Serial o Deadpoolu przeszła od pierwszego tomu bardzo znaczną, ale stopniową przemianę. To już zupełnie inna historia, niż ta, z którą zaczynaliśmy, a i sam Deadpool jakby nieco spoważniał, a raczej ugiął się pod troskami życia.
Pierwsze tomy komiksów o Najemniku z nawijką ze scenariuszami
Brian Posehn i
Gerry Duggan były bombastycznymi orgiami absurdalnych scen akcji i dziwnego, nasyconego intertekstularnością humoru. W skrócie: Deadpool żył sobie wesoło i brutalnie, strasznie rozrabiał, był trochę dobry, trochę zły, ale z pewnością radosny i beztroski, a wygadany, że hej. I tak w sumie to trwało, mniej więcej do tomu trzeciego,
Deadpool, Vol. 3: The Good, the Bad and the Ugly, gdzie zrobiło się poważnie, ponuro, świetnie, by następnie znów nieco rozluźnić atmosferę w
Deadpool, Vol. 4: Deadpool vs. S.H.I.E.L.D.,
Deadpool, Vol. 5: Dracula's Gauntlet czy
Deadpool, Vol. 6: Wedding of Deadpool. Zasiane w trzeciej odsłonie serii ziarna powoli jednak wzrastały w naszym bohaterze, by właśnie w tomach ósmym i dziewiątym w pełni wykiełkować.
Bo w
Deadpool #08: Axis i
Deadpool, vol. 9 mamy Deadpoola refleksyjnego. Sporo namieszał tu fakt, że w wyniku wydarzeń z
Axis nasz bohater zamienił się w kochającego spokój i równowagę Zenpoola, który wyzbył się przemocy i piątej klepki, a nawet gdy ostatecznie został zneutralizowany, zostawił w psychice Najemnika pewien ślad. Bo po
Dobry, zły i brzydki skończyła się beztroska, pojawiły się więzi niemożliwe do zignorowania, także nawet sam Wade Willson zrozumiał, że nie wszystko można obśmiać i nie od wszystkiego można się odwrócić.
Posehn i Duggan zrobili tu kawał solidnej roboty, bo rozpisana na wiele tomów ewolucja ich bohatera jest w pełni wiarygodna, wydaje się wręcz nieunikniona. Wyszli od kolorowaśnego i przaśnego czytadła, które dostarczało wyłącznie prostej i rubasznej rozrywki (co rzecz jasna nie jest zarzutem!), a dotarli do historii może nie do końca poważnej, no to jednak Deadpool, ale doprawionej goryczą realizmu i ostatecznie nawet wzruszającej.
W moich oczach Wade Willson jest więc postacią śmieszno-tragiczną, kimś, kogo można podziwiać, kto może imponować, zabawiać nas, ale z którym za cholerę nie zamienilibyśmy się na życia.
Patrząc na wydawane w Polsce serie spod szyldu Marvel NOW,
Deadpool wydaje się tą, która najlepiej poradziła sobie na długim dystansie – za nami już dziewięć tomów, a poziom nie spada, wzrasta wręcz, kolejne historie jeszcze zaskakują, zmieniają się, dojrzewają, czego nie można powiedzieć ani o opowieściach o X-Men, ani tych o Avengersach.
Ciekawym jest to, że z pewnością sukces tych komiksów w Polsce, spowodowany popularnością filmu z Ryanem Reynoldsem, na pewno był konsekwencją przyciągnięcia do medium nowych fanów i fanek, ci z początku dostali to, czego się spodziewali, a potem wpadli w opowieść, która zrobiła radykalny zwrot klimatyczny i jakościowy.
Możemy się spodziewać, że tom dziesiąty będzie domknięciem serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h