Deadpool #08: Axis i Deadpool #09: Wszystko, co dobre… – recenzja komiksów
Data premiery w Polsce: 18 kwietnia 2018Serial o Deadpoolu przeszła od pierwszego tomu bardzo znaczną, ale stopniową przemianę. To już zupełnie inna historia, niż ta, z którą zaczynaliśmy, a i sam Deadpool jakby nieco spoważniał, a raczej ugiął się pod troskami życia.
Serial o Deadpoolu przeszła od pierwszego tomu bardzo znaczną, ale stopniową przemianę. To już zupełnie inna historia, niż ta, z którą zaczynaliśmy, a i sam Deadpool jakby nieco spoważniał, a raczej ugiął się pod troskami życia.
Pierwsze tomy komiksów o Najemniku z nawijką ze scenariuszami Brian Posehn i Gerry Duggan były bombastycznymi orgiami absurdalnych scen akcji i dziwnego, nasyconego intertekstularnością humoru. W skrócie: Deadpool żył sobie wesoło i brutalnie, strasznie rozrabiał, był trochę dobry, trochę zły, ale z pewnością radosny i beztroski, a wygadany, że hej. I tak w sumie to trwało, mniej więcej do tomu trzeciego, Deadpool, Vol. 3: The Good, the Bad and the Ugly, gdzie zrobiło się poważnie, ponuro, świetnie, by następnie znów nieco rozluźnić atmosferę w Deadpool, Vol. 4: Deadpool vs. S.H.I.E.L.D., Deadpool, Vol. 5: Dracula's Gauntlet czy Deadpool, Vol. 6: Wedding of Deadpool. Zasiane w trzeciej odsłonie serii ziarna powoli jednak wzrastały w naszym bohaterze, by właśnie w tomach ósmym i dziewiątym w pełni wykiełkować.
Bo w Deadpool #08: Axis i Deadpool, vol. 9 mamy Deadpoola refleksyjnego. Sporo namieszał tu fakt, że w wyniku wydarzeń z Axis nasz bohater zamienił się w kochającego spokój i równowagę Zenpoola, który wyzbył się przemocy i piątej klepki, a nawet gdy ostatecznie został zneutralizowany, zostawił w psychice Najemnika pewien ślad. Bo po Dobry, zły i brzydki skończyła się beztroska, pojawiły się więzi niemożliwe do zignorowania, także nawet sam Wade Willson zrozumiał, że nie wszystko można obśmiać i nie od wszystkiego można się odwrócić.
Posehn i Duggan zrobili tu kawał solidnej roboty, bo rozpisana na wiele tomów ewolucja ich bohatera jest w pełni wiarygodna, wydaje się wręcz nieunikniona. Wyszli od kolorowaśnego i przaśnego czytadła, które dostarczało wyłącznie prostej i rubasznej rozrywki (co rzecz jasna nie jest zarzutem!), a dotarli do historii może nie do końca poważnej, no to jednak Deadpool, ale doprawionej goryczą realizmu i ostatecznie nawet wzruszającej.
W moich oczach Wade Willson jest więc postacią śmieszno-tragiczną, kimś, kogo można podziwiać, kto może imponować, zabawiać nas, ale z którym za cholerę nie zamienilibyśmy się na życia.
Patrząc na wydawane w Polsce serie spod szyldu Marvel NOW, Deadpool wydaje się tą, która najlepiej poradziła sobie na długim dystansie – za nami już dziewięć tomów, a poziom nie spada, wzrasta wręcz, kolejne historie jeszcze zaskakują, zmieniają się, dojrzewają, czego nie można powiedzieć ani o opowieściach o X-Men, ani tych o Avengersach.
Ciekawym jest to, że z pewnością sukces tych komiksów w Polsce, spowodowany popularnością filmu z Ryanem Reynoldsem, na pewno był konsekwencją przyciągnięcia do medium nowych fanów i fanek, ci z początku dostali to, czego się spodziewali, a potem wpadli w opowieść, która zrobiła radykalny zwrot klimatyczny i jakościowy.
Możemy się spodziewać, że tom dziesiąty będzie domknięciem serii.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat