Najnowsza recenzja redakcji
Październik to miesiąc, w którym na rynek trafiło naprawdę sporo portów. Do grona pecetowych produkcji takich jak Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei czy NieR: Automata na Nintendo Switch dołączyła również Persona 5 Royal, która doczekała się wersji na konsole nowej generacji. I choć wydanie na PlayStation 5, z którym miałem okazję się zapoznać, to jak najbardziej poprawny port fantastycznej gry, to jest kilka kwestii, które pozostawiają sporo do życzenia...
Persona 5 to jRPG, które oryginalnie zadebiutowało w 2017 roku. Gra przedstawia losy grupy uczniów liceum, którzy odkrywają istnienie tajemniczego, alternatywnego świata. Dzieło studia Atlus umiejętnie łączyło "przyziemne" wątki we współczesnym Tokio, takie jak chodzenie do szkoły i dbanie o relacje z rówieśnikami oraz przemierzanie surrealistycznych lochów, w których stajemy do walki z demonami. Produkcja przypadła do gustu graczom i po trzech latach doczekała się wydania z podtytułem Royal, które rozszerzyło historie o nowe elementy oraz wprowadziło dodatkową, grywalną bohaterkę. To właśnie ono zadebiutowało teraz na kolejnych platformach, w tym konsolach obecnej generacji.
Rzecz w tym, że trudno mówić tutaj o prawdziwie "next-genowym" doświadczeniu, bo różnice pomiędzy wersją na PS4 i PS5 są naprawdę minimalne. To coś, czego raczej oczekiwałoby się od prostej, bezpłatnej aktualizacji. Niestety SEGA nie zdecydowała się na taki krok. Nie udostępniono nawet możliwości dokonania płatnego ulepszenia do nowszej wersji. Osobom zainteresowanym zapoznaniem się z tą przygodą na PlayStation 5 nie pozostaje nic innego, jak tylko sięgnąć po grę w pełnej cenie lub liczyć na pojawienie się promocji w nadchodzących miesiącach. Trudno powiedzieć, by było to specjalnym zaskoczeniem, bo Japończycy podobnie działali już przy Yakuza: Like a Dragon czy Judgment, ale miało się jednak nadzieję, że tym razem będzie inaczej...
Nie przewidziano również żadnego sposobu na to, by przenieść zapis z wersji na poprzednią generację. Sytuacja jest o tyle problematyczna, że Persona 5 to naprawdę długa przygoda, której ukończenie potrafi zająć grubo ponad 100 godzin na domyślnym poziomie trudności. Jeśli więc ktoś "rozgrzebał" ten tytuł na PS4 i teraz zdecydował się kupić go na PS5, to czeka go rozpoczynanie całej zabawy od samego początku. Owszem, to świetna produkcja, ale nie wszyscy lubią wiele razy oglądać te same sceny.
Gra nadal działa w rozdzielczości 4K – tak jak na PlayStation 4 Pro. Na dobrą sprawę jedyną większą różnicą jest płynność na poziomie 60 klatek, a nie 30. To coś, co rzuca się w oczy już od samego początku, gdy tylko trafia się na uliczki Yongen-Jaya, choć docenia się to jeszcze bardziej podczas eksploracji lochów i starć z przeciwnikami. Z uwagi na turowy charakter pojedynków nie jest to jednak coś, co w jakikolwiek sposób wpływałoby na rozgrywkę – ot, po prostu przyjemniej się na to patrzy. PS5 przez te dwa lata obecności na rynku nieco mnie rozpieściło pod tym względem, więc gdy tylko mogę, to decyduję się na wybór 60 klatek zamiast wyższej rozdzielczości. Cała reszta to już po prostu powtórka z rozrywki. Kompletnie pominięto możliwości oferowane przez kontroler DualSense, a przecież haptyczne wibracje czy adaptacyjne spusty można byłoby wykorzystać w jakiś pomysłowy sposób, na przykład do dodatkowego zaakcentowania momentów, w których zostajemy dostrzeżeni przez przeciwników itp.
Persona 5: Royal w wersji na PS5 to nadal fantastyczna gra oferująca wiele godzin świetnej zabawy, a sam port jest po prostu solidny. Płacąc za niego pełną cenę, chciałoby się dostać jednak nieco więcej niż wyższa płynność zabawy. Z uwagi na brak większych zmian w oprawie oraz nowej zawartości wydanie to trudno polecić osobom, które mają już za sobą tę przygodę na poprzedniej generacji konsol. Dla nowych graczy jest to zaś opcja warta rozważenia, choć musicie odpowiedzieć sobie sami, czy 60 klatek na sekundę jest dla Was wystarczającym usprawiedliwieniem do zapłacenia więcej niż za wersję na PlayStation 4.