Seriale rozgrywające się w charakterystycznym środowisku szpitalnym dla wielu są jedną z głównych atrakcji, jakie może zaoferować mały ekran. Dlaczego te produkcje cieszą się aż taką popularnością? Spróbujmy się nad tym zastanowić.
Seriale medyczne są obecne w popkulturze od lat 50. XX wieku. Za przodownika w tej kategorii uznaje się amerykańską produkcję City Hospital, emitowaną w latach 1951-1953. Co ciekawe, choć był to pierwszy telewizyjny serial medyczny, świat poznał realia szpitalne już nieco wcześniej, bo w latach 30. - wówczas ogromną popularnością cieszył się niejaki doktor Kildare, postać wykreowana na potrzeby słuchowisk radiowych, filmów i powieści. Doktor Kildare stał się regularnym, czarno-białym jeszcze serialem dopiero w latach 60., a zatem po debiucie City Hospital. I choć zdawałoby się, że to zwykłe seriale jakich wiele, szybko okazało się, że panowie w kitlach i panie pielęgniarki spotykają się z dużym zainteresowaniem widzów – i to tak dużym, że szkoda byłoby z nich rezygnować.
Nie trzeba było długo czekać, by w ślad protoplastów swojego gatunku poszły inne produkcje – przez kolejne 50 lat na małym ekranie debiutowało wiele produkcji, z czego 30 w samej Ameryce i 20 w Wielkiej Brytanii. Do najbardziej znanych tytułów okresu 1950-2000 zaliczyć możemy produkcje Medical Center, Heartbeat, Emergency!, M*A*S*H, Szpital Holby City, czeski Nemocnice na kraji města z lat 70., czy wreszcie kultowy już ER, który szybko stał się prawdziwym fenomenem kulturowym. Wszystkie z nich utrzymały się na antenie przez lata, obfitując w kolejne i kolejne sezony.
W poprzednim akapicie użyłam słowa „gatunek”, jednak… czy aby na pewno jest to dobre określenie? Seriale medyczne zdają się wymykać ścisłym kategoriom, ponieważ w ich obrębie mamy tak naprawdę do czynienia z wieloma przeplatającym się gatunkami. Czasem są to przejmujące ludzkie dramaty, czasem komediowe perypetie pełne śmiechu… Innym razem obserwujemy do bólu realistyczne sceny operacji na człowieku, by za chwilę przełączyć na kanał, na którym mamy do czynienia z jawną parodią. W produkcji ze szpitalami w tle, niczym w pigułce zamknięte są rozmaite wątki, tematy czy zagadnienia, co czyni je kategorią niezwykle elastyczną, pojemną i w zasadzie wchłaniającą wszystko dookoła. Bo tak naprawdę szpital czy gabinet lekarski staje się miejscem, które wszyscy znamy z autopsji – w chwili słabości to właśnie tam kierujemy nasze pierwsze kroki, zasiadamy w poczekalni i obcujemy z całym wachlarzem rozmaitych ludzkich charakterów uosobionych w pacjentach Kowalskim, Nowaku i Igrekowskiej. Do lekarza może przyjść każdy, a swoje – często wstydliwe – tajemnice zdrowotne zabiera z poczekalni za zamknięte drzwi. I tu pojawia się niezwykła siła medycznych seriali – potrafią sprawić, że te drzwi w magiczny sposób się przed widzem otwierają.
Seriale medyczne biorą pod lupę pacjenta – nie tylko jego ciało, ale często także i duszę. To właśnie podczas konsultacji z kolejnym ekranowym lekarzem okazuje się, że jednostka ma wiele życiowych problemów, a łóżko szpitalne i nadmiar wolnego czasu stają się idealnym miejscem do mówienia o nich jawnie. Postawieni przed faktem ciężkiej choroby ludzie mimowolnie dokonują pewnej formy rachunku sumienia, a lekarze stają się ich powiernikami i służą pomocną dłonią. Nie da się nie dostrzec tej tendencji w serialach medycznych – poza jawnymi satyrami, chyba w każdym mamy do czynienia z potężnym ładunkiem emocjonalnym, a kanałem komunikacyjnym lekarz-pacjent płynie mnóstwo przejmujących treści, oddziałujących także na samego widza. W przeciwieństwie jednak do pacjenta, my, widzowie, nie musimy przeżywać cierpień na własnej skórze – pośrednictwo ekranu telewizora gwarantuje nam dodatkowy komfort oglądania, a napięcie i stres, choć bardzo odczuwalne w serialach medycznych, nigdy nie są dla nas realnym zagrożeniem.
Fascynacja ludzkim ciałem nie jest bynajmniej niczym nowym – w końcu całe epoki temu powstawały pierwsze szkice anatomiczne czy całe obrazy na płótnach przedstawiające zwłoki bądź odbywającą się na nich sekcję. Człowiek długo nie mógł pojąć tajemnic, jakie drzemią pod skórą, i zdaje się – nawet dziś ta ciekawość jakoś mu nie przechodzi. Choć medycyna skoczyła o całe lata świetlne do przodu, pasja i zainteresowanie tym, jak działa ludzkie ciało, wcale nie maleje. Seriale medyczne będą zatem zawsze podwójnie intrygujące – matka natura udowadnia nam bowiem na każdym kroku, że są na tym świecie choroby, o których nie śniło się nawet filozofom. Wystarczy więc włączyć kolejny odcinek i zatrzeć rączki na myśl o kolejnym niezwykłym przypadku medycznym, ciesząc się w duchu, że nas to nie dotyczy.