Cyberpunk 2077 i Marvel’s Avengers nie zadebiutują w pierwszej połowie tego roku. Gracze jednak mogą spać spokojnie, bo rozrywki w nadchodzących miesiącach na pewno nie zabraknie.
Początek 2020 roku rozpoczął się od niezbyt dobrych informacji dla pasjonatów gier. Najpierw, jednego dnia, usłyszeliśmy o przesunięciach premier dwóch potencjalnych hitów od Square Enix, czyli
Final Fantasy 7 Remake oraz
Marvel's Avengers. Niedługo później polskie studio CD Projekt RED poinformowało, że również ich
Cyberpunk 2077 nie zostanie dostarczony na czas, a opóźnienie będzie wynosić aż 5 miesięcy. Krótko po tym, smutne wieści dotarły też z Techlandu i także na
Dying Light 2 przyjdzie nam poczekać dłużej. Czy jednak te wszystkie wiadomości faktycznie są tak złe, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka?
Przyznaję, że początkowo sam byłem tymi nowinami bardzo rozczarowany. Wstępnie zaplanowałem sobie nadchodzące miesiące pod kątem tych tytułów, szczególnie wyczekując
Final Fantasy 7 Remake oraz właśnie
Cyberpunk 2077. Po kilku godzinach, gdy emocje opadły, zacząłem patrzeć na to jednak w zupełnie inny sposób, a cała sytuacja wydała się dla mnie niemal zbawienna. Bo wiecie, z popkulturą jest obecnie jeden bardzo istotny problem – naprawdę ciężko znaleźć czas na to, by zapoznać się ze wszystkim, co nas interesuje. Żyjemy w czasie masowego powstawania i konsumowania treści, każdego miesiąca pojawiają się warte uwagi seriale, filmy, gry, książki i komiksy i przy normalnym trybie życia, naprawdę ciężko jest za tym wszystkim nadążyć. Nawet jeśli poruszamy się po obrębie jedynie kilku ulubionych gatunków.
Z tego wszystkiego to właśnie gry wydają się najbardziej wymagające, absorbujące. Wiele ze współczesnych produkcji to potężne kolosy, które wymagają dziesiątek lub nawet setek godzin rozgrywki. Deweloperzy prześcigają się w tworzeniu jeszcze większych i bardziej rozbudowanych światów, a wielu graczy właśnie od czasu gry uzależnia swoją decyzję o kupnie danego tytułu. I trudno ich za to winić, bo wydając te 250 zł na daną produkcję, chciałoby się, by starczyła ona na więcej niż zaledwie kilka godzin. Poważny problem pojawia się jednak w momencie, gdy takich gier pojawia się kilka w obrębie jednego miesiąca. Szczególnie że wiele takich tytułów nie do końca nadaje się do krótszych, kilkudziesięciu minutowych sesji, które można byłoby „wcisnąć” gdzieś między codzienne obowiązki.
Wszystko to przyczynia się do bardzo powszechnego zjawiska, jakim jest narastanie backlogu, znanego też pod swojsko brzmiącym określeniem „kupki wstydu”. Chodzi o te wszystkie piętrzące się gry (ale też i książki, komiksy, filmy – praktycznie wszystko), które odkładamy do przejścia w wolnym czasie. Ten jednak zwykle nie nadchodzi, bo na horyzoncie pojawiają się kolejne głośne tytuły, które domagają się naszej uwagi. Odłożenie premiery kilku dużych gier zaplanowanych na ten sam termin (wiosna 2020 roku) daje nam więc jedną z najcenniejszych rzeczy na świecie: więcej wolnego czasu, który możemy poświęcić np. na nadrobienie zaległości z ostatnich lat, powrót do ulubionych dzieł z przeszłości lub poszukiwanie zupełnie nowych doświadczeń, na które nie zwrócilibyśmy uwagi w trakcie prawdziwego zalewu blockbusterów.
Wbrew pozorom, nie jest też tak, że w pierwszej połowie 2020 roku nie będzie w co grać, bo pomimo wypadnięcia kilku naprawdę dużych gier z wiosennego okienka wydawniczego, w nadchodzących miesiącach nadal czeka nas wiele interesujących premier i nowe tytuły będą wychodziły praktycznie co tydzień. W styczniu na rynek trafiło całkiem niezłe
Dragon Ball Z: Kakarot, będące interaktywną wersją kultowego anime, którą doprawiono solidną porcją zawartości dodatkowej, a w lutym pojawi się m.in. odświeżona
Bayonetta oraz
Vanquish. To świetna okazja do zapoznania się z naprawdę udanymi grami sprzed lat, tym razem jednak na współczesnych platformach.
Najciekawiej, przynajmniej w moim odczuciu, wypada jednak marzec. W tym miesiącu czeka nas nie tylko start kalendarzowej wiosny, ale też premiery takich tytułów, jak
Persona 5: Royal,
NiOh 2,
Half-Life: Alyx,
Animal Crossing: New Horizons oraz
Doom Eternal. W ten ostatni tytuł mieliśmy zresztą
okazję już pograć i naprawdę jest na co czekać. Emocjonująco zapowiadają się też dalsze miesiące. Początek kwietnia to przerażające
Resident Evil 3 Remake, a także
Final Fantasy 7 Remake, które pierwotnie miało zadebiutować miesiąc wcześniej. W maju otrzymamy zaś m.in.
Wasteland 3 oraz
The Last of Us: Part II, które ma szanse okazać się jedną z najciekawszych produkcji trwającej obecnie, chociaż powoli zbliżającej się do końca, generacji konsol.
Więcej ciekawych gier, które trafią na rynek w nadchodzących miesiącach, znajdziecie w poniższej galerii. Pamiętajcie jednak, że każda z podanych poniżej dat premiery może jednak ulec zmianie.
Na koniec zostawiłem jeszcze jedną kwestię. Premiery gier opóźnione są z jakiegoś konkretnego powodu, najczęściej z dbałości o jakość finalnego produktu lub chęci zoptymalizowania go pod starsze urządzenia. W teorii więc, przesunięcie debiutów produkcji AAA powinno sprawić, że będą one wyglądać lepiej, działać płynniej i natrafimy w nich na mniej błędów. Chciałoby się również, aby więcej czasu na ostatnie szlify przyczyniło się też do lepszej sytuacji deweloperów, którzy często muszą zostawiać po godzinach i w zawrotnym tempie pracować nad domknięciem projektów. Tutaj jednak rzeczywistość jest bardzo brutalna, a pewnych rzeczy się nie ominie – w końcowych fazach produkcji crunch, czyli długie nadgodziny są raczej nie do uniknięcia, o czym zresztą niektóre studia informują już wprost.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h