Najbardziej surrealistyczne seriale

Jedni go nie trawią, inni wielbią. Surrealizm od zarania dziejów dzieli miłośników sztuki. Dla niektórych to przerost formy nad treścią i nic nie znacząca zabawa twórców środkami artystycznymi. Dla innych głębia, z której można czerpać bez końca oraz szansa na pozbycie się struktur próbujących kategoryzować kulturę. Poniżej prezentujemy listę najbardziej charakterystycznych produkcji telewizyjnych, które uczyniły z surrealizmu swoją domenę. Jak to zwykle przy takich zestawieniach bywa, wymienione tytuły to subiektywny wybór autora, który z chęcią zapozna się z również z propozycjami czytelników. Jesteście ciekawi, co znajdzie się na pierwszym miejscu? Podpowiem, że coś dużo bardziej zakręconego niż Legion i Miasteczko Twin Peaks razem wzięte… ‌Mr. Robot nie jest produkcją, która w całości opiera się na surrealizmie, ale potrafi umiejętnie z niego korzystać tam gdzie trzeba. Cały drugi sezon to jeden wielki narkotyczny trip. Twisty, zwroty akcji, nieoczywiste rozwiązanie fabularne – wszystko to sprawia, że widz momentami nie jest w stanie połapać się w fabule. Efekt odrealnienia potęguje świetna oprawa audiowizualna, sprawiająca, że po seansie czujemy się jak po niezłym joincie. Podobnie jak w Mr. Robot i tutaj surrealizm nie odgrywa kluczowej roli. Stanowi on jednak środek artystyczny, pozwalający twórcom pobawić się symbolizmami i podwójnymi znaczeniami.  Serial ma kilka odcinków w formie sennej mary, gdzie główny bohater mierzy się z niezwykle absurdalnymi wydarzeniami. Każdy tego typu  motyw ma jednak ukryte dno i odniesienie do naszej rzeczywistości. Sęk w tym, że momentami nie łatwo odkryć prawdziwe przesłanie twórców. Z drugiej strony jednak daje to pole do popisu widzom, lubiącym pogłówkować i poczytać między wierszami. Serial mało znany, a wielka szkoda, bo pokazuje nową, intrygującą twarz horroru. Na tę chwilę produkcja składa się z trzech sezonów. Każdy z nich prezentuje inną historię. Pierwszy to opowieść o mężczyźnie powracającym do swojej rodzinnej miejscowości, w której dzieją się przerażające rzeczy. Druga koncentruje się na widmowym domu, stanowiącym przejście do innego świata. Trzeci opowiada o nawiedzonym mieście. Wszystkie sezony są mroczne, niepokojące i całkowicie pozbawione motywów humorystycznych.  Każdy z nich niesie również sporą dawkę surrealizmu, pozwalającego interpretować ekranowe wydarzenia na swój własny sposób. Kolejna mało znana perełka. Tym razem mamy do czynienia z innego rodzaju absurdem. Blood Drive to serial z gatunku exploitation, rozsławionym ostatnimi czasy przez Grindhouse Quentin Tarantino i Robert Rodriguez. Dostajemy więc ostrą jazdę bez trzymanki, gdzie samochody są napędzane krwią, bohaterowie uprawiają seks podczas rajdu po bezdrożach, a śmierć w męczarniach to najlepsze co może spotkać nieostrożnych delikwentów. Blood Drive to produkcja, gdzie logika wydarzeń robi sobie przerwę na kawę, a absurd i abstrakcja na niezłym haju biorą się do pisania scenariusza. Szkoda, że serial został skasowany po pierwszym sezonie, bo wprowadzał świeżość do skostniałej ramówki telewizyjnej. Niebieski, latający konik ukazujący się zaćpanemu, skorumpowanemu gliniarzowi to motyw, który jest w stanie zdefiniować każde dzieło jako „surrealistyczne”. Jakby tego było mało, oprawa audiowizualna serialu Happy! zabiera nas w narkotyczną podróż i nieładnie bawi się z naszym postrzeganiem rzeczywistości. Happy umiejętnie zaszczepia abstrakcje zarówno w formie jak i treści, dzięki czemu jest niezwykle atrakcyjne i eklektyczne.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)

⇓ ⇓ Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h

Skomentuj