Ci ludzie byli równie wystraszeni, co zdeterminowani. Wiedzieli, że Rielle mogła przybyć z zasobami magii. Magowie nie poddawali się bez walki, gdy chciano ich złożyć w ofierze. Mimo wszystko była pełna podziwu dla odwagi rolników, choć przerażały ją zmiany, jakie zaszły w tym świecie. Wiedzieli, że jeśli im się nie uda, rozprawią się z nią kapłanki i kapłani z pobliskiego miasta. A jeśli się uda… otrzymają sowitą zapłatę za przyniesienie im głowy nieznajomej.
Rielle poczuła, jak przewraca się jej w żołądku. Wzięła głęboki wdech, odepchnęła się od świata i poszybowała, gdy pierwsza ze śmiercionośnych kos cięła powietrze w miejscu, w którym przed chwilą stała.
Z myśli napastników odczytała kierunek, w jakim powinna się udać, by trafić do miasta. Ruszyła w tę stronę, unosząc się, by lepiej widzieć okolicę. Wszędzie wokół teren był płaski, tylko gdzieniegdzie spod ziemi wystrzeliwały pojedyncze skały. Nie przypominało to zbytnio krajobrazu, na jaki trafiła, kiedy pojawiła się w Infae pięć cykli wcześniej. A tutejsze miasto zdecydowanie nie było tym, które znała, bo tamto rozciągało się w delcie rzeki. Tu nad równiną dominował wyjątkowo rozległy fragment skalistego podłoża usianego budynkami i drogami.
Rielle przyśpieszyła, zdecydowała bowiem, że nie zejdzie do świata, by zaczerpnąć oddechu, nim nie dotrze do miasta. Obniżyła się nad dachy i umiejscowiła nad szczytem okrągłej pustej wieży wzniesionej z cegieł tak ciemnych, że niemal czarnych.
Powietrze, które ją otoczyło, było wilgotne i pachniało dymem. Kiedy dotknęła stopami dachu, fala mdłości uzmysłowiła jej, że spędziła poza światem więcej czasu, niż jej się wydawało. W pozbawionej powietrza przestrzeni nie doznawało się żadnych fizycznych wrażeń, nie mogła więc stwierdzić, jak bliska była uduszenia się. Zrezygnowała ze zdolności przekształcania wzorców – a zatem uzdrawiania się za pomocą magii – by na powrót zostać kreatorem, mogła więc przetrwać tam tylko tak długo, na jak długo potrafiła wstrzymać oddech.
Jej uwagę przykuł stłumiony krzyk dobiegający z ulicy. Dym i płomienie buchały z na wpół zawalonego dachu pobliskiego dużego budynku. Na widocznych odcinkach ulic zauważyła ludzi wnoszących pod górę wiadra wody w najwyraźniej daremnej próbie ugaszenia pożaru. Wzrok Rielle powędrował ku jaskrawopomarańczowym światłom – dostrzegła grupę około dwudziestu osób z pochodniami mijających wlot alejki; na ich twarzach malowały się satysfakcja i groźba. Po plecach przebiegł jej dreszcz i uwolniła zmysły, by odszukać źródło tych emocji.
Oczywiście niczego nie znalazła. Wyczuwała odrobinę magii, ale moc była bardzo rozproszona. Rielle dostrzegła jednak kilka jej skupisk, które umożliwiłyby czytanie w myślach.
Posłużenie się mocą w wieży przyciągnęłoby uwagę, odepchnęła się więc odrobinę od świata i poszybowała w dół ku uliczce, którą minęli ludzie z pochodniami. Alejka znajdowała się w obszarze, gdzie magii było nieco więcej. Maruderzy wciąż jeszcze tamtędy przechodzili. Rielle zajrzała w ich umysły i wychwyciła fragmenty myśli.
…dobrze wiedzieć, że nie należy ukrywać magów w swoich…
Nigdy więcej magów! Nigdy więcej magów!
…mówiła, że w środku nikogo nie ma, ale na pewno słyszałem…
…wiedzieli, kto będzie następny, więc okradli ich zeszłej nocy i to wystarczyło, żeby tamci domyślili się, co ich czeka, i uciekli…
…oby nigdy się nie zorientowali, że potrafię posługiwać się magią, bo inaczej i ja, i moja rodzina będziemy martwi…
Kiedy wszyscy przeszli dalej, Rielle wyjrzała za róg. W miejscu, w którym kiedyś stały trzy domy, znajdowały się już tylko poczerniałe zgliszcza. Na ulicy było dziwnie cicho. Dostrzegła kilka osób zerkających zza zasłon w oknach i zajrzała w myśli mieszkańców najbliższych budynków, pełne strachu i ulgi, że wyznawcy Rel tym razem nie obrali ich za swój cel.
Skryła się w głębszym cieniu alejki.
Zrobili ze mnie boginię, która nienawidzi magów. Ironia tej sytuacji byłaby nawet zabawna, gdyby nie jej śmiertelne konsekwencje. Co mogłabym zrobić? Czy zdołałabym ich przekonać, że nie jestem boginią? A gdyby mi się nie udało, to chociaż żeby nie zabijali w moje imię?
Musiała dowiedzieć się więcej. Odepchnęła się jak najdalej od świata, lecz na tyle, by wciąż móc odnaleźć drogę w mieście, i poszybowała nad dachami, licząc, że nikt nie podniesie wzroku i nie zauważy przelatującej widmowej postaci. Chciała znaleźć spokojne miejsce w pobliżu jednego z większych skupisk mocy, by zajrzeć w kolejne umysły. Przyjrzała się śmieciom w jednej z uliczek i uznała ją za obiecującą lokalizację. Było tam mnóstwo ścinków tkanin, drutów i innych materiałów. Tam, gdzie coś wytwarzano, generowano magię, która wypełniała otoczenie.
Zeszła na alejkę i nie zdziwiła się, gdy wśród okolicznych budynków rozpoznała warsztaty stolarzy, krawców i kapeluszników. Okolica była ruchliwa, ktoś mógł tędy przechodzić i zauważyć Rielle. Dostrzegła, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety nosili wzorzyste kopertowe spódnice do kolan oraz luźne bluzki bez rękawów. Zdjęła owijający głowę szal i zawiązała go sobie w pasie, zasłaniając dolną część swojego stroju.
Wyczuwała tu moc, lecz nie było jej tyle, ile potrzebowała. Ostrożnie uwolniła część własnych zasobów. Jej magia powoli wzmocniła tutejsze skupisko, wkrótce więc Rielle zdołała wychwycić myśli przebywających w pobliżu ludzi.
Co to było? – pomyślała pewna kobieta, przerywając swoje zajęcie. Magia napłynęła z bliska, ale spoza budynku. Kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu i zauważyła, że żadna z wytwarzających kapelusze osób nie podniosła wzroku znad swojej pracy. Jej syn jednak wyprostował się nieco, a gdy spojrzała mu w oczy, ogarnęła ją fala czułości. Toyr jest wyjątkowo wrażliwy – przypomniała sobie. Może nie jest kreatorem, ale wyczuwa ich lepiej niż wszystkie kapłanki Rel. Jeżeli znajdzie nowego, którego nikt nie zgłosi, za nagrodę moglibyśmy kupić sobie lepszy warsztat.
– Idź – zwróciła się do chłopaka. – Ale najwyżej dwa budynki dalej.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj