Jurassic Park to film oparty na Jurassic Park Michael Crichton pod tym samym tytułem. Interesujące jest to, że prawa do książki zakupiono zanim została ona w pełni skończona. Zapłacono za to 1,5 mln dolarów, a pisarz dostał też 500 tysięcy dolarów za napisanie scenariusza i procent z zysków filmu. James Cameron przyznał raz, że sam chciał kupić do niej prawa i zrobić film, ale konkurencja wyprzedziła go o zaledwie kilka godzin. Nawet widział w roli dr. Granta samego Arnold Schwarzenegger. Reżyser przyznał jednak, że Steven Spielberg wykonał lepszą robotę, niż on mógłby osiągnąć, ponieważ sam celował w brutalny film dla dorosłych z dinozaurami i nie brał pod uwagę pasji dzieciaków do tych stworzeń, tak jak jego kolega po fachu. Ostateczna wersja scenariusza została napisana przez David Koepp w oparciu o manuskrypt Crichtona. Preprodukcja rozpoczęła się w 1989 roku, więc aż cztery lata przed premierą i rok przed wydaniem książki. Sam pisarz wspominał, że film tak naprawdę przedstawia jakieś 20% fabuły z pierwowzoru, pomimo tego, że był współautorem scenariusza. Osobiście dokonał stosownych zmian. Ważne jest to, że wspomniany Cameron oraz studio Universal Pictures, które ostatecznie zrealizowało film, to nie były jedyne możliwości wyboru pisarza. Pod uwagę były brane też studia Warner Bros (chcieli Tim Burton za kamerą), Columbia Pictures (Richard Donner) i 20th Century Fox (Joe Dante). Pisarz ustalił zaporową cenę oraz przeprowadził rozmowy z każdym reżyserem i ostatecznie padło na Universal ze Spielbergiem, który był jego pierwszym wyborem. Interesujący jest fakt, że nie był to jednak priorytet Spielberga, bo w tym czasie to on bardzo chciał zrealizować Schindler's List. Bardzo zabiegał, by dostać zielone światło. Ostatecznie producenci wzięli go sposobem: dali mu możliwość zrobienia czegoś, co tak bardzo chciał pod warunkiem, że najpierw zajmie się Parkiem Jurajskim. Można uznać, że to pod wieloma względami dzieło przypadku, że wielki reżyser stanął za kamerą tego klasyka. Co by było, gdyby poczuł się urażony taką propozycją? To było też wielkie wyzwanie dla niego pod względem emocjonalnym i fizycznym. Gdy kręcił zdjęcia do Listy Schindlera w Polsce, trwała postprodukcja Parku Jurajskiego. Przeprowadzał ją przez wideo połączenie, które kosztowało studio 1,5 mln dolarów tygodniowo, gdyż nie mógł być w dwóch miejscach na raz, a z uwagi na jego emocjonalny stosunek do kręconego filmu, musiał odczekać z godzinę, by "ustawić" umysł pod Park Jurajski. To wszystko było dla niego tak wycieńczające, że zrobił sobie aż cztery lata przerwy od pracy. Najdłużej w swojej karierze. Spielbergowi jednak opłaciło się to poświęcenie. Lista Schindlera osiągnęła ogromny sukces artystyczny, a Park Jurajski pobił rekordy box office, osiągając ponad 900 mln dolarów wpływów. To jest kapitalny wynik na dzisiejsze czasy, a mówimy tutaj o początku lat 90.! A do tego przeprowadzono globalną kampanię promocyjną na niespotykaną wcześniej skalę, która kosztowała 65 mln dolarów (też dobry wynik na dzisiejsze standardy przy średnich kampaniach). Sam Spielberg miał świetną umowę, która zagwarantowała mu zysk w wysokości 250 mln dolarów. Dzięki procentom z wpływów z kin to wydarzenie też przeszło do historii kina. Do dziś żadna osoba pracująca przy filmie nie otrzymała większej sumy. Dla porównania największy zysk Robert Downey Jr. z procentem z wpływów filmu Captain America: Civil War to ponad 60 mln dolarów. Ciekawostki obsadowe zawsze wzbudzają zainteresowanie i pytanie: co by było gdyby? W przypadku Parku Jurajskiego wielu innych aktorów było branych pod uwagę. W dr Ellie Sattle mogły wcielić się Juliette Binoche, Sandra Bullock, Gwyneth Paltrow, Julianne Moore (dostała rolę w sequelu), Helen Hunt, Teri Hatcher, Elizabeth Hurley, Sherilyn Fenn lub Robin Wright. William Hurt, Dennis Quaid, Kevin Costner, Mel Gibson, Robin Williams, Dylan McDermott, Tom Sizemore oraz Harrison Ford byli brani pod uwagę lub dostali propozycję zagrania dr. Granta, ale odmówili. A Sean Connery mógł zagrać Johna Hammonda, ale również odmówił. Zabawna jest też ciekawostka związana z castingiem Ariana Richards do roli nastoletniej Lex. Reżyser między innymi chciał zobaczyć, jak młode aktorki okazują strach, więc obrazowały to panicznym krzykiem. Sam Spielberg przetestował potem nagrania na śpiącej żonie, która obudziła się dopiero przy... krzyku Arianny. Brzmiało to tak prawdziwie i realistycznie, że wywołało to lęk o jej dzieci i szybko przybiegła sprawdzić, co się dzieje. Pod uwagę do tej roli były też brane Anna Chlumsky oraz Christina Ricci. A w rolę Iana Malcolma (dostał ją Jeff Goldblum) mógł wcielić się... Jim Carrey. Film pod wieloma względami był kolejnym krokiem dla rozwoju efektów specjalnych w historii kina. Początkowo chciano, aby dinozaury były przedstawione animacją poklatkową. Legendarny Phil Tippett stworzył modele gadów i był gotowy do pracy. Dennis Muren chciał jednak spróbować z efektami komputerowymi, ale Spielberg nie był przekonany. W wywiadach wspominał, że w tamtych czasach wyobrażał sobie CGI jako kiczowatą grę na Nintendo. Murren przygotował dla niego i Tippeta pokaz, który zwalił ich z nóg. Sam Tippet wspomniał, że powiedział wówczas (w luźnym tłumaczeniu): "Myślę, że jestem wymarłym gatunkiem, odnosząc się do tego, że CGI wkrótce przejmie tworzenie animacji poklatkowych i modeli". Podjęto więc decyzję o wykorzystaniu efektów komputerowych oraz animatroniki. Ostatecznie praca Tippetta nie poszła na marne. Wykorzystano jego badania ruchu dinozaurów i opracowane przez niego techniki do animowania ich ruchu w komputerze. Stworzono armaturę każdego dinozaura z czujnikami ruchu. Następnie przy wykorzystaniu animacji poklatkowej wprawiano je w ruch, który automatycznie zapisywał się dla generowanej komputerowo postaci. Takim sposobem połączono dwie tak różne techniki. Na ekranie możemy zobaczyć zaledwie 6 minut dinozaurów stworzonych przez komputer. Natomiast 9 minut mają animatroniczne efekty.
fot. Universal Pictures
+35 więcej
T-Rex był wielkim przedsięwzięciem podczas pracy na planie. Animatroniczna makieta ważyła ponad 5 ton. Ekipa filmowa miała specjalne szkolenia pracy z potocznie zwaną przez fanów Rexie, a przed włączeniem jej, światłami odpowiednio to sygnalizowano. Gdy głowa dinozaura przechodziła koło człowieka z pełną szybkością, podobno odczucie było porównywalne do przejeżdżającego obok autobusu. Kathleen Kennedy, producentka filmu w jednym z wywiadów mówiła, że podczas ulewy Rexie zaczęła szwankować. Wspomina, że po raz pierwszy stało się to podczas lunchu, gdy nagle T-Rex ożył i zaczął się ruszać. Diabelnie wystraszył ekipę i dopiero po jakimś czasie zdali sobie sprawę, że to wynik padającego deszczu. Z relacji obsady wiemy też, jak oznajmiano im ryk dinozaura, by mogli stosownie reagować. Otóż... sam Steven Spielberg ryczał przez megafon i czasem ekipa nie wytrzymywała i płakała ze śmiechu. Za stworzenie ryku odpowiadał ostatecznie Gary Rydstrom. Wspominał w wywiadach, że to mieszanka dźwięków wydawanych przez różne zwierzęta (m.in. wykorzystał do tego zabawy swojego pieska, pingwina, aligatora i tygrysa), ale kluczowym elementem okazał się dźwięk wydawany przez małego słonika. Te wszystkie elementy stworzyły coś, co stało się jednym z bardziej rozpoznawalnych zwierzęcych ryków w historii kina. Okazuje się też, że końcówka filmu miała wyglądać inaczej, ale uznano, że scena ze scenariusza nie pasuje do tej historii. W pierwotnej wersji szkielet T-Rexa miał spaść i zabić welociraptory. Spielberg wówczas wpadł na pomysł, który odmienił tę serię na zawsze. Stwierdził, że tak naprawdę to film o T-Rexie. To ona jest jego bohaterką. I tak też w każdej kolejnej części odgrywa ona wyraźną rolę i ma swoje momenty. A w najnowszych nawet powróciła oryginalna Rexie z pierwszego filmu. Wbrew pozorom nie wszystkie dinozaury były w pełni zgodne z odkryciami naukowców. Wprowadzono różne zmiany, by dopasować wszystko do filmowej wizji. Między innymi przy raptorach, które były mniejsze, niż wówczas naukowcy sądzili. Do tego Spielberg połączył pewne ich cechy z deinonychem. Co ciekawe, niedługo po premierze w Utah w USA paleontolodzy odkryli nowy rodzaj raptora, który był... zgodny z tym, co pokazano w filmie. Nawet chciano nadać mu nazwę na część Spielberga, ale ostatecznie ten pomysł nie przeszedł. Zmiany też wprowadzono przy dilofozaurze, którzy w rzeczywistości nie pluł jadem i był większy, niż w filmie. Miał on krótką scenę, w której pożerał jednego ze złoczyńców. Za jak najlepszą zgodność dinozaurów z prawdziwymi odkryciami odpowiadali dwaj światowej sławy eksperci Jack Horner i Robert Bakker. Dzięki nim stwierdzono, że nigdy wcześniej w kinie nie pokazano tak wiernie tych wielkich istot. Prawie wszystkie sceny z animatronicznymi dinozaurami zostały zrealizowane w halach studyjnych. Ciekawe jest to, że jedna z pierwszych scen w  filmie, w której bohaterowie widzą dinozaura, to sekwencja nakręcona w lokacji na Hawajach. Chodzi o scenę z chorym triceratopsem, na którego natykają się bohaterowie po przyjeździe do parku. Ekipa legendarnego Stana Winstona wykopała głęboki dół dla ośmiu lalkarzy kontrolujących dinozaura, którzy musieli zmieścić się tam z całym sprzętem i kablami. Panowie musieli wejść do środka przez specjalne "drzwi" umieszczone na plecach stwora. Wszyscy aktorzy byli pod wrażeniem realizmu, bo był to pierwszy dinozaur, jakiego zobaczyli podczas pracy na tym filmem. Podobno rozczarowany był tylko młody Joseph Mazzello. Poszukując najbardziej interesujących ciekawostek, można śmiało powiedzieć, że ten film jest ich prawdziwą kopalnią. Na czele z tym, jaki wpływ miał nie tylko na rozwój kina (kolejne kroki ILM w ewolucji efektów komputerowych), ale także miało gigantyczny wpływ na zainteresowanie dinozaurami na całym świecie. W USA zanotowano rekordowe aplikacje na studia paleontologiczne po premierze filmu. Park Jurajski jest klasykiem kina, który do dziś się nie zestarzał. Nawet efekty komputerowe dopracowywane w najmniejszym detalu trzymają poziom, który może imponować. Ten film to efekt pracy jednych z najbardziej utalentowanych ludzi w historii na czele ze Spielbergiem i legendami efektów specjalnych. Coś, co na zawsze zapisało się złotymi zgłoskami w historii kina i do czego zawsze dobrze wrócić.
Stać Cię na emocje!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj