Titanfall

O ile Shogo pierwsze przedstawiło ideę połączenia gry FPS z pilotowaniem wielkich robotów, to właśnie obie części Titanfall doprowadziły ją niemal do perfekcji. Dynamiczna rozgrywka dla wielu graczy, treściwa kampania dla pojedynczego (w części drugiej) a to wszystko na piechotę albo na pokładzie wspomnianego robota. To jest coś co tygryski lubią najbardziej.

Crysis

(Nie)sławny zabójca procesorów, morderca kart graficznych i masakrator pamięci RAM. A przy okazji całkiem sympatyczny FPS w klimatach sciece fiction. Półotwarty świat, ciekawe wykorzystanie techniki, możliwość modyfikacji broni w biegu i solidna historia. Po prostu dobra i piękna gra.

Far Cry 3

FPS z elementami sandboxa, osadzony , w zależności od części, w  różnych tropikalnych lokacjach? Biorę w ciemno. Zwłaszcza jeśli jest to tak dobre, jak trzeci Far Cry, posiadający niesamowicie wręcz zagraną postać Vaasa Montenegro, pirata na każdym kroku przekraczającego granicę szaleństwa.

Heretic (oraz Hexen: Beyond Heretic)

Dwie siostrzane gry, dziejące się w jednym uniwersum. To co odróżniało je od reszty, to świat przedstawiony i oręż przezeń implikowany. I tak też zamiast po polach bitew wielkich wojen, czy miastach przyszłości, poruszaliśmy się po świecie fantasy, a zamiast karabinów, przyszło nam walczyć bronią białą i magią. Naprawdę dobrze to zagrało.

Soldier of Fortune

Gra, która zapisała się w historii jedną, ale bardzo ważną rzeczą. Mianowicie modelem zniszczeń... ciała przeciwnika. Odstrzelenie głowy to pikuś. Może dziura w brzuchu? Albo oderwanie nogi poniżej kolana? Mówisz - masz. Sama fabuła była dość sztampowa, ale tytuł nadrabiał to grywalnością.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj