Kapitan Marvel właśnie dołącza do elitarnej grupy bohaterek kina akcji, gdzie zasiądzie zarówno obok nowych heroin filmowych takich jak Wonder Woman, Czarna Wdowa czy Mera, jak i ikon pokroju Ellen Ripley i Sary Connor. Panteon żeńskich gwiazd kina akcji nie jest zbyt pokaźny, ale z roku na rok coraz bardziej się powiększa.
Ostatnie lata w świecie filmu to coraz szersza reprezentacja kobiet w rolach dotychczas zarezerwowanych dla mężczyzn lub mocno z nimi kojarzonych. Panie przejmują stery w ogólnie pojętym kinie rozrywkowym, wystarczy rzucić okiem na zeszłoroczne premiery. Rok 2018 to Black Panther, gdzie drugoplanowe postacie Okoye (Danai Gurira) i Shuri (Letitia Wright) przyćmiły tytułowego bohatera w jego własnym show, a pierwsza z nich brała udział w najlepszej scenie akcji filmu. Na ekrany powróciła Lara Croft w nowej odsłonie Tomb Raider, z Alicia Vikander na pokładzie, która przeszła fantastyczną fizyczną transformację na potrzeby roli, kreując bardziej realistyczną bohaterkę niż jej wcześniejsza wersja z Angelina Jolie. Ant-Man and the Wasp mógłby równie dobrze nazywać się Osa z drobną pomocą Ant-Mana, bo to ona odpowiada za najciekawsze sceny akcji tej produkcji, kompletnie przyćmiewając ekranowego partnera; wcielającą się w bohaterkę Evangeline Lilly wygląda tak silnie i pewnie w roli, że bez problemu mogłaby sama pociągnąć tę produkcję.
Na drugim biegunie gatunkowym mamy Jamie Lee Curtis, powracającą w odświeżonej wersji klasycznego Halloween; jej bohaterka Laurie Strode przechodzi metamorfozę z ofiary w gotową na wszystko mścicielkę, która zamiast uciekać, dąży do konfrontacji ze swoim odwiecznym wrogiem w masce. Przemianę przeszła także Lisbeth Salander, która w interpretacji Claire Foy w The Girl in the Spider's Web bardziej przypomina Jamesa Bonda czy Jasona Bourne’a niż komputerową hakerkę. Peppermint z Jennifer Garner to z kolei wariacja na temat żeńskiej wersji Punishera i klasycznego kina zemsty. Końcówka zeszłego roku to zaś nowy flagowy okręt DC, Aquaman, gdzie już w pierwszych minutach filmu widzimy Nicole Kidman w imponującej scenie akcji, a chwilę później poznajemy graną przez Amber Heard księżniczkę Merę, której usposobienie dalekie jest od kojarzonego z tym tytułem stereotypu; heroina kopie tyłki równie mocno co władca mórz i oceanów i to raczej ona ratuje jego, nie odwrotnie. Aby uhonorować przeszłe, obecne i przyszłe ekspozycje kobiet kina akcji, przyjrzyjmy się, jak to wyglądało kiedyś i którzy twórcy filmowi mieli największy wpływ na ten wiatr zmian.
Jednym z pierwszych i najbardziej promujących silne, żeńskie postacie w swoich filmach był Ridley Scott. To pod jego okiem Susan Sarandon i Geena Davis w obrazie Thelma & Louise stały się wystrzałowymi, wolnymi duchami uciekającymi przed policją, tworząc silny żeński duet tak ważny dla kina. To dla tego samego reżysera Demi Moore obcięła się na zapałkę, by wejść w buty G.I. Jane, pierwszej kobiety, która przeszła morderczy obóz szkoleniowy Navy Seals, kreując twardą, wrażliwą i zdeterminowaną bohaterkę. Scott w 1979 roku na potrzeby produkcji Alien w roli napisanej dla mężczyzny obsadził nieznaną wówczas, mierzącą 180 cm Sigourney Weaver, dając początek ikonicznej dziś heroinie Ellen Ripley. Jej postać można traktować jako pierwowzór dla przyszłych bohaterek kina akcji, a w tym roku razem z pierwszym Obcym obchodzi ona swoje 40 urodziny.
Gdy poznajemy Ripley, jest ona spokojną, zupełnie niewyróżniającą się członkinią załogi statku kosmicznego, jednak już podczas pierwszej sytuacji kryzysowej widzimy zdecydowanie i inicjatywę. Z początku płochliwa, ale w sytuacji zagrożenia potrafi pokonać strach i znaleźć w sobie odwagę do działania. Zachowuje zimną krew nawet gdy reszta jej towarzyszy wpada w panikę. W finale filmu zostaje uwięziona z monstrum w małej kapsule ratunkowej; z początku ścięta przerażeniem i sparaliżowana, nie poddaje się, znajdując ostatecznie wyjście i z tej sytuacji, wyrzucając potwora w lodowatą przestrzeń kosmosu. Podobną matrycę dla swojej głównej postaci w 1984 roku zastosował drugi ważny dla feministycznego kina reżyser James Cameron, obsadzając w The Terminator Lindę Hamilton, która miała stać się najważniejszym obok Ripley symbolem kina akcji.
Sara Connor to delikatna dziewczyna, nieznosząca swojej pracy kelnerki i związanych z nią upokorzeń, która wpada w sam środek potyczki pomiędzy cyborgiem i żołnierzem z przyszłości; pierwszy chce ją zabić, drugi uratować. Podobnie jak Ripley, Connor to kobieta, która znalazła się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie, musząc poradzić sobie z ekstremalną sytuacją zagrażającą jej życiu i odnaleźć w sobie siłę i instynkt przetrwania. Terminator, tak jak potwór z filmu Ridleya Scotta, jest niemal nieśmiertelną maszyną do zabijania, a Sarah podobnie jak Ripley jako ostatnia zostaje na placu boju, by będąc zepchniętą w ślepy zaułek zmiażdżyć morderczego cyborga prasą hydrauliczną. Obie bohaterki łączy też to, że strach i traumę przekuły w siłę. James Cameron jest katalizatorem tej przemiany w obu przypadkach, jako reżyser i scenarzysta filmów Terminator 2: Judgment Day i Aliens.
Dręczona koszmarami w drugiej części Obcego Ripley postanawia zmierzyć się z własnymi demonami i powrócić na planetę pełną potworów. Jest jeszcze twardsza i bardziej zdecydowana niż wcześniej, szybko przejmuje też dowodzenie nad zdziesiątkowanym przez kosmiczne bestie oddziałem żołnierzy. Cameron dodatkowo wyposażył ją w instynkt macierzyński, tworząc z Ripley obrońcę i opiekunkę dziewczynki imieniem Newt. Obie bohaterki łączy więź empatii i zrozumienia; ta pierwsza w końcu doskonale wie z autopsji, jaki koszmar przeżyła dziewczynka; zaryzykuje dla niej nawet własne życie, bez zastanawiania wchodząc w sam środek gniazda potworów, by wydostać z niego Newt. W epickim finale z klasycznym „Get away from her you bitch!” na ustach pokona przerażającą królową obcych i spokojnie zaśnie w kriokomorze aż do następnej przygody. Podobny zabieg Cameron zastosował w przypadku Sary Connor. W Terminatorze 2: Dzień sądu bohaterka jest już potrafiącą obsługiwać broń palną i ładunki wybuchowe twardą wojowniczką; strzela, bije się i przeklina, ani przez moment nie tracąc przy tym kobiecości, wrażliwości i empatii. Tak jak Ripley, Cameron zamienił Sarę Connor w lwicę za wszelką cenę broniącą swojego syna Johna przed Terminatorem. Ona również w wielkim finale pokona strasznego przeciwnika i wyruszy w dalszą podróż. Motyw silnych kobiet występuje również w innych filmach Camerona takich jak The Abyss, True Lies, Avatar i w serialu Dark Angel z 2000 roku; ten ostatni czerpał inspiracje z japońskiego anime Battle Angel, które miało być kolejnym projektem Jamesa Camerona po zakończeniu prac nad telewizyjną serią, jednak napięty grafik twórcy Avatara zaangażowanego w kilka jego kontynuacji i wiele innych projektów sprawił, że ten przekazał AlitęRobert Rodriguez. Ten z kolei znany jest ze współpracy z kolejnym reżyserem, który ma słabość do silnych kobiet, Quentin Tarantino.
Tarantino jest przede wszystkim odpowiedzialny za wykreowanie jednej z najciekawszych postaci żeńskich kina akcji wszechczasów – Beatrix Kiddo, brawurowo zagranej przez Uma Thurman bohaterki dwuczęściowego filmu Kill Bill: Vol. 1. Kiddo, znana także jako Panna Młoda lub Czarna Mamba, to zawodowa zabójczyni i mistrzyni sztuk walki oraz miecza, która zdradzona i niemal pozbawiona życia poprzysięga zemstę na swoich oprawcach. W Kill Billu, jak to u Tarantino, trup ściele się gęsto, krew z odciętych głów tryska jak z fontanny, a Uma Thurman przechodzi samą siebie w roli głównej. Jej postać jest złożona, targana wieloma emocjami, silna i kobieca, twarda i emocjonalna. Tarantino pisał wcześniej mocne postacie kobiece – choćby Mię Wallace z Pulp Fiction (również graną przez Thurman) czy Jackie Brown w filmie o tym samym tytule – ale nigdy wcześniej nie stworzył stuprocentowej filmowej heroiny podobnej do dzisiejszych superbohaterek Marvela czy DC (może z wyjątkiem tego odcinania głów mieczem), łącznie z jej własnym, rozpoznawalnym „kostiumem” w postaci charakterystycznego żółtego dresu. Panna Młoda to nie jedyna mocna kobieca postać w Kill Billu, jej przeciwniczki są równie niebezpieczne i wyszkolone w walce, na czele z fantastyczną w tej roli Lucy Liu. W swoim następnym projekcie Grindhouse Tarantino jeszcze mocniej zaakcentował kobiecy pierwiastek, angażując jednego antagonistę w postaci Kurt Russell i aż osiem głównych ról żeńskich, m.in. Rosario Dawson, Mary Elizabeth Winstead, Rose McGowan i Tracie Thoms. Każda z postaci została napisana w stylu charakterystycznym dla Tarantino - panie mają więc silne charaktery, używają sarkazmu, ciętego humoru, licznych wulgaryzmów i rozmawiają dużo o popkulturze. Klasyczny motyw znany z horrorów typu slasher zostaje tu odwrócony w połowie filmu, gdy to niedoszłe ofiary stają się myśliwymi, a morderca zwierzyną.