskim kinie. Mamy nowe, nieograne twarze za wyjątkiem Piotra Adamczyka, znakomitej Agaty Kuleszy (ta kreacja jest tak inna od jej poprzednich ról, że aż miło się patrzy!), Michała Żurawskiego i Magdaleny Popławskiej. Na osobne wspomnienie zasługuje Arkadiusz Jakubik w roli oskarżonego Kalickiego, który tworzy nadzwyczajną, wyjątkową kreację, pełną emocji i sprzeczności. Ciekawe jest to, że w głównej roli zagrał nieznany szerszej publiczności Michał Haniszewski, który fenomenalnie ukazuje destrukcyjny wpływ śledztwa i rzeczywistości PRL na jego osobę. Tak naprawdę słowa uznania należą się wszystkim członkom obsady - spisują się znakomicie i nawet ograny Piotr Adamczyk nie jest kimś, kto mógłby w jakikolwiek sposób przeszkadzać. Mocny element filmu. Na widza czeka dobre tempo, sporo humoru, który znakomicie wpasował się w konwencję i nawet na chwilę nie wybijał z rytmu, emocje oraz rozrywkowy wydźwięk, który sprawia, że jest to dzieło, obok którego nie można przejść obojętnie. Często polskie thrillery bardzo chcą być utrzymane w stylu amerykańskim - Jestem mordercą takie nie jest. Pokazuje własny, unikalny styl i poziom napięcia, rozrywki oraz frajdy, jakiego szukamy w najlepszym kinie. Recenzja została pierwotnie opublikowana 22 września 2016 roku
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj