Tutaj liczy się związek emocjonalny między fanami a kultowymi postaciami. Miłośnicy superbohaterów nie zaakceptują aktora odgrywającego na automacie kolejną rolę. Nie kupią gwiazdora podchodzącego beznamiętnie do swojej postaci. Herosi Marvela są wyjątkowi i tacy mają pozostać. Podobne role po prostu się zapamiętuje, dzięki czemu przechodzą one do historii popkultury. Tak jak niegdyś Mark Hamill w Gwiezdnych wojnach czy Viggo Mortensen we Władcy Pierścieni, tak Thorem już zawsze będzie Chris Hemsworth, a Iron Manem Robert Downey Jr. Czy Angelina Jolie lub The Rock z pragmatycznym podejściem popartym wieloletnim doświadczeniem daliby radę stworzyć kreację, która poruszy emocje fanów? Czy byliby w stanie poświęcić część swojego życia dla MCU? Casting do nadchodzących filmów wydaje się kluczowy. Pewne tendencje mogą budzić niepokój, ale Kevin Feige udowodnił, że strzały w dziesiątkę to jego specjalność. Zostawmy więc gwiazdorów z ugruntowaną pozycją i „pogdybajmy”, kogo chcielibyśmy widzieć w MCU w najbliższym czasie. Aktorzy na rozstaju dróg, charyzmatyczni, utalentowani, ale wciąż grający w drugiej lidze. Pomysłowi, gotowi rozwijać wizję reżysera, nielękający się improwizacji, rozumiejący komiksy. Ostatnio dużo dobrego mówi się o Zacu Efronie, także w kontekście MCU. Młody aktor, przez wielu skreślony już na początku swojej kariery, popisał się ostatnimi czasy wielkim talentem aktorskim. Gość ma również do siebie dystans, co jest zbawienne dla faceta wyglądającego jak młody bóg. Efron szuka swojej drogi i być może wkrótce ją odnajdzie. Przymierzany jest  do kultowego herosa Adama Warlocka. Postać ta w rękach Jamesa Gunna i z twarzą Zaca Efrona miałaby gigantyczny potencjał, również komediowy. Z chęcią przywitalibyśmy tego młodego artystę w MCU.
fot. materiały promocyjne
Dobre informacje płyną również ze źródeł bliskich produkcji o chińskim superbohaterze Shang-Chi. Wszystko wskazuje na to, że tutaj twórcy pójdą drogą Czarnej Pantery i zatrudnią mniej znanego aktora z danego kręgu kulturowego. Jest więc olbrzymia szansa, że Marvel wylansuje kolejnego nieznanego aktora. Chadwick Boseman jest już supergwiazdą. Czy to samo spotka Mike’a Moha, któremu na tę chwilę najbliżej jest do roli chińskiego wojownika? Różnorodność kulturowa ma być wizytówką nowej fazy MCU. Z pewnością ma z tym coś wspólnego kolejny trafiony casting. Kumail Nanjiani wystąpi w The Eternals, choć nie wiemy jeszcze w jakiej roli. Aktor jest utalentowanym komikiem, więc zachodzi niebezpieczeństwo, że będzie stanowił tylko coś na kształt comic relif (element komediowy w fabule). Miejmy nadzieję, że wcieli się on jednak w bardziej znaczącą postać i zostanie na dłużej w MCU. Jeśli jesteśmy przy dziwacznych, ale bardzo intrygujących castingach – kto z Was chciałby zobaczyć Setha Rogena w roli marvelowskiego superbohatera? To byłaby niezwykła rola, zwłaszcza że aktor jest wulkanem kreatywności i sam mógłby sobie pisać dialogi. Co prawda wcielił się  już niegdyś w zamaskowanego herosa (Green Hornet 3D), ale to nie przeszkadza, żeby wystąpił ponownie – tym razem w bardziej udanej produkcji. Jakiś czas temu DC sprzątnęło Marvelowi sprzed nosa trójkę świetnych aktorów. Gal Gadot, Jason Momoa i Zachary Levi to doskonały przykład artystów, którzy idealnie nadają się do współtworzenia takiego epickiego projektu jak filmowe uniwersum komiksowe. Jeszcze nie na szczycie – ale już kochani przez milionów fanów. Inna sprawa, że Marvel z pewnością lepiej by zagospodarował charyzmę, chociażby długowłosego brodacza. Jeśli już jesteśmy przy Grze o tron (gdzie Momoa stworzył pamiętną kreację), istnieje duża szansa, że i w MCU pojawi się aktor znany z adaptacji prozy George’a R.R. Martina. Richard Madden ma zagrać w The Eternals, choć informacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona. Niech Feige z ekipą lepiej śpieszą się z tematem, ponieważ aktor przymierzany jest również do Jamesa Bonda i być może wkrótce jego gwiazda zacznie lśnić jeszcze jaśniej.
źródło Boss Logic/Instagram
Do tej pory Marvel trafiał w dziesiątkę prawie za każdym razem. Idealnym przykładem na to niech będą netflixowe seriale, które w kwestii protagonistów, jak i antagonistów zostały obsadzone bezbłędnie. Szkoda, że Jon Bernthal, Krysten Ritter, Charlie Cox, Ben Barnes i Wilson Bethel skończyli swoją przygodę z MCU. Nigdy więcej Vincenta D'Onofrio jako Kingpina? Trudno zaakceptować fakt, że Marvel zmarnuje jeden z najlepszych komiksowych castingów w historii. Może transfer z telewizji na wielki ekran tym razem się powiedzie? Całe szczęście, że udało uratować się Ghost Ridera portretowanego przez charyzmatycznego Gabriela Lunę. Postać jeźdźca dostanie własny serial na platformie Hulu. Aktor ma teraz swoje 5 minut (wkrótce wystąpi w nowym Terminatorze), także może i on niedługo zasili grono marvelowskich gwiazd. Dla ogromnej rzeszy miłośników MCU nadchodzą bardzo ciekawe czasy. Kevin Feige nie ukrywa, że uniwersum przechodzi metamorfozę. Ewolucje i rewolucje w formie i treści nie zmienią jednego – filmy muszą nadal zarabiać. Żeby to się udało, potrzebna jest skuteczna polityka castingowa. Czy Marvel podąży obraną wcześniej drogą? Zatrudnianie mało znanych aktorów i robienie z nich gwiazd okazało się bardzo opłacalne. A może producenci zdecydują się już na samym początku zaszczepić swoim produkcjom duży ładunek marketingowy, angażując do głównych ról największe gwiazdy Hollywood? Z perspektywy biznesowej to również wydaje się niegłupie. Taka praktyka stanowi gwarant sukcesu finansowego, choć w długoterminowej perspektywie, model biznesowy może zniechęcić tzw. twardy elektorat. Z drugiej jednak strony, MCU jest już jak Gwiezdne wojny, które zarabiają samą marką. Żeby poznać drogę obraną przez decydentów, musimy jeszcze trochę poczekać. Kevin Feige ma jednak głowę na karku i jak do tej pory nie zawiódł oczekiwań fanów. Po świetnym Końcu gry nie pozostaje nam nic innego, jak zaufać temu gościowi.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj