– Właśnie. W takim razie, kiedy będziesz chciała, żeby Sylvia przestała cię badać, możesz jej powiedzieć tak: „Nie waż się nawet drgnąć”.
Znów kiwanie głową.
– Dobrze, Chloe, czy Sylvia ma teraz twoje pozwolenie, żeby cię delikatnie i ostrożnie dotknąć?
Kiwanie głową. Szeroko otwarte oczy.
Sylvia podeszła do dziewczynki, nawiązując z nią kontakt wzrokowy.
– Dziękuję. Obiecuję, że cię posłucham. – Ścisnęła dłoń dziewczynki.
Chloe spojrzała na swoją drugą rękę i odwróciła głowę. Akuszerka zbadała stawy dziecka, szukała ran. Widziała,
że dziewczynka jest cała w bliznach, że jej ręka była złamana i zrosła się całkiem nieźle, choć wyraźnie bez porządnego nastawienia. Etta patrzyła z założonymi rękoma.
– Chloe, coś cię swędzi?
– Yhm.
– Na głowie?
– Yhm. – Mała natychmiast zaczęła się drapać, jakby przypomniała jej o tym sama wzmianka o swędzeniu.
Etta musiała się bardzo postarać, żeby też nie zacząć się drapać.
– I w innych miejscach też?
– Yhm. – Chloe podrapała się przez bawełnianą halkę po sromie.
Jej ubrania były brudne, ale Etta nie zdołała przekonać małej, żeby przebrała się w coś innego. Spod halki wystawały zniszczone skórzane kowbojki. Były na nią co najmniej o dwa rozmiary za duże. W butach znajdowały się dwie pary cennych wełnianych skarpet Etty, których dziewczynka też nie chciała włożyć, ale w końcu dała się namówić, gdy Etta pokazała jej swoje stopy, nieobtarte, całe.
– Dobrze. – Sylvia zanurzyła ręce w miednicy z ciepłą wodą. – Najpierw powinnaś wziąć kąpiel i przebrać się w nowe ubrania. No i myślę, że mamy dla ciebie nowy dom. Jest tu inna mała dziewczynka. Chciałabyś ją poznać?
Kiwanie głową.
Etta podeszła bliżej do dziecka.
– Muszę teraz odejść na chwilę, żeby też się wykąpać i spotkać z kilkoma osobami. Ale Sylvia jest dobrą akuszerką, zajmie się tobą. Ufam jej. Zgoda?
Chloe popatrzyła na nią spłoszona, ale pokiwała głową. Etta pocałowała swoje opuszki palców i położyła je na czole dziecka. Na ułamek sekundy dziewczynka przymknęła oczy.
Sylvia włożyła ją do płytkiej wanny, dała jej mydło i wlała trochę wody z miednicy, do której dodała wrzątku. Patrzyła chwilę, jak Chloe zaczyna się myć, po czym uznała, że może ją zostawić samą. Dogoniła Ettę w korytarzu.
– Gdzie ją znalazłaś? – Zmarszczyła brwi.
– Pod Estiel.
– Była sama?
– Nie, została mi sprzedana. Przez mężczyznę i starą kobietę. Nie mam pojęcia, skąd oni ją wzięli. Nie pamięta nic z tego, co się działo przed nimi.
– Zabiłaś ich? – spytała Sylvia trochę z ciekawości, ale bez niepokoju.
– Jego. – Etta wpatrywała się w swoje paznokcie. Były krótkie i brudne.
– Jest pocięta?
– Nie wiem. Nie sprawdzałam i nie pytałam. Ale kobieta miała noże przy pasie. – Wzruszyła ramionami. – Od razu wróciłam. Minęło zaledwie kilka dni.
Sylvia się skrzywiła.
– Na pewno jest cała zawszona i zapchlona. Więc ty prawdopodobnie też. Będziesz musiała coś z tym zrobić. Przekażę ją Ani i jej córce. Wiem, że jest gotowa na przyjęcie znajdy i ucieszy się, że Belle będzie miała siostrę. Chyba że ty ją chcesz.
Etta pokręciła głową.
– Dobra. Domyj się, zanim pójdziesz na spotkanie z matką. – Sylvia pocałowała Ettę lekko w policzek. – Cieszę się, że wróciłaś. Zostań z nami choć chwilę.
Etta pokiwała głową, ale niczego nie obiecała. Odwróciła się i wyszła.
Poszła do łaźni. Tam dobrze wiedzieli, co robić. Znów wzięli od niej ubrania i plecak, wyszorowali je ługiem, a potem tak samo potraktowali ją samą. Starannie ogoliła swoją czarną skórę najostrzejszą brzytwą, jaką miała, a potem pozwoliła, by łaziebni natarli ją mieszanką lanoliny, lawendy i mięty. Mikstura była gęsta niczym żywica, a skóra po niej piekła w charakterystyczny zimny, miętowy sposób. Etta miała wrażenie, że płonie, ale był to przyjemny ogień. Czuła się teraz czysta i wiedziała, że pozbyła się robactwa.
Lanolina była w Nowhere droga, ale zawsze znalazło się trochę dla Etty. Mięta i lawenda rosły dziko. Te zapachy pomagały niwelować smród owiec. Odświeżona i pachnąca Etta zapłaciła łaziebnym szczodrze siedmioma nowymi książkami i małą puszką starego, ale jakże cennego kakao.
Łaziebni uśmiechnęli się do siebie. Szybko ustalili, że nikomu nie powiedzą o puszce, żeby móc rozdzielić kakao między sobą. Książki postanowili przekazać też innym, ale dopiero kiedy je sami przeczytają.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj