Mimo że w ostatnich latach na naszym rynku była obecna komiksowo-superbohaterska ofensywa, polscy czytelnicy rzadko mieli do czynienia z postacią Green Arrowa. Zmienia się to wraz z pojawieniem się marki DC Odrodzenie - w jej ramach będziemy mieli wreszcie okazję systematycznie śledzić losy Olivera Queena.
Losy Olivera Queena możemy systematycznie śledzić za sprawą serialu Arrowstacji CW, który zapoczątkował renesans tematyki superbohaterskiej w telewizji. Biorąc pod uwagę jakość ostatnich sezonów opowieści o łuczniku z DC, owa systematyczność wymaga od nas silnego samozaparcia. W takim momencie komiks wydaje się ciekawą alternatywą dla niespełniającego oczekiwań fanów serialu. Można również wyłapywać międzygatunkowe odniesienia czy mniej lub bardziej sensowne porównania. Po prostu można pobawić się popkulturą
Przy The Flash, Vol. 1: Move Forwarddziałało to dobrze. Polscy czytelnicy mieli to szczęście, że równolegle do serialu wydawano - mającą niezłe momenty - serię Nowego DC o Szkarłatnym Sprinterze. Ten rodzaj popkulturowego rozdwojenia jaźni (wychodząc od najprostszych rzeczy - w komiksie Flash to blondyn, w serialu ciemnowłosy Grant Gustin) działa stymulująco na wyobraźnię, która przyswaja lub odrzuca pop-mitologiczne kanony. I tu dobra wiadomość - przy Green Arrow #01: Śmierć i życie Olivera Queenaten zabieg wciąż nie zawodzi i przynosi tyle samo przyjemności lub działających ożywczo dąsów, co poprzednio.
Tak samo działa na nas idea samego DC Odrodzenia. Z jednej strony pukamy się w głowę - po co mieszać świat superbohaterów DC ze WatchmenAlan Moore, z drugiej zaś jesteśmy ciekawi rezultatów tego miksu. Dlatego dotyka nas rozczarowanie, kiedy po lekturze Uniwersum DC - OdrodzenieGeoff Johns rozpoczynamy czytanie Green Arrowa i po związkach z opowieścią Moore'a nie ma żadnego śladu. Dostajemy w zamian kolejne superbohaterskie perypetie, w których rzadko można doszukać się śladów oryginalności - jakby duch Nowego DC wcale nie chciał odpuścić.
Nie mogliśmy śledzić przygód Olivera Queena w ramach wcześniejszego imprintu, dlatego dostajemy na wstępie solidne streszczenie. Po raz kolejny dają o sobie znać wpływy Flashpointu, który mocno namieszał w życiu nieświadomych niczego bohaterów. Czy taka będzie właśnie idea Odrodzenia, żeby wszystko wróciło na właściwe, dawne tory? Ot choćby Dinah Drake (Black Canary), przed Flashpointem była żoną Olivera Quinna, natomiast w realiach Nowego DC wcale się nie znali. Dobrze, że twórcy nowej historii nie idą na łatwiznę - okraszają zetknięcie tej pary szeregiem dramatycznych wydarzeń i zabawnie umotywowanych, charakterologicznych wtrętów.
Co poza tym? Co więcej, oprócz zabawy w porównania oraz zetknięcia dwójki superbohaterów, proponują nam Benjamin Percy wraz z dwoma rysownikami albumu - Otto Schmidt i Juan Ferreyra? W końcu patetyczny tytuł pierwszego albumu do czegoś zobowiązuje. Cóż, nie nastawiajmy się na coś wyjątkowego. Owszem, w historii walki Olivera Queena z tajemniczą organizacją Dziewiąty Krąg znajdziemy kilka emocjonujących zwrotów akcji, ale błahość i powtarzalność schematów razi zbyt mocno. Nie pomagają ani odwołania do Boskiej komedii Dantego, ani obrazy pływającej siedziby złowieszczej organizacji, jakby wyjęte ze świata Hellraisera. Po prostu znowu dostajemy to samo, co tak bolało przy opowieściach z Nowego DC.
Można znaleźć na to wytłumaczenie - po prostu tak musiało być. To nowy początek, więc nie powinno zarzucać się fanów ekstremalnymi pomysłami, wywracającymi do góry nogami świat bohaterów. Twórcom na razie wystarcza główny twist, czyli połączenie ze światem Strażników. Jednak na rezultaty jeszcze poczekamy, cierpliwości drodzy fani. Natomiast w Śmierci i życiu Olivera Queena (całkiem pomysłowo przestawiona kolejność zdarzeń w tytule) dostajemy powtórkę z rozrywki, niczym w Star Wars: The Force Awakens. Jest to zestaw znajomych elementów (także z serialu) poustawianych w nieco innej kolejności, tak żeby nikt się nie pogubił. Tyle że, drodzy twórcy, fani tak łatwo się nie gubią. Czasem warto uwierzyć w ich inteligencję i potrzeby. Niestety, te ostatnie w przypadku pierwszego albumu DC Odrodzenia o Green Arrowie nie zostały w pełni zaspokojone. Cóż, może dalej będzie lepiej i ciekawiej.