Z każdym rokiem coraz bardziej dociera do mnie, że jeśli relacjonowanie SDCC od środka ma mieć sens dla kogokolwiek prócz relacjonującego, to nie może się ono skupiać ani na podawaniu newsów – które, jak już kiedyś pisałem, w większości macie nieco szybciej z sieci niż ktokolwiek z nas na miejscu – ani też na własnych, fanowskich emocjach, bo te przecież nie mogą się udzielić innym tak, by przynieść pełną satysfakcję. O czym więc pisać? Ano myślę, że najlepiej o tym, co się na SDCC zmieniło, zwłaszcza z perspektywy ulicy i zwykłego użytkownika. Pozwólcie więc, że na tym właśnie skupię się teraz w swoim podsumowaniu, jednocześnie przypominając, jakimi zasadami rządzi się ten konwent.
To jest uproszczona wersja newsa. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję