Roswell, New Mexico to serial autorstwa Cariny Adly Mackenzie, która pracowała przy serialu The Originals, ale jako scenarzystka tylko przy fatalnym 5. sezonie. Jest ona protegowaną Julie Plec, czyli twórczyni seriali The Vampire DiariesThe Originals oraz Legacies, która wyreżyserowała pilota Roswell. Prawda jest taka, że to krótkie wprowadzenie mówi dokładnie każdemu widzowi tamtych produkcji, dlaczego jest to tak zły początek nowego serialu. Serial korzysta z najgorszych motywów tychże hitów. Ba, w obsadzie są nawet aktorzy z uniwersum wampirów na czele z Nathanem Deanem Parsonsem i Michael Trevino. W centrum historii mamy miłość, której romantyzm jest bliski Pięćdziesięciu twarzom Greya lub fanowskiemu opowiadaniu nastolatek. Szybko się dowiadujemy, że Max Evans (w tej roli Parsons z The Originals) po dziesięciu latach rozłąki wciąż żarliwie kocha Liz Ortecho. I ten mdły romans jest w tle całej historii, gdy podczas spotkania po latach oboje muszą sobie powiedzieć, jak bardzo nadal się kochają i jakie to ma być ważne dla bohaterów. I jak można się domyślić, w tego typu historiach musi być trójkąt miłosny, który szybko zostaje zasygnalizowany, aby wielbiciele tego typu motywów byli wniebowzięci. Dowiadujemy się, że Kyle (w tej roli Trevino z Pamiętników wampirów) też lubi Liz, ale momentalnie staje po stronie tych złych, którzy chcą zabić kosmitów. Cały ten wątek jest płytki, pusty i złożony z ogranych zabiegów fabularnych. Chyba najgorsze w tym serialu jest to, że postacie są tak strasznie mdłe. Jak pamiętam, w oryginalnym Roswell każdy z bohaterów od razu potrafił zainteresować. A tu mamy chodzące nudne stereotypy bez charyzmy, osobowości czy jakichkolwiek emocji. Trójka kosmitów równie dobrze mogłaby być wampirami z uniwersum Julie Plec, bo pod kątem zachowania, gadania o tajemnicy i antypatyczności idealnie do tego pasują. Szczególnie, że obok Maxa, który przynajmniej jako perfekcyjny przywódca i policjant jest poprawny, jego rodzeństwo jest złożone z kilku określonych i oczekiwanych w tego typu historyjkach cech. Siostra oczywiście musi lubić perwersyjny seks i być super twarda, a ich brat ma być buntownikiem, który nie lubi świata, ale za to darzy uczuciem pewnego żołnierza. Żadna postać nie jest w stanie nawet odrobinkę zainteresować i zbudować kogoś, kogo losem bylibyśmy zaciekawieni. Nuda.
fot. TVLine.com
Najgorzej jednak prezentuje się Liz, czyli główna bohaterka tej historii, która jest prawdopodobnie jedną z najbardziej nieciekawych serialowych postaci w ostatnich latach. Ważniejszy w jej kreacji był fakt, że jest naukowcem i córką nielegalnego imigranta (obowiązkowa krytyka prezydenta Trumpa, czyli wciskanie polityki), niż pokazanie jej jako kobiety i człowieka z krwi i kości. To niby miał wprowadzić wątek tragicznej śmierci jej siostry i choć ma on potencjał, szybko zostaje przytłoczony przez sztampę i romans utopiony w bagnie sztucznego romantyzmu. Ten serial ma wszystko, czego nie lubią fani Julie Plec. Mamy nudne prowadzenie historii, ckliwe piosenki w tle, bohaterów, dla których romanse to priorytet i często - w przypadku facetów - mają uczulenie na noszenie koszulek, trójkąty miłosne oraz... szkolną potańcówkę. Chociaż bohaterowie są dorośli, udało się wprowadzić taki motyw, który oczywiście musiał mieć wagę dla fabuły oraz irytujące skróty. Z jednej strony mamy niechęć mieszkańców do Liz, która przechodzi ze sceny na scenę bez żadnego wyjaśnienia. Z drugiej strony mamy sugestię większej zagadki z Rosą, czyli siostrą Liz, która została tak mrocznie i tajemniczo podana, że trudno nie zareagować na to śmiechem. Kłopot w tym, że taki cliffhanger po tak nudnym odcinku ani ziębi, ani grzeje. Roswell: W kręgu tajemnic to był serial ciekawy, intrygujący i jako protoplasta pewnych schematów młodzieżowych opowieści miał w sobie wiele dobrego. Roswell, w Nowym Meksyku to typowa rzecz dla amerykańskiej stacji The CW, która w mozolny sposób po linii najmniejszego oporu odtwarza schematy z innych seriali. Wrażenie jest takie, że bohaterowie mogliby być wampirami, wilkołakami, czymkolwiek... to równie dobrze mógł być jeden ze słabszych odcinków Pamiętników wampirów, bo zamieńmy kosmitów na jedno z powyższych i mamy dokładnie to samo odgrzane w kiepskiej formie. Cała kwestia istot pozaziemskich została potraktowana po macoszemu, nie ma w sobie nawet pierwiastka oryginalności czy intrygujących rozwiązań, a pokazanie złych wojskowych, chcących ich zniszczyć, jedynie pogłębia problem. Roswell, New Mexico to serial dość męczący. Pilot nie jest w stanie zainteresować i jedynie raczy widza ogranymi do bólu rozwiązaniami. Nudno, kiepsko i bez potencjału. Nie zapowiada się, by mogło z tego wyjść coś więcej.

Sprawdź, gdzie obejrzeć ten i inne seriale w VOD na stronie vod.naekranie.pl

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj