Doom Eternal - już graliśmy! Jak wypada nowa odsłona kultowej serii?
W połowie stycznia w warszawskiej siedzibie firmy Cenega odbył się przedpremierowy pokaz gry Doom Eternal. Mieliśmy okazję zapoznać się z obszernym fragmentem tej produkcji.
W połowie stycznia w warszawskiej siedzibie firmy Cenega odbył się przedpremierowy pokaz gry Doom Eternal. Mieliśmy okazję zapoznać się z obszernym fragmentem tej produkcji.
Udostępniony fragment gry obejmował trzy pierwsze misje. Ich struktura jest zbliżona do tych z poprzedniej odsłony. Nie są to więc proste, w pełni liniowe korytarze, a labirynty, w których momentami można się nieco pogubić. Na każdym kroku znajdziemy jakieś sekrety – na część z nich możemy wpaść zupełnym przypadkiem, inne wymagają kombinowania, spostrzegawczości lub rozwiązywania nieoczywistych zagadek logicznych.
Rozgrywka na pierwszy rzut oka wygląda bardzo znajomo. Doom Eternal nie stracił nic z pazura i brutalności poprzednika. Nadal jest to niezwykle krwawy i efektowny pierwszoosobowy shooter, w którym posoka leje się na lewo i prawo niemal przez cały czas. Szybko jednak zaczyna się tu zauważać pewne nowe elementy, które wprowadzają spory powiew świeżości. Najbardziej widać to po samym poruszaniu się głównego bohatera. Doom Slayer jest tu jeszcze bardziej zwinny niż w odsłonie z 2016 roku. Muskularny niszczyciel piekielnych maszkar może nie tylko biegać i wykonywać podwójne skoki, ale też wykonywać szybkie susy, które pozwalają mu na unikanie wrogich ciosów, a także błyskawicznego przemieszczania się na krótką odległość. Do tego dochodzi też możliwość wykorzystywania poręczy do tego, by wybić się i bez problemu pokonywać duże przepaście.
Gra w ciekawy sposób wykorzystuje te zdolności i dodaje sporo wyzwań, które wyglądają na żywcem wyjęte z gier platformowych. Najlepszym tego przykładem była jedna z lokacji w drugiej misji, gdzie protagonista musiał przeskakiwać nad zawieszonymi nad lawą platformami, które spadały w kilka sekund po wylądowaniu na nich. Wszystko to jest ciekawym urozmaiceniem i nie przeszkadza, bo idealnie wpasowuje się w szybką rozgrywkę i jeszcze bardziej podkręca wysokie tempo zabawy.
Sporo zmian wprowadzono też w samej walce. Mowa tutaj nie tylko o nowych typach broni i wrogów, ale też dodatkowych gadżetach, które wykorzystamy w trakcie starć z siłami piekieł. Do dyspozycji Doom Slayera oddano między innymi mały miotacz ognia, którym może on podpalać przeciwników i pozyskiwać w ten sposób punkty pancerza. Ciekawą nowością jest też lodowy granat, dzięki któremu możemy oponentów zamrozić, a następnie… rozbić na kawałki.
Wszystko to można, a właściwie nawet – trzeba – łączyć w kreatywne, efektowne i efektywne kombinacje. Trzeba, bo poziom trudności jest tutaj dość wysoki, a o śmierć jest momentami naprawdę łatwo – szczególnie przed przestawieniem się na staroszkolną rozgrywkę, w której ukrywanie się przed wrogami i szukanie osłon nie jest żadnym rozwiązaniem. Kluczem do przetrwania jest ciągłe bycie w ruchu, bieganie, skakanie i eliminowanie wrogów jedno po drugim, odzyskując tym samym potrzebne do przeżycia zasoby – pancerz, zdrowie i przede wszystkim amunicje. Ta ostatnia jest bardzo ważna, bo sam kilkukrotnie znalazłem się w sytuacji, gdy dookoła było pełno wrogów, a magazynki wszystkich moich broni były kompletnie puste.
W grze nie zawodzi też warstwa audiowizualna. Na ekranie wiele się dzieje, do modeli otoczenia, jak i broni nie ma za co się przyczepić, a animacje towarzyszące ciosom kończącym są bardzo spektakularne. Dużym plusem jest też zróżnicowanie lokacji – w udostępnionym fragmencie zwiedziliśmy m.in. zamek, zniszczoną, postapokaliptyczną Ziemię i statek Doom Slayera. Ten ostatni pełni rolę centralnego HUBa, do którego trafiamy między misjami. Znajdziemy tu m.in. pokój treningowy, w którym możemy oddać się rozrywce – dosłownej, bo rozrywamy tam demony na strzępy. Nie brak tam również licznych smaczków, które fani serii bez wątpienia docenią.
Zachwyca również muzyka, bo ponownie postawiono na ciężkie gitarowe brzmienia, które doskonale współgrają z brutalną jatką, której jesteśmy świadkami na ekranie. Mick Gordon ponownie wykonał kawał naprawdę solidnej roboty i nie będę zdziwiony, jeśli kolejny raz zostanie za to doceniony, a Doom Eternal, wzorem poprzednika, zgarnie nagrody za najlepszą ścieżkę dźwiękową w grach 2020 roku.
Trzy godziny spędzone z Doom Eternal udowodniły, że jest na co czekać, a nowa produkcja id Software może być sequelem idealny. Twórcy nie wprowadzają żadnych wielkich rewolucji do sprawdzonej formuły z gry z 2016 roku, zamiast tego wykorzystują sprawdzony model zabawy i rozbudowują go o nowe elementy. I świetnie, bo dzięki temu całość sprawia ogrom satysfakcji, nie nudzi się i naprawdę wciąga.
Źródło: fot. Bethesda
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat