Adam McKay serwuje nam gorzką komedię o końcu świata w doborowej obsadzie. Czy nowa produkcja Netflixa jest w stanie dorównać poziomem poprzednim filmom reżysera? Sprawdzamy.
Nie patrz w górę zaczyna się jak wiele innych katastroficznych filmów science fiction. W kierunku naszej planety zmierza wielka asteroida. Ludzkość czeka zagłada, jeśli nikt nie wymyśli jakiegoś planu ratunkowego. O problemie alarmuje doktor Randall Mindy (
Leonardo DiCaprio) i Kate Dibiasky (
Jennifer Lawrence), która jako pierwsza zauważyła zbliżające się zagrożenie. Problem polega na tym, że nikt nie bierze ich na serio. Prezydent Stanów Zjednoczonych (
Meryl Streep) jest bardziej zainteresowana zbliżającą się kampanią wyborczą, telewizje informacyjne wolą mówić o bardziej radosnych wydarzeniach, a reszta społeczeństwa nie wierzy w katastrofę. Brzmi znajomo? Reżyser Adam McKay wyciąga na wierzch nasze wady i uważnie się im przygląda. Staliśmy się społeczeństwem bardzo nieufnym, zapatrzonym w siebie i myślącym wyłącznie o własnych profitach. Prędzej uwierzymy naszemu sąsiadowi czy przypadkowemu celebrycie z YouTube'a lub Facebooka niż specjaliście.
Twórca
Vice i
Big Short opisał po prostu to, co obecnie dzieje się na świecie. Nawiązania do pandemicznej rzeczywistości są widoczne gołym okiem. Politycy, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi dbają o własny interes, a nie o ludzi, których mają bronić, to problem uniwersalny. Pani prezydent w wykonaniu Meryl Streep to żeński odpowiednik Donalda Trumpa, ale nietrudno uwierzyć w to, że polscy parlamentarzyści zachowywaliby się w takiej sytuacji podobnie. Negowanie wszystkiego, czego się nie rozumie, jest powszechne i towarzyszy ludzkości od zawsze. Nasz premier już kilka razy ogłaszał przecież koniec pandemii. Niektórzy będą zaprzeczać faktom do końca swojego życia. Nawet wtedy, gdy będą wiedzieli, że są w błędzie, to i tak się do tego nie przyznają. Podobnie zresztą jest z mediami, które już dawno przestały zajmować się rzetelnym informowaniem społeczeństwa o tym, co się dzieje, a skupiają się na sterowaniu widzami za pomocą odpowiedniego przekazu. I tak w
Nie patrz w górę dziennikarzy porannego show interesuje bardziej wygląd doktora Randalla, który jest dużo przyjemniejszy dla ich widzów. Jego rozhisteryzowana i krzycząca partnerka nie spełnia w ich oczach standardów bycia gwiazdą. I nie ma tu znaczenia, że nie przyszli do telewizji dla popularności, a po to, by przekazać społeczeństwu informacje, które rząd stara się zataić. Tak naprawdę nikogo to nie interesuje. Liczą się słupki oglądalności, obserwatorzy, lajki, fejm.
W 1998 roku Michael Bay wyreżyserował hit
Armageddon, w którym cały świat się zjednoczył, by zniszczyć asteroidę lecącą w kierunku Ziemi. Wszyscy chcieli po prostu przeżyć i potrafili odłożyć swoje personalne wojenki na później. Rosja i USA pracowały ramię w ramię, by powstrzymać kataklizm. Adam McKay pokazuje widzom inny wariant historii, w którym takiej zgody nie ma, a osoby mogące uratować świat zaczynają kalkulować, ile na tym wszystkim mogą zarobić. Spójrzmy prawdzie w oczy: żyjemy w czasach, gdzie liczą się pieniądze i profity.
Ogromną siłą
Nie patrz w górę jest nie tylko scenariusz w celny sposób wyśmiewający rzeczywistość, ale także postaci tego dramatu. Reżyser zaprosił do współpracy najgorętsze nazwiska w Hollywood i genialnie wykorzystał ich potencjał. Duet DiCaprio i Lawrence świetnie się uzupełnia. Leonardo jest typem spokojnego naukowca, który peszy się, gdy musi przemawiać publicznie. Nie panuje nad słowotokiem, którym bardzo szybko nudzi rozmówcę i zniechęca do zainteresowania się przedstawianym tematem. Jennifer mówi prostym, bardzo dobitnym językiem, który trafia do przeciętnego słuchacza, ale kompletnie nie pasuje do wizerunku naukowca, przez co też nie jest brana na serio. Maryl Streep jest wręcz genialna jako zapatrzona w siebie pani prezydent, skupiająca się jedynie na słupkach poparcia. A Jonah Hill idealnie pasuje jako jej średnio rozgarnięty syn, którego ego rośnie wraz z pozycją matki.
Każda rola w tym filmie jest świetnie obsadzona. Wymienię jeszcze tylko Cate Blanchett i Tylera Perry'ego jako dziennikarzy prowadzących poranne show. Do tego Timothée Chalamet bardzo dobrze gra buntownika bez powodu. Każda z tych postaci kradnie show za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie.
Oglądając
Nie patrz w górę, miałem przed oczami scenę z trzeciego sezonu serialu
Newsroom, w którym Will McAvoy (grany przez Jeffa Danielsa) rozmawiał z naukowcem o tym, że gatunek ludzki jest skazany na wymarcie. I może tamten wywiad był prowadzony bardziej na serio, ale konkluzja była taka sama. Już po nas. Adam McKay ma podobne przemyślenia, ale podaje je w bardziej sarkastyczny sposób. Może pomiędzy wybuchami śmiechu pojawi się u nas refleksja, że czas na pewne zmiany, byśmy nie skończyli jak bohaterowie jego filmu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h