Popkulturowy Uroboros
W tym momencie łatwo powiedzieć, że popkultura zjada swój własny ogon i trudno jest wymyślić coś nowego i odkrywczego. Zauważcie, że kino jest ciągle stosunkowo młodym medium (w porównaniu do muzyki lub literatury jest jak noworodek przy starcu), ale dziś bardzo często pojawia się zarzut przy słabszych filmach, że są "schematyczne", grają "kliszami" i "brakuje im powiewu świeżości". Widzimy to nie tylko w filmowej strukturze, ale też w sposobie myślenia producentów żyjących przeszłością i lubiących to, co sami dobrze pamiętają. Tym większą przyjemność daje mi kino z Korei Południowej, które dowodzi temu, że ten rodzaj sztuki nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Gatunkowy dystans i swoboda dają możliwość tworzenia horroru będącego jednocześnie komedią i dramatem obyczajowym – tak przygotowana mieszanka dostarcza zatem wielu szans, aby widzowie mogli zostać wyrzuceni z kapci. W Stanach Zjednoczonych też mamy twórców świetnie sobie z tym radzących – Taika Waititi potrafi sprzedać dramat w komediowej konwencji. I nawet jego często ponosi fala retromanii. Filmowcy uwielbiają wracać do tego, co było (Jordan Peele odwołujący się do Stevena Spielberga w filmie Nie!). Coraz częściej odwołują się też to swojego dzieciństwa. Przypomnijcie sobie tylko produkcje takie jak: To była ręka Boga (Paolo Sorrentino), Belfast (Kenneth Branagh), Roma (Alfonso Cuarón). Widzimy zatem, że nie tylko producenci lubią osadzać akcję swoich projektów w przeszłości, chętnie czynią to sami artyści. Powinniśmy sobie zadać pytanie: czy w tym momencie nie dochodzi do nadużywania dziedzictwa przeszłości? Są powroty piękne, jak choćby Tom Cruise w Top Gun: Maverick, ale też takie, które budzą etyczne rozważania – odmłodzony Kurt Russell w Strażnikach Galaktyki Vol. 2 lub przywrócony do życia Peter Cushing w roli Tarkina w filmie Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie. Skupmy się jednak na latach 90., bo mam wrażenie, że po modzie na ejtisy, przyszła pora na najtisy. Spróbujcie sami odpowiedzieć sobie na pytanie: co ostatnio przypomniało Wam o tej dekadzie? Podpowiadam – specjalny odcinek Przyjaciół, który zebrał obsadę w jednym miejscu, Kristen Stewart jako Księżna Diana i kontynuacja Seksu w wielkim mieście. Netflix zapowiedział do tego nową wersję sitcomu Różowe lata siedemdziesiąte, osadzając tym razem akcję – jakżeby inaczej – w latach 90. Popularnością cieszył się serial Młody Sheldon. Oglądaliśmy analogowe kasety na plakatach serialu Pam & Tommy. Z uwagą śledziliśmy sądownicze sprawy w serialu Miasto na wzgórzu.Popkulturowy recykling
W Hollywood panuje moda na wyciąganie ze strychu starych marek – i nie ma tutaj aż takiego znaczenia podział na dekady. Trudniej jest zainwestować w coś, co ma dopiero zdobyć fanów i stać się wielką franczyzą, więc dobrze jest sięgać po marki, które już mają grupę oddanych fanów. Ostatnio mieliśmy nowych Pogromców Duchów i nowego Matrixa. Wielu widzów z pewnością poszło do kina wyłącznie ze względu na sentyment i tęsknotę za czasami, gdy siedzieli na forach i czytali teorie o filmach sióstr Wachowskich. Ważna jest więc grupa docelowa. Do kin najchętniej chodzą osoby przed czterdziestką, a zatem nie trzeba być producentem, aby zauważyć, że obecnie istotna dla biznesu grupa wiekowa urodziła się lub doświadczyła młodości w latach 90. Trzeba zatem powoli przesuwać granice czasu. W ostatnim czasie mieliśmy nową wersję Zakochanego kundla, Kevina samego w domu, Małych kobietek, nową trylogię Parku Jurajskiego. Kontynuowano filmy z serii Bad Boys, Jumanji i Dzień Niepodległości. Niedługo doczekamy się serialu bazującego na produkcji Prawdziwe kłamstwa, natomiast Kevin Smith uraczy nas nowymi Sprzedawcami. Wciąż żywe są też inspiracje Milczeniem owiec, które znajdziemy w wielu kryminałach.Współczesne seriale, których akcja osadzona jest w latach 90.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj