Podczas gdy panika wokół Jokera narasta, bez kontrowersji w kinach zarabiały wcześniej trzy części Johna Wicka, które wyniosły Keanu Reevesa z powrotem na piedestał. Tytułowy bohater trylogii to płatny morderca i ekspert od broni palnej, który zostawia za sobą całe sterty trupów; w serii, która odniosła wielki światowy sukces, pistolety i karabiny maszynowe są wręcz fetyszyzowane, a ich użycie sprowadzone jest do krwawego baletu w skomplikowanej i śmiercionośnej choreografii. Podobnym, nawet bardziej radykalnym przykładem jest serial Netflixa Punisher, w którego dwóch sezonach śmierć od broni palnej z ręki żyjącego na krawędzi psychopaty z namalowaną na kamizelce kuloodpornej czaszką była tematem przewodnim. Nawet jego logo rozpoczynające każdy odcinek serialu było skonstruowane z karabinów maszynowych. Dlaczego więc te dwie postacie nie spotkały się z podobnym przejawem ataku, niechęci i złowróżbnych wywodów na temat szkodliwości i potencjalnego naśladownictwa zachowań, które mogą doprowadzić do morderstw masowych? Dlaczego John Wick dostaje powszechny poklask i uznawany jest za świetną zabawę, podczas gdy Joker, film, którego fabułę i wydźwięk przed premierą znała tylko garstka dziennikarzy, atakowany jest każdego dnia jakby był źródłem wszelkiego zła? Todd Phillips w rozmowie z Associated Press otwarcie porównał reakcje dotyczące Jokera i Johna Wicka mówiąc: „To biały mężczyzna, który zabija 300 osób, a wszyscy śmieją się, cieszą i wiwatują. Dlaczego ten film równany jest do innych standardów? Będąc szczerym, to nie ma dla mnie sensu”. Dodajmy do tego jeszcze jeden arcybrutalny film, który niedawno zagościł na naszych ekranach – Rambo 5: Ostatnia krew. Oto obraz, w którym samotny żołnierz, weteran wojny w Wietnamie z silnym stresem pourazowym, za pomocą wszelkich dostępnych źródeł sieje śmierć bez mrugnięcia okiem, otwierając nawet w finale za pomocą maczety klatkę piersiową złoczyńcy i wyrywając z niej jego bijące serce. Nie słychać jakoś w sferze social mediów obaw o zły wpływ takiego filmu, jedynie zarzuty o rasizm i niechęć do Meksykanów ze strony Sylvestra Stallone. Nagłówki na portalach filmowych nie krzyczą „Rambo sprawi, że ludzie zaczną zabijać Meksykanów”, bo wszyscy wiemy, że to tylko film i to tylko Rambo. Oczekujemy od niego krwawej wendetty i bijemy brawo, gdy nadchodzi, tak samo jak cieszy nas jatka urządzana przez Johna Wicka i Franka Castle'a. Dlaczego Joker nie jest mierzony tą samą miarą? To postać tak samo fikcyjna jak każda z wcześniej wymienionych, można powiedzieć, że nawet bardziej, bo przecież komiksowy rodowód Księcia Zbrodni wiąże się z wpadnięciem do kadzi pełnej chemikaliów, które zmieniły kolor jego skóry i włosów, tworząc w dodatku z niego szaleńca. Przez lata był bohaterem kreskówki przeznaczonej dla młodszych widzów, miał też liczne inkarnacje w powieściach graficznych, często bardzo brutalne i mroczne, jak w przypadku dzieła Joker Briana Azzarello i Lee Bermejo, ale też i bardziej komediowe czy rozrywkowe. Odgrywający jego rolę Heath Ledger został za nią pośmiertnie wyróżniony Oscarem, a całkiem niedawno portretował go Jared Leto, który w wywiadach mówił, że Joker jest słodki i niezrozumiany. Żaden z tych aktorów nie operował w atmosferze skandalu i niebezpieczeństwa, z czym boryka się od początku Joaquin Phoenix. Dlaczego nagle sytuacja tak drastycznie zmieniła bieg? Na to pytanie oczywiście nie można szczerze odpowiedzieć bez uprzedniego obejrzenia Jokera. Pewne jest, że medialny rozgłos na pewno filmowi nie zaszkodzi, ale zmęczone nagonką i negatywnym przekazem Warner Bros. zabroniło dziennikarzom dostępu do czerwonego dywanu podczas oficjalnej premiery, a pytany o to przez Variety rzecznik prasowy studia odparł, że wiele już zostało powiedziane na temat produkcji i chyba najwyższa pora, by ludzie po prostu ją zobaczyli. Trudno dziwić się tej decyzji, gdy wywiady prasowe z aktorami były często tylko pretekstem do zadawania pytań o zagrożenie i poczucie odpowiedzialności twórców za potencjalne zło, które może on wywołać. Premiera oczywiście odbyła się bez żadnych ekscesów i incydentów; nikt nikogo nie zastrzelił ani nie zaatakował. Natomiast co do obaw przyszłych, wydają się one mocno przesadzone i zbyt paniczne, bo czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach naprawdę obwinia sztukę, uznając ją za źródło zbrodni? To człowiek jest winny, nie film, gra czy książka – tak było zawsze i zawsze tak będzie. Nawet gdyby usunąć w jakiś magiczny sposób każdą ekranową produkcję zawierającą przemoc, każdą piosenkę, która ma ostrzejszy przekaz, każdy komiks, każdą książkę z realistycznym i krwawym opisem, oraz każdy obraz mogący wywołać złość i agresję, zło nie przestałoby istnieć. Niewinni ludzie nadal ginęliby w bezsensownych atakach masowych morderców - motywacja Andersa Breivika do zabicia w Norwegii 77 osób nie pochodziła przecież z filmu o szalonym klaunie, tylko z nienawiści do ludzi o odmiennym kolorze skóry i innych poglądach. Zamachowcy z Paryża, którzy w 2015 roku doprowadzili do śmierci 130 osób, nie wpadli na ten chory pomysł po obejrzeniu filmu. To nienawiść i broń palna, łatwo dostępna i przeznaczona dla wojska, która trafia bez problemu w ręce cywilów, stanowi przyczynę dzisiejszego problemu. To nie jest normalne, gdy nastolatek w Stanach Zjednoczonych może zamówić przez Internet karabin szturmowy wraz z dowolną ilością amunicji. Nie jest normalne też, że więcej mówi się o złym wpływie filmu, niż o realnych problemach psychicznych ludzi i problemach nastolatków, związanych z wychowaniem i edukacją, coraz większą tendencją do samobójstw i radykalnych zachowań, co pokazały ostatnio seriale 13 powodów i Euforia. Krytykujący Jokera powinni raczej skupić się na tym aspekcie, niż na zgubnym wpływie, jaki może mieć on na kogokolwiek. Szukając łatwych kozłów ofiarnych, nigdy nie pozbędziemy się tego, co pożera nas od środka. Zła w ludzkich sercach.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj