Diuna. Książkę Kaladanu - fragment powieści
Często najgłośniej chwali się ten, kto ma najmniej osiągnięć. — KHOAM, Analiza Publicznych Historii Imperialnych
Leto Atryda przebywał daleko od domu i nie chciał tu być, ale skoro Imperator zaprosił wszystkich członków Landsraadu, musiał się stawić. Był głową wysokiego rodu, władcą pięknego Kaladanu i dalekim krewniakiem Szaddama. Jego nieobecność zostałaby zauważona. Na szczęście nie wymagało to podróży na Kaitaina, jarmarczny i hałaśliwy świat stołeczny. W sercu Imperium nie było po prostu miejsca na ekstrawagancki nowy pomnik, jaki Szaddam sobie wymyślił, musiał więc wybrać planetę, o której nikt nie słyszał. Potrzebował miejsca, gdzie jego osiągnięcia naprawdę rzucałyby się w oczy, a Otorio się do tego nadawało. Gdy liniowiec Gildii znalazł się nad planetą, na której powstawało nowe muzeum, Leto siedział niecierpliwie w jachcie kosmicznym Atrydów przewożonym przez ten gigantyczny statek. W podróży towarzyszyli mu pilot i kilku służących, ale książę wolał przesiadywać samotnie w swojej kabinie. Miał długie, ciemne włosy, przenikliwe szare oczy i orli nos. W jego postawie widać było pewność siebie, której nie umniejszy przepych nowego kompleksu muzealnego. Po wejściu liniowca na orbitę wokół planety statki spoczywające w jego przepastnych lukach ustawiły się w kolejce, by wylecieć stamtąd w odpowiednim porządku. Otorio było niepozornym światem, zapomnianym na setki lat przez podróżników, biznesmenów, kolonistów i imperialnych audytorów. Rustykalna planeta, czysta i spokojna, stanowiła cichą zatoczkę na wzburzonym oceanie imperialnej polityki. Teraz stała się jednak siedzibą olbrzymiego kompleksu upamiętniającego dziesięć tysięcy lat panowania Corrinów. Fakt, że nie było na niej niczego innego godnego uwagi, oznaczał, iż muzeum Szaddama będzie najbardziej okazałym miejscem na całym tym świecie. Leto dobrze znał sposób myślenia Imperatora. Wielu szlachciców starałoby się zwrócić na siebie uwagę władcy, by powiększyć majątek lub wpływy albo pognębić rywali, ale nie Leto. Miał duże posiadłości, stabilną władzę, a podczas wcześniejszych spotkań zdążył już przyciągnąć uwagę Szaddama IV na dobre i na złe. Nie musiał niczego udowadniać, ale spełni swój obowiązek i weźmie udział w otwarciu muzeum. Chcąc zaskarbić sobie względy Imperatora, w pielgrzymkę na Otorio wyruszyła tak liczna rzesza wielmożów, że minie wiele godzin, nim z liniowca wylecą wszystkie statki, a jacht Atrydów nie był na przodzie kolejki. Od wylotu z Kaladanu Leto starał się zabijać czas, pracując w swojej kabinie, studiując raporty z połowów ryb księżycowych, liczbę łodzi straconych podczas niedawnego tajfunu oraz świetne wyniki szkolenia fizycznego i mentalnego swego syna Paula. Liniowiec leciał od jednego układu gwiezdnego do drugiego, zabierając pasażerów z różnych planet, ponieważ żadna nie miała bezpośredniego połączenia z tak mało znaczącym światem jak Otorio. Szaddam zamierzał to zmienić. Czekając na swoją kolej, Leto włączył ekran na ścianie, by przyjrzeć się leżącej w dole planecie. Oceany i zielonobrązowe lądy zasnuwały chmury. Ogromny kompleks wznoszony przez Szaddama musiał spowodować zasadnicze zmiany na tym spokojnym świecie. Na Otorio napłynęły ekipy budowlane i całkowicie przekształciły jedyne duże skupisko ludności. Niezliczone kilometry kwadratowe pokryto brukiem. Pojawiały się coraz to nowe pomniki i posągi; kompleksy rządowe, centra rozrywkowe, wystawy interaktywne i audytoria wykwitały niczym algi w morzu. Każdy z wielkich amfiteatrów mógł pomieścić sto tysięcy widzów, a działo się to na świecie, który — jak czytał Leto — według spisu ludności wcześniej liczył niespełna milion mieszkańców.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj