Adam McKay to filmowiec, który z ogromnym uporem, smakiem i wyjątkowymi pokładami humoru opowiada o jasnych i ciemnych stronach USA. Tak jest i tym razem, gdy na bohatera swojego nowego projektu postanowił wybrać jedną z najbarwniejszych person w historii amerykańskiej polityki, byłego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, Dicka Cheneya. Reżyser w charakterystycznym dla siebie stylu postanowił przedstawić opowieść o tej nietuzinkowej osobowości, od młodego, politycznego podlotka aż do stołu, przy którym odbywały się decyzje decydujące o przyszłości kraju. Jednak tak naprawdę McKay przez pryzmat tej opowieści stara się zbadać społeczny fundament Ameryki i wychodzi mu to bardzo dobrze. W wykonaniu twórcy The Big Short Cheney jest nie tylko głównym bohaterem produkcji, ale w pewnym momencie staje się swoistym przewodnikiem po amerykańskiej mentalności. McKay doskonale zobrazował postać polityka i jego aspekt charakterologiczny w opozycji do zmieniających się jak w kalejdoskopie nastrojów społecznych. Twórca sprawnie balansuje pomiędzy światem wielkiej polityki a szarą, problematyczną codziennością, która dotyka każdego człowieka. Nic więc dziwnego, że jako narrator opowieści została użyta postać amerykańskiego obywatela, z którym każdy może się utożsamić, pomimo charakteru opowieści. McKay bardzo zmyślnie i z pewną premedytacją wprowadził do, wydawać by się mogło bezdusznego świata przedstawionego czynnik ludzki. Stanowi on świetny kontrast dla obrazu psychologicznej gry z własnym ego bohatera i mrocznej strony niepohamowanej ambicji elity władzy, która wydaje się nie rozumieć specyfiki ludzkich pragnień. To balansowanie między tymi dwoma spektrum tła społecznego udało się McKay'owi w pełni. Zdecydowanie najmocniejszym elementem produkcji są tutaj aktorskie kreacje. Każdy z aktorów może zaprezentować pełnie swoich umiejętności. Pierwsze skrzypce gra tutaj Christian Bale w roli Cheneya. Aktor emanuje pełną swobodą z ekranu, wtłaczając sporą dawkę luzu i niewymuszonej nonszalancji do swojego bohatera. Przy tym potrafi w odpowiednich momentach wejść na mocne, dramatyczne tory, podnosząc emocjonalną stawkę swojej kreacji. Cheney w wydaniu Bale'a to człowiek tak naprawdę rozdarty wewnętrznie, niejednoznaczny moralnie, a przy tym osoba, której motywacje potrafimy zrozumieć. Bardzo dobra kreacja. Świetnym wsparciem dla aktora są tutaj Amy Adams, Steve Carell i Sam Rockwell. Szczególnie ta pierwsza tworzy na ekranie doskonałą chemię z Balem i staje się w tej produkcji specyficznym głosem sumienia głównego bohatera. Natomiast Rockwell i Carell wprowadzają do filmu pewien element humorystyczny, będąc przy tym genialnymi symbolami groteskowości ambicji społecznych oraz moralnej apatii. McKay jednak nie pragnie dokonać trudnej wiwisekcji sfer społecznych Ameryki przez pryzmat dramatyzmu i emocjonalnego patosu. Używa za to bardzo zgrabnie satyry społecznej i kodów kulturowych. Mamy zatem żarty z wpadek Cheneya, podejścia do polityki czy nawiązań do jednej z postaci komiksowych. To sprawia, że widz w bardzo przystępnej formie otrzymuje analizę ciężkiej pod względem wagi podejmowanych problemów sfery. McKay świetnie operuje humorem jako elementem prowadzenia narracji, co doskonale widać w wielu scenach tej produkcji. Moim faworytem jest tutaj sposób zmontowania sekwencji rozmowy George'a W. Busha  z Cheneyem. Reżyser prostymi chwytami potrafi przekazać maksimum treści w minimalistycznej wersji. Przy tym humor reprezentowany przez McKaya nie staje się ani na moment przaśny i wymuszony. Jest raczej bardzo sprawnie wplatającym się w opowieść komponentem budującym fabułę. Za to twórcy należą się spore słowa uznania.
Vice to McKay w najwyższej formie. Świetnie napisane postacie i kreacje aktorskie, bardzo dobre prowadzenie narracji i operowanie różnymi formami języka kina. Polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj