Gdy na początku 2013 roku CW zamówiło pilotowy odcinek The Tomorrow People, byłem przekonany, że ta inicjatywa zakończy się pozytywnie. Pomysł, tematyka i koncept serialu pasowały idealnie do kierunku rozwoju stacji, a nad fabułą nie trzeba było zbyt dużo kombinować. Uznani twórcy popularnych produkcji – Julie Plec (The Vampire Diaries) i Greg Berlanti (Arrow) - postanowili zaadaptować na potrzeby amerykańskiej telewizji brytyjską produkcję science-fiction z lat 70. o tym samym tytule. Równo 40 lat temu wyspiarska wersja The Tomorrow People, emitowana na stacji ITV, była udaną odpowiedzią na kultowego Doktora Who BBC i z powodzeniem przetrwała sześć kolejnych lat. Nie wiem, czy produkcja CW dorówna swojemu pierwowzorowi, bowiem nie oferuje nic, czego wcześniej nie widzieliśmy w innych tego typu serialach.
Amerykańska wersja The Tomorrow People została mocno przystosowana pod widownię CW. W obsadzie znajdują się młodzi, piękni aktorzy, a grający główną rolę Robbie Amell z wielką ochotą prezentuje przed kamerą swój "sześciopak". Zapewne kilku rad udzielił mu jego kuzyn Stephen, dla którego to znak firmowy w innej produkcji tej stacji pt. Arrow. Niestety przyzwoita budowa ciała to nie jedyna charakterystyczna cecha w rodzinie Amellów. Robbie, podobnie jak jego kuzyn, to aktorska druga, a nawet trzecia liga. Sztywne ruchy głowy, jedna mina, takie samo spojrzenie - wszystko to, co tak bardzo irytuje w postaci Oliviera Queena, ma też w sobie główny bohater The Tomorrow People, Stephen Jameson. Nastolatek, który nie zdaje sobie sprawy, że jest kimś więcej niż tylko zwykłym człowiekiem. Rodzina twierdzi, że jest chory psychicznie i lunatykuje. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna, a Jameson to przyszły lider tytułowych Ludzi Jutra, który dopiero zaczyna poznawać swoje wyjątkowe moce.
Nieprzypadkowo The Tomorrow People określane jest jako połączenie serii "X-Men" i Herosów. Projekt czerpie garściami z wielu innych produkcji o superbohaterach bez peleryn, a całość przyprawia nastoletnimi problemami i skomplikowaną sytuacją rodzinną. Ludzie Jutra popisują się trzema znanymi i dobrze rozwiniętymi mocami, takimi jak telekineza, telepatia i teleportacja. Szczególnie ta ostatnia w wielu scenach akcji wygląda momentami komicznie. Bohaterowie pojawiają się i znikają, próbując zaskoczyć wroga atakiem od tyłu. Równie zabawnie wygląda też fala uderzeniowa, funkcjonująca jako forma telekinezy, wypuszczana z rąk dokładnie tak, jak kultowe Kamehameha z "Dragon Balla". Nadnaturalne zdolności bohaterów zapewne w kolejnych odcinkach będą rozwijane, ponieważ Stephen już w pilocie pokazał, że jest szczególnym okazem, potrafiącym więcej od swoich nowych kolegów.
[video-browser playlist="634616" suggest=""]
Poza aktorem grającym główną rolę, twórcy serialu zebrali w The Tomorrow People całkiem przyzwoitą obsadę. W pilocie pojawia się choćby Sarah Clarke, znana z występów w The Tomorrow People. Nie zdziwię się, jeśli z pozoru cicha i zapracowana matka głównego bohatera w dalszej części sezonu okaże się "kimś ważniejszym". Jak zwykle przyjemnie patrzy się na Marka Pellegrino, czyli dr. Jedikiaha Price’a, funkcjonującego jako (przynajmniej w pierwszym odcinku) czarny charakter. Jest też Peyton List (Cara) znana z FlashForward, która powinna w niedługim czasie stać się romantycznym obiektem zainteresowania Stephena i damską częścią miłosnego trójkąta, który uzupełnia Luke Mitchell (John).
The Tomorrow People w pilocie musiało wyglądać tak, a nie inaczej. W dzisiejszych czasach nie da się inaczej opowiedzieć historii o ludziach z mocami, gdy na przestrzeni ostatniej dekady byliśmy świadkami wielu podobnych produkcji telewizyjnych, m.in.: The 4400, Herosi, Alphas czy Misfits. Pomysły na seriale o superbohaterach już się wyczerpały, dlatego pilotowy odcinek The Tomorrow People jest boleśnie sztampowy i z dużą łatwością jesteśmy w stanie dopowiedzieć sobie, co wydarzy się w kolejnej scenie (nie tylko przez to, że oglądaliśmy kilka miesięcy temu zwiastun, który streszczał pilotowy odcinek w kilka minut).
Daleki byłbym jednak od druzgocącej krytyki i hejtowania pomysłu nowej wersji kultowego brytyjskiego serialu, a z takimi bardzo negatywnymi i mocno przesadzonymi opiniami już się spotykałem. Emisja Arrow i The Tomorrow People tego samego wieczoru na CW to połączenie idealne. Obie produkcje stawiają na akcję, widowiskowość i elementy science-fiction. Pilot był słaby, ale według mnie nie na tyle, by kończyć przygodę z Ludźmi Jutra. Seriale dramatyczne CW mają to do siebie, że potrzebują kilku tygodni (a nawet miesięcy), by się rozwinąć - i według mnie The Tomorrow People na swoją szansę zasługuje.